☆ROZDZIAŁ CZTERNASTY ★

49 2 3
                                    

Wstałam o 6 nad ranem. Wszystko mnie boli i jestem taka zmęczona.. dzisiaj pierwszy dzień bez mojej przyjaciółki.
Wstałam ociężale z łóżka i udałam się najpierw na dół, aby coś przekąsić. Podeszłam do lodówki i wyjęłam jedną z kanapek przygotowanych dla mnie do przedszkola. Rozpakowałam ją i zaczęłam jeść.
Po skończeniu jedzenia, udałam się do łazienki aby ogarnąć się do „szkoły".
Po skończeniu rutyny, wzięłam mały plecaczek i zeszłam ponownie na dół, gdzie czekała na mnie już moja mama aby mnie podwieźć do przedszkola.

Lily: dzień dobry mamo-powiedziałam ospale
[T.I]; dzień dobry kochanie, nie martw się, wszystko będzie dobrze-odpowiedziała mi z troską
Lily; mhm, mam nadzieje- odpowiedziałam dając mamie delikatny uśmiech. Po czym udałyśmy się do auta. Kiedy dotarłyśmy na miejsce, wybiegłam z auta do budynku i zaczął się długi i nudny dzień.

Byłam wykończona. Nie dość, że mama musiała zostać dłużej w pracy przez co nie mogła mnie odebrać i musiałam wracać sama, to dodatkowo wyzywano mnie w przedszkolu.

Siedzę właśnie w salonie na kanapie, rodzice już od godziny są w domu, więc nie jestem sama. W pewnym momencie usłyszałam dzwonek od telefonu. Mama podeszła do słuchawki i odebrała telefon. Po paru minutach zamarła, opuszczając rękę z telefonem na dół. Miała minę jakby miała się zaraz rozpłakać. Spojrzała na mnie ze smutkiem.

Lily: Coś się stało mamo?-zapytałam
[T.I]: Lily.. Lucy.. i jej mama... one..-powstrzymywała łzy
Lily: Co się stało?!-krzyknęłam i podbiegłam do niej przerażona
[T.I]: one.. nie żyją.. zginęły w wypadku samochodowym..-zakryła sobie ręką usta.

N-nie to nie możliwe... tak nie może być! Rozpłakana pobiegłam na górę do swojego pokoju. Otworzyłam okno i weszłam na dach. Usiadłam na nim i zaczęłam płakać. W pewnym momencie poczułam pisk i popchnięcie, a potem zaczęłam spadać. Czemu.. czemu teraz..

•Perspektywa [T.I]•

Usłyszałam hałas na zewnątrz, zbiegłam po schodach bo usłyszałam charakterystyczny dźwięk spadania ciała. Nie.. oby Lily była bezpieczna.. ja.. szłam do niej..
- NIE!
Rozpłakałam się, Lily, ona leżała wykrwawiając się..
-kochanie.. Lily.. co się stało..-podeszłam do niej i położyłam jej główkę na moje kolana, przynajmniej tak mogę ją przytulić..

Lily: Ja nie skoczyłam.. wyszłam na dach jak zawsze i teraz.. nie obwiniaj się, wybacz mi, dowidzenia-wymamrotała
-Nie zamykaj oczu! Jeszcze nie!- nie żyła, umarła.. to moja wina.. gdybym zadzwoniła po karetkę i tak by jej nie uratowali, nie miała szans. Wzięłam ją na ręce i zaniosłam do domu

-T-Tom..-rozpłakałam się- o-ona- ukochany odrazu przebiegł do mnie i przytulił
Tom: N-Nie.. to nie możliwe, to na-napewno zły sen..-też się rozpłakał, ja zaś zemdlałam, kolejny raz..

Moja pierwsza miłość Tom x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz