▲ROZDZIAŁ TRZECI cz. I▼

311 15 17
                                    

   W powrocie do domu, kiedy mnie tak niósł zrobiło mi się miło i bezpiecznie. Byłam wycieńczona zaistniałą sytuacją więc zasnęłam na jego ciepłych ramionach. .. u-um, o czym ja myślę... przecież mi kiedyś robił krzywdę... jak mogę czuć się tak bezpiecznie przy nim...
Okej... szczerze wybaczyłam już mu. Uratował mnie już dwa razy! Przejdźmy do tego co się działo jak wrócił ze mną do domu; Edd i inni mieszkańcy tego domu przybiegli do Toma i patrzyli na nas zmartwieni.:

Edd: Co się stało?!

Tord: dlaczego ona ma Twoją bluzę?!

Matt: dlaczego ona wyglada jakby płakała?!

Tom: może najpierw bym ją położył w jej pokoju do łóżka? bo jak widzicie zasnęła.

•Per. Toma•
Położyłem ją na łóżku i przykryłem kołdrą. Wyszedłem z pokoju zamykając za sobą drzwi i skierowałem się na dół do chłopaków opowiedzieć im co się stało.
Tak odchodząc kompletnie od tematu, to zakupy wziąłem. Leżały sobie z boku.

Tom: cześć chłopaki. Już biorę się za opowiadanie...

Wszyscy: szybko mów!

Tom: pamiętacie? Wyszedłem sobie po Smirfona do monopolowego niedaleko stąd. Nagle usłyszałem znajomy krzyk- jej ale i jakiegoś faceta (...)

Po opowiedzeniu im dalej historii nie mogli zamknąć buzi. Kiedy im się udało zamknąć buzię, dziękowali mi, że nie przeszedłem obojętnie oraz, że w ogóle jej pomogłem.
Po tym wszystkim poszedłem spać.

>Time skip<
•Per. Twoja•
Obudziłam się o 8:29. Spojrzałam w lustro na mojej szafie. Zobaczyłam, że mam na sobie bluzę Toma,  przypomniało mi się wszystko z wczoraj...jego bluza jest taka miła i ciepła, a do tego pięknie pachnie mmm~ Stop [T.I] ogarnij się.

Zeszłam na dół rutynowo do kuchni i upichciłam smakołyki. Mmhm pięknie pachnie.
Jest dokładnie 9:15, supcio zeszło mi mało czasu.
Usłyszałam kroki ze schodów, wychyliłam się... to był Tom. Słodko wyglada tak rano, taki nieprzytomny i rozczochrany. Ogólnie jakoś mi wpadł w oko, chyba... nie. kobieto. ogarnij. łeb, bo teraz robisz śniadanie i jeszcze coś przypalisz:

Tom:mmhm~ pięknie pachnie. Ranny ptaszek wstał znowu i coś pichci?—zaśmiał się.

Nie poznaje go, gdy przyszłam zmienił się i to bardzo.

[T.I]:tak, tak... heh. A co ty tak wcześnie?

Tom: wstałem booo.. nie mogłem dłużej spać

[T.I]:mhm... mam aż ochotę się do niego przytulić- powiedziałaś cicho pod nosem.

Tom: słyszałem~ mam baaardzo dobry słuch- uśmiechnął się.

[T.I]: oj, przepraszam... t-to nie miało tak zabrzmieć > ^ <

Tom: nic się nie stało, jak już tak bardzo chcesz mogę Cię przytulić...- złapał się za kark, był trochę zakłopotany.. ale cóż, nie dziwię się

[T.I]: jak byś mógł, to poproszę * ^ *

Tom: to chodź  •<•

podszedł do mnie i przytulił. To nie było wymuszone, to był serdeczny uścisk. Odwzajemniłam go. W końcu. W końcu doznałam tego uczucia, rozluźniłam się. Nareszcie upewniłam się ze go kocham. Tak kocham go... ale boje się mu to powiedzieć.

                    「 C. D. N.

♠︎♠︎♠︎♠︎♠︎♠︎
Słów: 460

Moja pierwsza miłość Tom x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz