Jestem zadowolona, że jest jak kiedyś. A może nawet lepiej? Takiej sprzeczki nie miałam z bratem od długiego czasu, więc w sumie czuje się nawet lepiej niż wcześniej. Odkąd pamiętam byliśmy ze sobą mega, mega blisko, więc przez te kłótnie było mi ciężko i w sumie nie tylko mnie. Z tego co mówił, jemu również było źle, ale jak to facet nie mógł sie przyznać kolegą albo im to okazać. Głupota, nie? Ale to przecież mężczyzna a ich nie da się zrozumieć. Uhh, dobra bo znowu schodzę z tematu, jak zawsze.
Jak obecnie ja i Aki spędzaliśmy czas w domu? Graliśmy w głupie gierki, wydurnialiśmy się, gadaliśmy, robiliśmy razem lekcje a nawet pomagaliśmy sobie razem w naszym hobby. W sensie ja mu pomagałam z siatkówką a on mi z gitarą. W sensie pomoc z siatką była prosta, podrzucałam piłkę, a on atakował jak mógł. Czemu byłam w tym dobra? Może i jestem lebiegą jeśli chodzi o sport, ale w grze nie każda piłka jest idealna, więc gdy ćwiczy z moimi koślawymi jest mu potem łatwiej. Przynajmniej on tak mówi.
A jak on pomaga mi w czymś na czym się nie zna? Słucha. Tak dokładnie, słucha. Nie umie grać, ale za to lubi muzykę, więc gdy zagram mu jakiś kawałek i zaśpiewam słowa, jest w stanie ocenić czy jest spoko czy nie. To nawet fajny układ, bo kto jak kto, ale on mnie nie okłamie. A przynajmniej tak mi się wydaje.
A co się działo w szkole? Sprawa z odmową bycia menadżerką dalej się ciągnęła, ale dużo słabiej, prawie jak ognisko. Nikt nie podkładał, więc powoli ogień wygasał. Zdarzali się jeszcze ludzie, którzy niekoniecznie miło na mnie patrzyli, ale niemiłych komentarzy już prawie nie słyszałam. W sumie mnie to cieszy, szczególnie że okazało się, iż niektórzy nawet mają do mnie swego rodzaju szacunek, przez to że komuś takiemu odmówiłam. Nie zamierzam się na ten temat kłócić, każdy ma swoje zdanie, nie?
A co robiłam w tej konkretnej chwili? Leniłam się, tak dokładnie. Było co prawda południe, w sobotę, a ja siedziałam w piżamie z rozczochranymi włosami i na boso. Zadowolona z takiego dnia siedziałam koło mojego łóżka z gitarą na kolanach i coś tam sobie brzdąkałam. Nic twórczego ani cudownego, raczej zabijałam czas. A co robił mój klon? W tej chwili siedział w kuchni i robił herbatę, przy okazji gotując nam ryż. Tak, mój brat nie umiał zbytnio gotować, a mama wolała nie zrzucać wszystkiego na mnie, bo mimo wszystko mam swoje życie, chociaż ona to rozumiała, tata czasem o tym zapominał. Westchnęłam ciut zmęczona czekaniem na pyszną herbatkę i przejechałam palcami po strunach. Dźwięk gitary to jeden z tych, który mnie relaksuje i zarazem rozbudza. Naprawdę, nie wiem jak to działa, ale to cudowne! Po raz kolejny moje palce przejechały po strunach, a ja próbowałam wymyślić więcej i więcej owej melodii. Chciałam stworzyć coś pod tekst który napisałam kilka dni temu, ale nic mi nie przychodziło. Naprawdę, tak brzdąkam i brzdąkam i melodii kilka już zapisałam w sumie ale ... nie pod ten tekst. To ... to po prostu nie to! Jęknęłam z irytacją, odchylając głowę do tyłu, opierając ją zarazem na łóżku. Nie zdążyłam zamknąć oczu a drzwi się otworzyły, wkroczył przez nie mój braciszek z tacą, a na niej miał podwójną porcję jedzenia i dwa kubki herbaty.
-A ty co, umierasz?-zagadnął z tym swoim głupawym uśmieszkiem, odłożył tackę między nami, samemu przy okazji siadając na podłodze. Nadymałam policzki, krzywiąc się przy okazji. Zdjęłam gitarę z kolan, odkładając ją obok. Stała ślicznie, oparta a moją szafkę nocną.
-Nie umieram a irytuje się, bo nie mogę nic wymyślić. Pustka.-zastękałam niezadowolona, biorąc miskę z ryżem i z natto, które ja lubię a mój brat nie za bardzo. On miał ryż z wodorostami, to taka przyprawa którą można kupić w sklepie, suszone wodorosty i zwykłe przyprawy. Co kto lubi, nie? Życzyłam mu smacznego, z zadowoleniem mieszając moje jedzenie i z równie wielkim zadowoleniem biorąc się za jedzenie.
-Ale tak wiesz, całkiem całkiem?-zagadnął nie do końca chyba dowierzając, zarazem zapychając policzki jedzeniem. Jak chomik. Nie odpowiedziałam mu, zamiast tego przytaknęłam, upijając łyk gorącej, ale pysznej herbatki.
-Może zrób coś nowego? Wiesz pójdź gdzieś gdzie nie byłaś, albo coś w ten teges.-zaproponował z lekkim uśmiechem, nie chcąc mnie poganiać, ani wkurzyć. Zmarszczyłam lekko brwi, zapychając policzki kolejną porcją ryżu. W dość wolnym tempie przeżułam wszystko i przełknęłam, popijając herbatą.
-To nie najgłupszy pomysł, wiesz? Ale pytanie brzmi, gdzie.-rzuciłam z jednej strony zadowolona, ale z drugiej nie za bardzo. Bo pomysł był przedni, ale z drugiej trzeba wymyślić gdzie pójść, lub z kim. Albo oba na raz. Odłożyłam pustą miskę na tackę, biorąc w obje dłonie kubek, powoli popijając i zarazem próbując wykminić co i jak, brat robił chyba to samo. Tylko że ten się położył na podłodze.
Szczerze? Nie wiem ile tak siedzieliśmy w ciszy i myśleliśmy co i jak, ale Akira nagle się podniósł z szerokim uśmiechem.
-Już wiem!-zawołał zadowolony z siebie, nie tracąc swojego szerokiego uśmiechu.
______
Tak, wiem. Przepraszam bardzo wszystkich. Mam nadzieje, że choć ciutek zadowolę was tym rozdziałem.
Ktoś spróbuje zgadnąć co wymyślił Akira? Hm? Hm?
Polast dodał rozdział, może za niedługo doda kolejny.
CZYTASZ
Song for you! (Ushijima Wakatoshi x OC)
FanfictionBliźnięta zaczynają chodzić do nowej szkoły, są nierozłączni więc oczywiście nie moga iść do różnych. On od razu idzie szukać sportowego klubu, który by go zainteresował, a ona jak to pseudo groźna niska dziewczyna, szuka czegoś co by ją interesow...