Rozdział 30

702 18 0
                                    

***

Dni mijają, a ciebie nie ma przy mnie. Serce me bije boleśnie. Niecierpliwie wyczekuje dnia, w którym ponownie cię spotkam. Mimo słońca na dworze, u mnie panuje wieczna zima, spowita mrokiem. Tęsknię każdego dnia i wyczekuję. Mam nadzieję, że zdrowie ci dopisuje i powrócisz do stolicy cały i zdrowy

Kadir Ahmed Bey czytał list od Meylisah Sultan wiele razy tego wieczoru. Jej słowa były szczere, a jednocześnie tak piękne i smutne. W dłoni trzymał chustkę, którą dała mu na parę dni przed wyjazdem z Konstantynopola. Odłożył list na posłanie i chwycił pergamin z piórem

***

Moja miła. Mój pięknolicy aniele. Moja sułtanko. Dni mijają, a nie ma dnia, gdy o tobie nie myślę. Twój sługa cierpi gorzej niż zraniony mieczem w serce. Bez ciebie jestem jak kamień. Samotny i zimny. Moje serce krwawi, gdy nie mogę zobaczyć twych oczu, ujrzeć twojego uśmiechu, porozmawiać. Nasze spacery były dla mnie niczym wybawienie z czeluści mroku. Czekam tylko na dzień, gdy powrócę do stolicy. Na moment, gdy cię ujrzę. Na chwilę, gdy cię dotknę.

Meylisah Kayra Sultan czytała list od Kadira, a serce jej biło mocno z każdym czytanym wersem. Na policzkach pojawiły się delikatne wypieki, a uśmiech nie schodził jej z twarzy. Usiadła na otomanie patrząc na niego.

- List od Kadira Beya, pani?- zapytała Sanavber z małym uśmiechem przyglądając się swojej pani, a raczej jej reakcji na czytany list

- Pisze, ze ma się dobrze.- odpowiedziała zwijając go w rulonik i chowając do pudełeczka, którym trzyma listy od beya

- Pani, czyżbyś czuła coś do Kadira Beya?- zapytała Elif. Policzki sułtanki pokryły się delikatnym różem słysząc pytanie służącej

- Nie mów tak głośno. Jeszcze będziemy mieć problemy.- uciszyła ją

- Ale nie zaprzeczyłaś pani.- zauważyła Sanavber. Wtedy do komnaty weszła Melek kałniając się nisko swojej pani

- Coś się stało?- zapytała Elif patrząc na dziewczynę

- W pałacyku myśliwskim wybuchł pożar. Princess Isabella jest w pałacu Hatice Sultan. Ledwo przeżyła.- oznajmiła.- Hurrem Sultan, Mahidevran Sultan i Sehzade Mustafa są na miejscu.- dodała

- Rozumiem. Informujcie mnie na bierząco. Niech sułtance nic nie zabraknie.- poleciła

***

Minęło parę dni od wiadomości o pożarze pałacyku myśliwskiego. Meylisah Kayra Sultan spacerowała po ogrodzie cieszą się piękną pogodą i dobrym humorem, który towarzyszył jej od samego rana. Jej spacer został przerwany jednak przez przybycie Melek, która ukłoniła się swojej pani

- Pani, Kadir Bey powrócił. Oczekuje na ciebie przy stajni.- powiedziała szeptem. Sułtanka kiwnęła głową i ruszyła w kierunku stajni, gdzie ujrzała z daleka mężczyznę, którego kochała. Głaskał swojego konia

- Wróciłeś.- szepnęła. Kadir spojrzał na sułtankę i się pokłonił

- Tak pani, wróciłem jak obiecałem.- potwierdził

- Cieszę się. Mam nadzieję, że nasze spacery są dalej aktualne.- zaczęła

- Jak najbardziej, moja pani.- potwierdził z uśmiechem

Królowa Aniołów *Wspaniałe Stulecie* | ZAWIESZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz