Rozdział 40

687 17 0
                                    

***

Sułtan wygnał Hurrem z pałacu. Meylisah słysząc to musiała usiąść zszokowana. Nie dość, że ją uwolnił to jeszcze zażądała ślubu z nim. 

- Nie sądziłam, że ma aż tak wielkie ambicje.- stwierdziła słuchając wraz z Kadirem tego wszystkiego

- Ja również. Myślałem, że rodzina sułtańska jej nienawidzi ze względu na Mahidevran Sultan. Widocznie sama sobie na to zapracowała.- stwierdził

- Sama sobie na to zasłużyła. Ostrzegałam ją wiele razy, że powinna być ostrożna i nie przekraczać granicy. Ale nigdy nie słuchała.- powiedziała sułtanka biorąc łyk szerbetu.- Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że to Mihrimah będzie najbardziej cierpieć rozdzielona z braćmi.- dodała

***

MIESIĄC PÓŹNIEJ

Wygnanie Hurrem jeszcze się nie skończyło. Sułtan był bardzo surowy jeśli o to chodzi. Do porodu Meylisah Sultan pozostał miesiąc, a medyk zalecił żeby sułtanka nie opuszczała pałacu ze względu na dziecko, które może w każdej chwili się urodzić

- Pani, przyszła wiadomość z pałacu Hatice Sultan.- powiedziała Melek Hatun kłaniając się swojej pani

- Coś się stało?- zapytała zmartwiona

- Nie pani. Hatice Sultan spodziewa się dziecka.- oznajmiła. Na twarzy Meylisah pojawił się uśmiech

- Naprawdę?- zapytała niedowierzając, a Melek pokiwała twierdząco głową.- Najchętniej bym ją odwiedziła, ale nie mogę. Wyślij list z gratulacjami ode mnie i Kadira.- poleciła

- Oczywiście pani.- powiedziała Melek kłaniając się i wyszła z komnaty

- Oby Hatice Sultan wreszcie zaznała szczęścia.- stwierdziła Elif

- Amen.- zakończyła sułtanka

***

Wiadomość o tym, że Hurrem wraca do pałacu by zobaczyć synów dotarła do Meylisah. Wiedziała, że dzieci tęsknią za matką. Kadir tego wieczoru postanowił pozostać przy żonie i spędzić z nią trochę czasu. 

- Jak dziecko się urodzi, chciałbym gdzieś z wami wyjechać.- zaczęła Meylisah

- Dokąd?- zapytał zdziwiony Bey

- Do Edirne. To piękne miejsce. Tam się urodziłam. Chciałabym żeby nasze dziecko również poznało to miejsce.- wyjaśniła

- Dobrze, moja sułtanko.- zgodził się Kadir całując dłonie swojej żony.- Będzie jak zechcesz.- dodał

- Są jakieś wieści od twojej rodziny? Wiesz, że chcę ich poznać.- zaczęła 

- Dostałem list od ojca. Nie może się doczekać narodzin wnuka i poznania ciebie. Zapowiedział, że zjawi się w stolicy wraz z moim starszym bratem.- odpowiedział

- Nie mogę się doczekać.- powiedziała szczerze sułtanka. Wtedy poczuła potworny ból brzucha, przez który krzyknęła na całą komnatę

- Co się dzieje?- zapytał zmartwiony Kadir

- Boli.- odpowiedziała zwijając się z bólu.- Dziecko...ja rodzę.- powiedziała trzymając się za brzuch

- Straże! Wezwijcie medyczkę! Natychmiast!- krzyknął Kadir pomagając żonie wstać i przeniósł ją na łóżko. Medyczka wyprosiła Beya z komnaty. Słyszał krzyki bólu ukochanej i nie mógł ich znieść. W końcu po długiej nocy pełnej bólu i krzyków, nad ranem sułtanka urodziła 

Królowa Aniołów *Wspaniałe Stulecie* | ZAWIESZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz