Rozdział 77

468 17 0
                                    

***

Od wyjazdu sprawy nie działy się najlepiej. Przybyła wiadomość, w której było napisane, że sułtan wpadł z zasadzkę i jest prawdopodobnie ranny. Nie wiadomo jednak co z książętami, paszami, ilu ucierpiało, a ilu zmarło. Meylisah bardzo się niepokoiła, ponieważ nie miała żadnych wieści od Mehmeda Paszy od dłuższego czasu. Uspokajał ją jednak fakt, że tak jak zawsze towarzyszy mu Aziz Bey. Najgorsza z informacji jednak była taka, że Sehzade Mustafa ruszył w kierunku stolicy, a oddziały janczarów prawdopodobnie do niego dołączą

Siedziała na łóżku i patrzyła na śpiącego Osmana, który mimo, że był raczej spokojnym dzieckiem, to ciężko było go uśpić. Był on niezwykle podobny do ojca. Te same rysy twarzy, oczy, włoski, jedynie nosek miał po matce

- Matko.- jej przemyślenia przerwało wejście do komnaty Kasima, który patrzył na macochę uważnie

- Kasim.- szepnęła i wytarła łzy z policzków.- Coś się stało, mój lwie?- zapytała pokazując, by podszedł bliżej, co też uczynił

- To prawda co mówią?- zapytał patrząc w oczy sułtanki.- Na temat sułtana i pułapki, w którą wpadli? I to, że Sehzade Mustafa zmierza do stolicy?- zapytał zaraz

- Kasim, skąd wiesz takie rzeczy?- zapytała zdziwiona Królowa Aniołów

- Służba plotkuje, a poza tym nie jestem już dzieckiem. Mam 11 wiosen (lat).- odpowiedział jej

- Kasim, posłuchaj mnie teraz bardzo uważnie.- poprosiła Meylisah Kayra Sultan dotykając policzka pasierba, którego traktuje jak syna.- To prawda. Sułtan wpadł w pułapkę i prawdopodobnie jest ranny. Nie wiadomo co z innymi, którzy mu towarzyszyli. Jedynie co nam pozostaje to modlić się o ich bezpieczny powrót do domu.- oznajmiła 

- Czyli nie wiadomo co z tatą i Azizem?- zapytał ponownie

- Nie wiadomo. Jednak Wielki Wezyr robi wszystko, by dowiedzieć się jak najwięcej. Nie możemy jednak tracić nadziei. Twój ojciec to silny człowiek i nie podda się łatwo. Ma do kogo wrócić. Ma ciebie, Niran, Osmana, resztę twojego rodzeństwa, a nawet mnie.- odpowiedziała

- Tata wróci do domu.- powiedział pewnie Kasim. Meylisah uśmiechnęła się i pocałowała go w czoło przytulając do siebie, co oddał. Pozostaje im tylko nadzieja i modlitwa o bezpieczny powrót.- A co z księciem?- zapytał

- Nie zrobi nam krzywdy. Nie pozwolę na to.- odpowiedziała poważnie

***

Późnym wieczorem Meylisah siedziała w swojej komnacie. Na łóżku należącym do niej i jej męża  spały spokojnie dzieci. W tym czasie, Meylisah wolała mieć przy sobie dzieci, by mogła mieć na nie oko. W przeciwnym razie nie zasnęłaby 

Nad ranem dowiedziała się o tym co Sah Huban wymyśliła. Podczas, gdy Hurrem chciała zapewnić bezpieczeństwo synom i je odesłać, upozorowała porwanie ich

- Zwariowałaś?!- krzyknęła Meylisah wchodząc do komnaty, gdzie przebywała Sah wraz z Gulfem 

- O co chodzi siostro?- zapytała spokojnie czarnowłosa

- Jak mogłaś upozorować porwanie Bayazida i Cihangira?- zapytała spokojniej

- A, o to chodzi.- powiedziała pod nosem.- Wraz z Hurrem miałyśmy odmienne zdanie, postanowiłam jej pokazać, na co mnie stać.- wyjaśniła

- Ty również?- zapytała z niedowierzeniem.- Sah, obiecałaś nie mieszać się w to!- krzyknęła zła

- Hurrem wszystkim niszczy życie, czy ty tego nie widzisz?!- krzyknęła zła Sah Huban

- Jak na razie, wygląda to zupełnie inaczej.- stwierdziła Królowa Aniołów.- Nie chcę więcej czegoś takiego siostro. W przeciwnym razie osobiście poinformuje o tym sułtana.- oznajmiła

- Grozisz mi?- zapytała z niedowierzeniem 

- Nie grożę, a ostrzegam.- poprawiła ją i ruszyła w kierunku wyjścia, kiedy na moment się zatrzymała i odwróciła.- Jeśli chcesz prowadzić wojnę z Hurrem tak jak Mahidevran, Mustafa i Hatice, proszę bardzo. Nie mieszaj w to jednak dzieci. Tylko tyle chciałam ci powiedzieć. Nasz brat zawsze uważał, że mądrość i siłę odziedziczyłaś po matce. Nie zastanowiłaś się jednak, co by było, gdyby naprawdę im coś się stało.- powiedziała, a następnie ruszyła w kierunku wyjścia, z pałacu, gdzie przed nim stał powóz

Królowa Aniołów *Wspaniałe Stulecie* | ZAWIESZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz