I w ogień

2.2K 67 23
                                    

Snape wiedział, że nie żyje. Zawiódł Dumbledore'a, a teraz on i Potter nie żyli. Ale jeśli był martwy, dlaczego miał oślepiający ból głowy i dlaczego tak cholernie trudno było mu oddychać? Czuł się tak, jakby miał na swojej piersi ciężar półtora funta. Nie, czekaj. On sam miał sto funtów martwego ciężaru na klatce piersiowej! Ciało Pottera leżało na jego plecach, uniemożliwiając wzięcie głębokiego oddechu. Teraz był naprawdę martwy. Przeżył, a Potter nie żył. To tylko kwestia tego, czy „mistrz” zabił go pierwszy!

Poczuł płytki oddech na plecach, a potem kolejny. Potter też nie umarł! Wypuścił oddech, o którym nie wiedział, że wstrzymuje się i słuchał tak mocno, jak tylko mógł. Żadnych dźwięków śmierciożerców, żadnych rzucanych przekleństw, nie - nic; ale odgłos bolesnego, nierównego oddechu Pottera i bicia jego serca w piersi i czubku głowy.

Otworzył oczy, spodziewając się, że nadal będzie w sali tronowej Voldemorta, ale zdziwił go widok łąki skąpanej we wczesnym porannym świetle słonecznym. Był niejasno świadomy, że to był środek grudnia, kiedy on i Potter zostali porwani, a powietrze było teraz jak wczesnym rankiem pod koniec czerwca. Był świadomy uczucia zroszonej mokrej trawy pod jego twarzą i odgłosu ptaków w gęstym lesie otaczającym łąkę. Więc przynajmniej na razie byli bezpieczni. Żadne ptaki nie śpiewałyby, gdyby szukający śmierci włóczęgi wędrowali po lesie.

Mógł dowiedzieć się, gdzie byli później, najpierw musiał ocenić chłopca i wyleczyć go tak bardzo, jak tylko mógł. Miał kilka eliksirów przy sobie, ponieważ nigdy nie był bez nich, ale nie zwykły zapas zapasów awaryjnych, które schował w szatach śmierciożerców. Miał tylko swoje normalne szaty do nauki z grubej wełny. Przynajmniej wciąż miał swoją różdżkę, śmierciożercy nie wyciągnęli swojej różdżki z kieszeni przed Czarnym Panem, hmm, i nigdy już nie będzie musiał tak nazywać tego sadystycznego drania! Dumbledore i Potter nazywali go Voldemort, a nawet Tom. Hmm, naprawdę podobał mu się pomysł nazywania szalonego idioty Tomem! Wybuch, ale jego myśli błądziły źle, gdy zmusił swoje myśli do powrotu do obecnej sytuacji.

Głowa mu łomotała, a całe ciało drżało i trzęsło się od tej krwawej klątwy. Delikatnie przeczesał palcami włosy z tyłu głowy. Czując niepokojącą ilość wilgoci, ostrożnie dotknął dużej bryły, którą znalazł. Och, ledwo mógł przesunąć palcem po nim bez oślepiającego bólu. Był świadomy, że jego wizja była niewyraźna i miał okropny czas, łapiąc jedną myśl na tyle długo, by na nią zareagować. Podniósł rękę i znalazł na niej niepokojącą ilość krwi. „Mam nadzieję, że dzieje się tak tylko dlatego, że rany skóry głowy krwawią tak swobodnie!” pomyślał ponownie przeklinając Voldemorta.

Zmuszając swój umysł do powrotu do bezpośredniego problemu, wrócił do myślenia o chłopcu. Podniósł się na ramiona, jednocześnie przesuwając Pottera jak najmniej. Wykorzystując swoją klatkę piersiową jako dźwignię, udało mu się przewrócić na plecy, poruszając się w pozycji siedzącej pod bezwładnym dzieckiem. Delikatnie podniósł Pottera, trzymając głowę i szyję tak nieruchomo, jak tylko mógł. Wyskoczył spod Pottera i położył go dokładnie w tej samej pozycji na mokrej trawie. Cóż, nie można było na to poradzić. Nie mógł podłożyć poduszki ani nawet szaty, dopóki nie oceni obrażeń chłopca. Albus zabiłby go, gdyby uratował mu życie tylko po to, by go zabić, próbując go wyleczyć. Choć był absolutnie dokładny, chłopiec go uratował, ale nie zamierzałby tego nikomu przyznawać, gdyby nie musiał. Może dziecko nie pamięta, co się stało? Blast, jego umysł znów wędrował.

Użył rąk, by delikatnie poczuć głowę i szyję chłopca. Szkoda, że ​​nie był zbyt dobry w uzdrawianiu uroków i zaklęć diagnostycznych. Był powód, dla którego pociągały go mikstury zamiast „głupiego machania różdżką”, gdy opowiadał swoim uczniom na pierwszych zajęciach z nim. Prawdę mówiąc, nie był zbyt dobry w niczym oprócz pojedynków, a Madame Pomfrey nie doceniłaby tego, że robi to swojemu Złotemu Chłopcu. Jego ojciec upewnił się, że może robić wszelkiego rodzaju mroczne klątwy i zaklęcia, ale wszystko inne, co zniechęcało syna do ćwiczeń. Oczywiście opanował transmutację i zaklęcia w szkole, ale to było dawno temu. Po szkole szybko zapomniał o większości tego, czego się nauczył. W końcu, jak często potrzebna jest wiedza na temat przekształcania szczura w puchar wodny? „Cholera!” pomyślał: „Mój umysł znów wędruje!”

Harry Potter i Strażnik Mocy | SeveritusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz