Gilbert Blythe odszedł.Nie ma go,Aniu.To tylko szkolna miłość.Nic więcej.Nic.Zmarł.Przez Ciebie b*tch. Przez Ciebie.Każda twa łza należy do niego,bo psułaś mu życie.I brawo.Zepsułaś doszczętnie.A w dodatku kochałaś go!Kochałaś Gilberta!Przyjaciela?! Serio?! Ile czasu straciłaś na wątpliwości.Ba! Całe jego życie!W niebie to on cię do piekła wyśle!I kurcze wszystko na nic.Dobra , idę na zakupy!
-Di ! Shop til you cry misja rozpoczęta!
-Biegnę!
*w sklepie*
Chciałam przeprosić Gilberta ,ale jak?Jest m..martwy.To uczucie pomagała mi zwalczać Diana,wiadomo,jej też było przykro.I to jak.Cole opuścił miasto,wróci na pogrzeb.A Ruby?Ruby siedzi przy martwym ciele.Może ja też powinnam tak robić?To okropne dla każdego.A to wszystko to tylko moja wina. Moja cholerna wina.Postanowiłam,że ubiorę się jak najlepiej na pogrzeb.Oczywiście na czarno.
-Aniu,nie zadręczaj się..
-JAK?! Przeze mnie umarł Ci przyjaciel! Cole'owi bratnia dusza,a mi i Ruby obiekt westchnień!Bawiłam się nim oraz jego uczuciami,które do niego żywiłam.Kocham Go!
-To głupie,ale właśnie przeżyłaś swój tragiczny romans.
-O kurde ,fakt.
-Ekhem ,jaki dziś dzień tygodnia?
-yy piątek.O mój boże dziś piątek!
-Chodźmy!
*pogrzeb*
Wszyscy płakali.Nawet niebo.No a teraz zadajcie sobie pytanie z pierwszego rozdziału.Macie odpowiedź? Posłuchajcie mojej.Złe rzeczy spotykają ich ,ponieważ mały świat nie zaoferował im niczego.Oni sami oferują sobie ścieżki do podążania.
!!
Ania po ceremonii została opłakując zmarłego przyjaciela.Siedziała,i siedziała ,a deszcz jej nie przeszkadzał.Nawet Maryla to rozumiała.Dokładnie wszystko.Wracając do Ani ,była przygnębiona faktem ,że uśmierciła go.To tak ,jakby sama wzięła ten nóż i zabiła Go.Nagle usłyszała coś dziwnego.Jakby ciężki oddech,co było dziwne ,bo była tu sama.
-Hhalo?Jest tu ktoś?-usłyszała tylko ciche,wyczerpane pomocy-Ggilbert?To ty?Ty żyjesz?
-t...a........k.,ale umieram
-Już Cię wykopuje!-Ania pomimo,iż była drobniutka podniosła grób i wykopała.Później go otworzyła i wzięła na ręce prawie uduszonego Gilberta.Było widać,że mu ulżyło.Naprawdę.
-Teraz przewiozę Cię do szpitala.Oddychaj!
-Dobrze.Aniu ,to nie twoja wina.
-milcz i oddychaj,dobrze kochanie?
-Ok
Ja nie mogę zmartwychwstał XDDD pozdrawiam Cieplutko,
bo zaraz będzie kolejna śmierć
![](https://img.wattpad.com/cover/229270128-288-k126615.jpg)
CZYTASZ
𝚎𝚟𝚎𝚛𝚢𝚍𝚊𝚢𝚋𝚎𝚖𝚢𝚊𝚗𝚗𝚎𝚠𝚒𝚝𝚑𝚊𝚗𝚎~~Shirbert
FanfictionHistoria dwóch osób,kochających się osób,oraz śmiertelnych wrogów?Tak.O to historia Księżniczki Kordelli i księcia Marchewki.(polskie)zabijam wszystkie postaci hahah