#4

492 26 1
                                    

Per. Harry

Usłyszałem szmery zza kotar, więc postanowiłem się w końcu obudzić. Byłem całkiem wyspany, to zły znak jak na to, że nie jestem w domu. W sumie czy ja w ogóle mama dom, eh czemu ja o tym myślę. Odsłoniłem zasłony, za nimi znajdował się Draco wraz z jakimś chłopakiem. Jego skóra miała czekoladowy odcień, a oczy wręcz czarne. Spojrzał na mnie zdziwiony.

- Czyli to co w czekaj widziałem to prawda, Potter w Slytherinie, oj rodzice się pewnie przywracają w grobie.

- Niby skąd ty wiesz, że oni nie żyją.

- Kto by tego nie wiedział, jesteś gwiazdą, chłopcem który przeżył. Każdy chciałby się z tobą zaprzyjaźnić, aby zaznać sławy.

- Czyli tego potrzebujesz, uwagi?

- Sama moja osoba ją wywołuje, cóż taki żywot najprzystojniejszego ślizgona.

- Skąd wiesz, że każda tak uwarza, mamy dopiero 11 lat.

- Dobrze wiem, że to się okaże, ale to widzę już teraz.

- Blaise, mamy spotkanie przed lekcjami, chodź pewnie reszta czeka.

- To nie bierzemy tego wybrańca, będzie się dobrze prezentował.

- Eh wystarczy mu już wrażeń, jest ślizgonem, ale musi się przyzwyczaić.

- Jasne, to jak mu przejdzie niech dołączy do nas, będzie w odpowiednim gronie. Ostatnio jakoś widzę, że prowadzasz się z mugolakiem.

- To jego rodzina, kuzyn.

- Hah no tak, rodziny się nie wybiera, współczuję. Ja jestem czystej krwi. Chociaż twoja pół krwistość, w porównaniu do samego rozgłosu to pikuś. Kiedyś zrozumiesz, że nie warto z nimi trzymać, są fałszywi.

- Za to czarodzieje niewdzięczni i dziwaczni. Same problemy i tyle.

- Widzę, że nie w nastroju, to chodźmy.

- Nareszcie, idź ja muszę coś jeszcze wziąść.

- Każesz się spoeszyć, a teraz sam zamulasz.

- Idź !

- Już, już. - Wtedy Blaise poszedł, a Draco usiadł na moim łóżku.

- Przepraszam za niego, ma specyficzne poczucie humoru. Jeśli już oswoisz się z tym światem, to przyjść do nas. Na pewno ci się spodoba, mam na dzieję, że to nastąpi. Miłego dnia. - Draco odszedł, a ja zostałem sam. Jego propozycja była kusząca, bo aby czuć się tu dobrze, trzeba mieć przyjaciół. Myślę, że Daniel po tym nie będzie zbyt chętny, aby rozmawiać. Chyba, że się mylę, muszę to sprawdzić. Spokojnym krokiem, szedłem na pierwszą lekcję. Akurat, na korytarzu byli Daniel i Ron. Zatrzymałem się obok, i delikatnie oparłem się o Daniela. On tylko się uśmiechnął, zwracając się w moją stronę

- Czego potrzebujesz, ślizgonku.

- Czyli będziesz mi wypominać, kim jestem. Bezczelność.

- Oj nie wiem, to było tam nie trafiać.

- Właśnie,obyś nie okazał się taki fałszywy, jak reszta tych gadów.

- Przecież jestem Potterem nie?

- Chyba już nie, bo schańbiłeś to nazwisko zostając przydzielony do Slytherinu.

- Czy to źle, że mam teraz dom.

- Dom, pewnie już sobie tam kogoś zapoznałeś. Słyszałem, że dzielisz dormitorium z Malfoy'em zdrajco.

- Harry czy to prawda?

Głębia naszych dusz / Voldarry/ Harrymort /Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz