*Crystal's POV*
Nie byłam pewna, czy to wszystko było prawdą, czy tylko snem. Po przebudzeniu jak przez mgłę słyszałam słowa Ashtona Poczekaj, aż przejdziemy się moją ślicznotką i później Prześpij się, Crystal. Nie sądziłam, że kiedykolwiek ucieszę się na widok Ashtona Irwina, jednak wczoraj, gdy pojawił się w areszcie, miałam wrażenie, że zacznę skakać z radości. I skakałam – mała wersja mnie, siedząca w mojej głowie, odstawiła coś na kształt tańca radości, ale szybko ją uciszyłam. To nie było normalne, cieszyć się na jego widok.
Co nie zmieniało faktu, że byłam mu wdzięczna. Naprawdę, szczerze mu podziękowałam. Co prawda, ledwo przeszło mi to przez gardło, ale małe kroczki, prawda?
Wcześniej tego nie zauważyłam, ale teraz dotarło do mnie, że jestem w naszym starym mieszkaniu. W sumie to brawa dla Michaela za ten pomysł – mieszkanie w starej części miasta było wręcz idealne. Nie wiedziałam nawet, dlaczego zdecydowaliśmy przenieść się do centrum, ale powrót na stare śmieci jest dobry.
Mieszkanie było puste. Otwarte okna wpuszczały do środka świeże powietrze, a drobinki kurzu unosiły się w promieniach słońca, uświadamiając mi, jak dawno nie byłam w tym miejscu. Z małym uśmiechem obserwowałam znajome ściany i meble, wspominając wszystkie dobre momenty związane z tym mieszkaniem.
Trzask drzwi wyrwał mnie z zamyślenia. Odwróciłam się i zobaczyłam Michaela z długopisem zatkniętym za ucho. W rękach trzymał tablet – jak zwykle z czymś elektronicznym. Gdybym się nie odsunęła, to wpadłby na mnie i przewrócił nas oboje, a tak to jedynie potknął się o moją nogę i sam leżał na ziemi, nie? Tablet wyrzucił w powietrze, więc go złapałam, żeby nie był jeszcze bardziej zły. Zaczęłam się śmiać na widok jego miny.
- Ciebie również dobrze widzieć, kretynko – burknął pod nosem, podnosząc się na nogi.
- Cześć, Michael – rzuciłam ze śmiechem i objęłam go mocno. Był wyraźnie zaskoczony tym gestem, bo zaśmiał się niepewnie i odwzajemnił go powoli, jakby się bał, że to jakaś pułapka.
- Kim ty jesteś? – zapytał, gdy w końcu się od niego odsunęłam. Wzruszyłam ramionami i podałam mu urządzenie.
- Dzięki za uratowanie tyłka – zawołałam z kuchni. Michael powędrował za mną; usiadł przy dwuosobowym stoliku i oparł głowę na dłoniach. Zmierzył mnie uważnym spojrzeniem, gdy robiłam sobie kawę.
- Nie ma za co – odparł w końcu. – Udało mi się przejrzeć rzeczy tego gościa.
- I co?
- Miał cię śledzić dla tego całego Szefa – mruknął, stukając palcami w ekran.
- Cameron? – domyśliłam się, że to imię należało do niego.
- Zadzieramy z niebezpiecznym człowiekiem, Crystal – stwierdził, przenosząc wzrok na mnie. Miał zaciśnięte usta i widać było jak na dłoni, że to mu się nie podoba. – Co zrobisz, gdy go znajdziemy? Jeśli w ogóle go znajdziemy, bo ktoś taki jak on nie jest łatwy do znalezienia. Musiałby chcieć, żeby ktoś go znalazł, a on zdecydowanie tego nie chce. Ale co zrobisz, jeśli jakoś to zrobimy?
- Michael – przetarłam twarz dłonią i uciekłam od jego natrętnego spojrzenia. – Od dwóch lat chcę pomścić Tessę. Naprawdę sądzisz, że tak łatwo odpuszczę?
- Nie, ale…
- Chcę poznać odpowiedzi – przerwałam mu. – Chcę wiedzieć, dlaczego moja siostra musiała zginąć w taki sposób. Z resztą, nie tylko moja siostra. Co było tak ważne, żeby poświęcać życie tylu niewinnych ludzi.