Rozdział 2.

6.7K 484 78
                                    

*Crystal’s POV*

- Nadal nie rozumiem, co my tu robimy – mruknął niewyraźnie Michael, gdy zbliżaliśmy się do miejsca wyścigu. Zza budynku, obok którego właśnie przechodziliśmy, dochodziła głośna muzyka i krzyki ludzi. Clifford nigdy nie lubił takich miejsc, uważał, że to strata czasu, który on mógłby poświęcić na coś bardziej pożytecznego, na przykład jedzenie.

- Hood mnie zaprosił – wyjaśniłam.

- Kto? Hood? – Mike zmarszczył brwi, zastanawiając się nad czymś.

- Hood, Calum, Azjata, zwij go jak chcesz – odparłam, rzucając wypalonego papierosa na chodnik. Przydeptałam go sznurowanym butem za kostkę i po chwili minęliśmy ostatni zakręt. Przed nami był spory tłum ludzi: byli tam obrzydliwie chamscy faceci opierający się o swoje samochody, kręcące się wokół nich skąpo ubrane dziwki oraz grupki w miarę normalnie wyglądających osób. Na wyścigach zawsze zjawiały się tłumy, w końcu kto nie chciałby popatrzeć, jak zawodnicy ledwo uchodzą z życiem czy uciekają przed glinami? To taka świetna zabawa.

Czujecie ten sarkazm, prawda?

Wiedziałam, że przyciągnę uwagę, zawsze to robię. Gdy tylko znaleźliśmy się pośród zbiorowiska, spojrzenia obecnych momentalnie skupiły się na mnie. Czułam zadowolenie, ponieważ żadna z tych osób nie odważyłaby się czegoś mi zrobić, a ja byłam tego całkowicie świadoma. Nikt nie odważyłby się zrobić czegoś Crystal Hill, chyba że byłby kompletnym idiotą.

- Crystal!

Zwróciłam się w stronę znajomego głosu i momentalnie uśmiechnęłam, widząc kierującego się w naszą stronę Caluma.

- Cześć, Hood – rzuciłam, przytulając lekko chłopaka.

- Cieszę się, że przyszłaś – powiedział i przeniósł spojrzenie na Michaela. – My się chyba nie znamy – zwrócił się do blondyna przyjaznym głosem. Michael natomiast miał szeroko otwarte oczy i zdziwienie wymalowane na twarzy.

- To Michael Clifford, mój przyjaciel – przedstawiłam go niepewnym głosem.

- Michael Clifford? – zapytał Hood z niedowierzaniem, mrugając parę razy.

- Ta – mruknął Mike i uśmiechnął się do niego lekko. – Cześć, stary.

Chwila, co?

- O cholera, Clifford! – zawołał z radością Calum, zarzucając rękę za jego ramię. – Tak dawno cię nie widziałem! Co się z tobą działo, człowieku?

- Mam rozumieć, że się znacie – wtrąciłam się, zwracając na siebie ich uwagę. Michael wyszczerzył się do mnie.

Michael naprawdę uśmiechnął się tak szeroko w miejscu, którego nie lubił, przy kimś, kto nie był mną. Mike nigdy nie uśmiechał się tak przy kimś innym.

- Chodziliśmy razem do szkoły – wyjaśnił mi, a Calum pokiwał gorliwie głową.

- A potem ślad po nim zaginął – dodał brunet. – Pamiętasz Hemmingsa? – zapytał się; objął mnie drugim ramieniem i poprowadził do przodu, do miejsca, skąd zawodnicy mieli startować.

- Jak mógłbym go zapomnieć – odpowiedział Michael ze śmiechem.

- On ciebie też pewnie będzie pamiętał – stwierdził z małym uśmieszkiem. Przestałam się przysłuchiwać tej cholernie interesującej rozmowie. Gdy znaleźliśmy się przy dzisiejszych zawodnikach, moje spojrzenie spoczęło na blondynie nonszalancko opierającym się o czarne, sportowe auto. Zwrócony twarzą do nas, rozmawiał z niższym od siebie kolesiem. Blondyn miał na sobie czarną koszulkę i czarne spodnie z dziurami na kolanach, a na jego stopach były czarne buty, prawie takie same, jak te Michaela. Kręcone włosy podtrzymywała bandana. Miał założone ręce, przez co na jego ramionach wyraźnie rysowały się mięśnie. Jego twarz była poważna i zdecydowanie poczułam się nieswojo, gdy skierował spojrzenie na mnie. Zmierzył mnie wzrokiem i zatrzymał się na mojej twarzy, przyglądając jej się z zainteresowaniem. Nie daj mu się speszyć, Crystal. Utrzymując pewną siebie postawę patrzyłam mu się w oczy, w końcu unosząc delikatnie jedną brew, a wtedy minęliśmy jego auto. Nie chciałam się odwracać, nie miałam powodu, żeby się odwracać.

crystal fire // ashton irwin ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz