Rozdział. 10

146 4 4
                                    

Jest to rozdział bonusowy, zawiera pomysł _laraliver_. Dziękuję!

☆☆☆☆

Od naszej pierwszej randki minęło trochę czasu, a dokładniej dwa miesiące. Tak od pierwszej, ponieważ byliśmy jeszcze na paru innych. Kilka dni temu zapytał czy zostanę jego dziewczyną, a ja z uśmiechem na ustach odpowiedziałam TAK! Czas spędzany z Przemkiem leci tak szybko, nawet nie wiemy kiedy nasze spotkania się kończą. Dużo ze sobą rozmawiamy, rozumiemy się bez słów. Dzisiaj mam wolne, tak jak wczoraj, bo niestety przeziębienie wzięło górę i rozłożyło mnie kompletnie. Możejko od razu oznajmił, że przez tydzień nie chce mnie widzieć w pracy, a codziennie po niej przychodzi mój ukochany. Mogę już powiedzieć, zakochałam się w nim totalnie. Dba o mnie jak nikt inny. Jest zupełnie inny niż Kamil, który z czasem zmienił się nie do poznania. W ogóle nie przypominał mi chłopaka, dla którego straciłam głowę. Wierzę, że związek z Gibalskim będzie zupełnie inny i mnie nie zawiedzie.

Moje poranne rozmyślanie przy późnym śniadaniu, przerwał dzwonek do drzwi. Szybko poszłam otworzyć. Okazało się, że był to listonosz z listem dla mnie.

,, Klinika Natur" przeczytałam na kopercie, nie powiem jestem trochę zdziwiona. Może to pomyłka. Sprawnie otworzyłam kopertę, a potem wyjęłam dwie kartki. Postanowiłam najpierw przeczytać pierwszą z nich.

Pani Emilio,
List zawiera kopię wyniku DNA, który potwierdził tożsamość Pani ojca. Zostaliśmy poinformowani rok temu przez Annę Zarzycką o tym, że mamy przesłać kopię do Pani. Przepraszamy za termin przesłania wyniku, ponieważ zawieruszył się pośród innych kartek. Niezwłocznie wysłaliśmy go do Pani.

Klinika Natur

Co jest do cholery, jaki wynik testu DNA, mama zrobiła to zanim się urodziłam?

Wyciągnęłam z koperty drugą kartkę z, jak się wszyscy domyślamy, wynikiem.

Uważnie czytam zawartą w nim treść. Z każdą przeczytaną linijką jestem w coraz większym szoku. Przecież dzięki, temu zakończę moje poszukiwania.

Gdy skończyłam czytać nie mogłam uwierzyć moim ojcem jest Aleksander Morus. Komendant Wojewódzki Policji moim ojcem. Tego się nie spodziewałam. Od razu ubrałam się, miałam zamiar pojechać na komendę i poinformować mojego chłopaka o tym, że chyba znalazłam ojca.

W przeciągu pół godziny znalazłam się na miejscu. Sprawnie odnalazłam wzrokiem osobę, do której przyjechałam. Tak a propo, tutaj też wiedzą, że ja i Przemek jesteśmy razem. Możemy razem jeździć na patrole, pod jednym warunkiem, że nie będzie to wpływało na naszą pracę i będziemy rozdzielać życie prywatne od zawodowego.

- Przemek, masz chwilę- pojawiłam się koło niego w mgnieniu oka, zależało mi na skonsultowaniu działań.

- Co ty tutaj robisz, miałaś przecież odpoczywać- zapytał lekko zdziwiony moją obecnością na komendzie.

- Muszę ci coś pokazać, to ważne. Inaczej nie przyjeżdżałabym tutaj.

- Daj mi chwilkę, idę tylko poinformować Możejka, że wychodzę przed komendę.

Po kilkunastu minutach wyjaśniania mojemu chłopakowi skąd to się wzięło i co to jest, wspólnie podjęliśmy decyzję, że przy najbliższej wizycie Morusa u nas na komendzie, muszę z nim porozmawiać.

Wróciłam do domu szczęśliwa z tego, że wiem kim jest mój ojciec. Ale mam co do tego wątpliwości, co jeśli on mnie nie zaakceptuje?

Nie daje mi spokoju także to, że kopia wyniku przyszła do mnie dopiero teraz. Przecież wiedzieli od roku, że mają to do mnie wysłać. Coś mu tu nie pasuje. Może spróbuję się dowiedzieć czegoś?

Godzinę później siedziałam za kierownicą mojego samochodu. Postanowiłam, że pojadę do kliniki wyjaśnić to wszystko. Za niedługo powinnam dotrzeć na miejsce.

***

Wchodzę właśnie do środka, podchodzę z wynikami do recepcji. Pytam, dlaczego dostałam je po roku, skoro powinny przyjść do mnie dużo wcześniej. Miła recepcjonistka poprosiła mnie o pokazanie wyniku.

- Przepraszam jest Pani pewna, że dostała je Pani od nas?- zapytała recepcjonistka po chwili ciszy.

- Tak, jestem pewna. A dlaczego Pani pyta?

- Ponieważ podpis wykonawcy badania nie pasuje. Jest tutaj podpis jednej z recepcjonistek, a podpisać to mogą tylko i wyłącznie wykonawcy badań.

- Czyli sugeruje Pani, że mogą być sfałszowane?

- Tak, postaramy się odnaleźć oryginał Pani wyniku. Mogłaby Pani podać swój numer w razie, gdybyśmy znaleźli?

- Oczywiście, mam nadzieję, że dostanę prawdziwy wynik.

Czyli to nie Morus. To w takim razie kto? Może się okazać, że w ogóle to nie znam. Całą drogę powrotną myślałam nad całą sytuacją. Dlaczego zostały sfałszowane i kto chciałby, żebym nigdy nie dowiedziała się kim jest mój ojciec?

***

Wieczorem, tak samo jak wczoraj, przyszedł do mnie Gibalski. Od razu opowiedziałam mu o całej tej sytuacji.
On także nie wiedział co mogło się stać. No, ale zostawmy już to, szukają oryginału, więc na pewno dowiem się kto jest moim rodzicem.

Wspólnie zjedliśmy kolację, późnej obejrzeliśmy ciekawy i wzruszający film. Potem oboje stwierdziliśmy, że to był niezwykle wyczerpujący dzień i chyba powinniśmy już pójść spać.
Szybko oddałam się snu.

~~~
Cześć wszystkim!
To ja autorka.

Dzisiaj rozdział bonusowy, prawie cały zawiera pomysł jak już na samym początku wspomniałam _laraliver_. Dziękuję za sugestię, mam nadzieję, że przypadł wam do gustu. W komentarzach możecie podawać pomysły do kolejnego rozdziału bonusowego. Proszę tylko, żeby były w miarę rzeczywiste, bo chcę je umieścić w książce.

Liczę, że wszyscy będziemy się dobrze bawić i będzie dużo sugestii do następnego rozdziału. Będę brać pod uwagę komentarze napisane do wtorku włącznie, więc jeśli ktoś napisze w środę lub czwartek przed opublikowaniem rozdziału nie będę BRAĆ ICH POD UWAGĘ!

Happiness will win, be sureOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz