Rozdział. 14

127 5 1
                                    

Rozdział nie sprawdzony! Notka na dole.◇

Przeklęty budzik, jak zwykle mam ochotę rzucić nim o ścianę, a następnie wyrzucić za okno. No, ale co trzeba iść do pracy. Jak zwykle wykonuję te same rzeczy, co zwykle zresztą. Tyle razy to już opisywałam, że wy dokładnie wiecie jak to wszystko przebiega. No jedyne co zostaje pod znakiem zapytania to kwestia śniadania. Chociaż zazwyczaj są to kanapki, to zdarzają się dni, w które jem coś innego. Na przykład jajecznica, tosty, ostatnio nawet naleśniki jadłam. Ale nie przepadam za nimi rano.

Po wszystkim wzięłam swoje rzeczy i ruszyłam pieszo na komendę. Jestem ciekawa jak dzisiaj minie mi służba. Po kilkunastu minutach byłam na miejscu. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka, od razu zostałam przywitała przez innych. Oczywiście ja także odpowiadałam i witałam się z nimi. Mój uśmiech na twarzy to już tradycja, a nawet znak rozpoznawczy.

Na miejscu przebrałam się w mundur, spięłam włosy w kucyka, odebrałam broń i sprawdziłam papiery. Żadna nowość, codziennie to samo. Ale mimo tej rutyny, podoba mi się tak jak jest, nie zamieniłabym tego na nic innego. Jest idealnie, no prawie. Muszę powiedzieć Możejce prawdę, musi ją poznać.

Niedługo później przychodzi mój ukochany i jak zwykle wita się ze mną buziakiem. No co, kto zakochanym zabroni. On wykonuje dokładnie takie same czynności, jak ja wcześniej, po czym wraca do mnie i siada przy biurku naprzeciw.

- Kiedy zamierzasz mu powiedzieć?- pyta po chwili ciszy między nami.

- Chce to mieć za sobą, pójdę teraz. Wiem, że mogę na ciebie liczyć i że będziesz blisko mnie.

- No to nie pozostaje mi życzyć ci nic innego jak powodzenia. Wierzę w ciebie, dasz radę, bo jesteś najsilniejszą osobą jaką kiedykolwiek dane mi było poznać.

- Dziękuję- odpowiadam szczęśliwa, ale w głębi serca zaczynam już odczuwać strach przed tym co powie i jak zareaguje.

Idę powoli w kierunku jego gabinetu, jestem już pod jego drzwiami, ale wymija mnie Antek Dziubak, mówi tylko, że jego sprawa jest ważniejsza i mam poczekać. Następnie zamyka mi drzwi przed nosem.

- Dzięki- mówię sarkastycznie pod nosem.

Nie pozostaje mi nic innego jak wrócić na swoje miejsce.

- I co?- pyta Przemek, gdy wracam do biurka.

- Nic, Dziubak się stał i mnie wyprzedził. Skubaniec, nawet go nie zauważyłam. Wtedy też zamknęłabym mu drzwi przed nosem.

- Oj no nie złość się już, nie chciał. Fakt mógł spytać, czy może wejść przed tobą. Ale to Dziubak.

Razem się zaśmialismy, ale dostaliśmy wezwanie i trzeba było się ruszyć.

***

Na miejscu okazało się, że jakieś małżeństwo się kłóci i latają po ulicy ubrania, a ich słyszy pół miasta. Nam zostało do wyboru albo ich uspokoić albo przejdą do rękoczynów, jeśli my nic nie zrobimy. Skorzystaliśmy z pierwszej opcji i spróbowaliśmy ich rozdzielić. Uwierzcie lub nie zadanie to graniczyło z cudem. Ostatkiem sił udało nam się ich rozdzielić, ale głowa mi już pękła od ich wrzasków i krzyków.

***

Po powrocie na komendę zajęliśmy się papierami. W pewnej chwili zobaczyłam Możejkę przy automacie, gdzie zazwyczaj kupuje kawę. Szybko wstałam, a za nim poszłam, udało mi się zobaczyć podniesione kciuki u mojego partnera. Jestem już prawie przy nim.

- Szefie mogę na chwilę, muszę z szefem porozmawiać.

- Oczywiście...- mówi, ale nie kończy, bo dzwoni jego telefon.- przepraszam, muszę odebrać, to ważne. Możemy porozmawiać później?

- Tak szefie.

Odchodzę od mężczyzny, który na dobre rozmawia przez komórkę.

- I co?- pyta znowu Przemek.

- Znowu nic, zadzwonił mu telefon i powiedział, że porozmawiamy później.

- Porozmawiasz z nim kiedy indziej.

Odchodzę od niego, chcąc sprawdzić swoje papiery. Obserwuję go kątem oka, jak segreguje i podpisuje papiery.

***

Reszta dnia mija nudno, kończę służbę i jadę do domu. Tam jem kolację i oglądam serial. Tak mija mi wieczór, później kładę się do łóżka.
Jutro na pewno z nim porozmawiam.

☆☆☆

Cześć wszystkim!
Dzisiaj rozdział trochę później, bo miałam go dokończyć i nie dokończyłam. Miałam cały dzień zajęty i jest teraz.

Emilii nie udało się dzisiaj porozmawiać z Możejką. Jak myślicie czy następnego dnia uda jej się wyznać mu prawdę?

Do zobaczenia!

Happiness will win, be sureOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz