Rozdział. 15

114 7 4
                                    

Ciemność. Spadam. Widzę siebie i chwila, kogoś jeszcze. Tylko kto to? Nie jestem sama.

Powoli opadam na trawę, na stopach mam piękne białe szpilki. Patrzę na swoje ciało i zauważam coś czego sie Nie spodziewałam. Czy ja mam na sobie suknię ślubną? Co jest grane? Nagle przed oczami zaczyna mi przekazywać mnóstwo obrazów. I to nie byle jakich, pokazują moją historię od samego początku, czyli od pierwszego dnia powrotu do Sandomierza. Jako ostatni obraz wyświetla mi się kościół. Przed ołtarzem widać dwójkę ludzi i księdza Mateusza. Kobieta jest przepiękna, ale to mężczyzną składa całą moją uwagę. Czy to jest fikcja? Obraz akurat ukazuje moment zakładania obrączek. To niesamowite. Tylko co robi tu ten obraz, skoro to moja historia?

Budzę się zdezorientowana. Co się właśnie stało?

Jeszcze chwilę leżę w łóżku, po czym zerkam na zegar wiszący na ścianie. O nie, nie zdążę. Na szybko wykonuję wszystkie poranne czynności. Ledwo starcza mi czasu, żeby chociaż coś zjeść na śniadanie. Szybko biegnę do samochodu i ruszam w stronę pracy. Zdyszana wbiegam do środka. Pędzę do szatni. Następnie odbieram broń i idę na odprawę. Zdążyłam!!!
Na ostatnią minutę, ale zdążyłam.
Zauważam pytający wzrok chłopaka. Gibalski od razu daje mi do zrozumienia, że chce spytać o moje prawie spóźnienie. To ja zawsze byłam pierwsza. No ale co, każdemu może się zdarzyć. Ile dzieci zawsze tak ma, jak musi iść do szkoły?

Po odprawie dopada mnie Przemek. I od razu pyta.

- Po prostu zaspałam. Jestem ostatnio zmęczona tym wszystkim.

- Czym ty niby jesteś zmęczona? Nic nie robisz, pracujesz tak samo jak ja! I czym ty niby jesteś zmęczona! Od tygodnia nie umiesz się zebrać, żeby powiedzieć prawdy osobie, która na to zasługuje.

- Ja nie umiem, bo ty cały czas naciskasz na mnie. Chcę to wytłumaczyć na spokojnie, ale Ty mi to uniemożliwiasz - zaraz nie wytrzymam. To się może źle skończyć.

- Czy ty sugerujesz, że to moja wina? Nie wiem co się z tobą dzieje, ale dzisiaj nie przypominasz mi dziewczyny, w której się zakochałem. O ile mogę to tak nazwać. Teraz nawet nie jestem pewien co do ciebie czuję.

- Co ty mówisz? Słyszysz się w ogóle? Nie wierzę, że te słowa wychodzą z twoich ust.

- A co jesteś zszokowana tym, że w końcu ktoś powiedział ci prawdę. Jesteś zwykłą dziewczyna z dużego miasta, która myśli, że jest lepsza od wszystkich. Myślisz, że byłbym z tobą gdybyś nie miała pieniędzy. Skąd niby stać cię na dom, nowy samochód? Prawda boli.

- Wiesz co, chyba się myliłam co do ciebie. Z nami koniec. Nie sądziłam, że okażesz się być zwykłym dupkiem bez serca.

Odchodzę od chłopaka, ścieram łzy spod oczu. Nie będę płakać przez niego, nie jest tego wart. Wypomniał mi nowy samochód, który kupiłam cztery dni temu, żebym miała czym jeździć? Dobra koniec. Idę prosić Możejko o zwolnienie na kilka dni.
Pytam do gabinetu, a gdy słyszę, że mogę wejść to wchodzę i witam się z szefem.

- Co cię do mnie sprowadza? Coś się stało?

- I tak i nie. Sama nie wiem od czego zacząć.

Zaczynam od samego początku, opowiadam historię, od momentu, w którym zmarła moja mama, aż do momentu przeczytania wyników.

- Ja zdaję sobie sprawę z tego, że ta informacja może zmienić drastycznie. Nie będę owijać w bawełnę. To są wyniki.

Mężczyzna uważnie czyta. Po czym mówi.

- To prawda?

- Tak, powiedziałam o tym, bo myślę, że zasługuje pan na poznanie prawdy.

- Chciałam też prosić o tydzień zwolnienia. Muszę coś pilnie załatwić.

- No dobrze, po tym co ostatnio się w twoim życiu wydarzyło, zasługujesz na odpoczynek. Sam nawet myślałem, żeby ci dać urlop, ale mnie wyprzedziłaś.

- Zrozumiem, jeśli nie będzie mnie pan chciał w rodzinie, w końcu my się nawet nie znamy. Po prostu odsunę się i postaram żyć normalnie.

***

Po skończonej służbie wracam do domu. Pół godziny później jadę na plebanię, poinformuję ich o moich planach tygodniowego wyjazdu do Wrocławia. W końcu w następnym tygodniu wypada rocznica śmierci mamy. A ja przy okazji odpocznę od tego wszystkiego, moje życie tutaj się skomplikowało.

***
Po wizycie w moim ,,drugim domu" wracam zmęczona do swojego. Mimo braku sił postanawiam smsie jeszcze spakować na paręnaście dni we Wrocławiu. Po skończeniu pakowania walizki idę przebrać się w piżamę i kładę się do łóżka od razu, zmęczona całym dniem i wydarzeniami.

♡♡♡
Cześć wszystkim!
Dzisiaj pierwsza poważna kłótnia naszych bohaterów. Jak myślicie Przemek zda sobie sprawę z tego co zrobił? Czy będzie walczył o miłość życia?

Tego dowiecie się czytając kolejne rozdziały Happiness will win, be sure!

Do następnego!
Pozdrawiam,
Cayla

Jeszcze zdjęcie nowego samochodu Emilii:

Jeszcze zdjęcie nowego samochodu Emilii:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Happiness will win, be sureOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz