Rozdział. 12

132 5 0
                                    

- Czy możemy ją zobaczyć?- zapytała Natalia lekarza, zanim ten odszedł.

- Na chwilę.

Wszyscy udali się do sali, w której leżała zmarła dziewczyna. Blada, posiniaczona, zupełnie nie przypominała kobiety, którą znali. Dalej nie pogodzili się z myślą, że Emilia nie żyje. Minęło 30 minut. Każda z nich spędzona w całkowitej ciszy, pełnej łez.

- Dlaczego?- zapytał stojący nad nią Gibalski.

- Widocznie Bóg miał według niej taki plan, a nam zostało się z tym pogodzić.

Po godzinie, spędzonej w sali, przyszedł lekarz, ten sam, który oznajmił smutną wiadomość. Powiedział, że muszą opuścić salę. Nikt nie chciał, ale lekarz nie odpuszczał i musieli wyjść.

Usiedli na krzesłach, jedni oparli się o ścianę. Nie chcieli opuszczać szpitala, ale wiedzieli, że nic teraz nie poradzą. 
Do sali co chwilę wchodziły pielęgniarki, by znowu po jakimś czasie z niego wyjść. Weszła także kolejna, ale chwilę poźniej wyszła. Opuściła salę wcześniej niż pozostałe kobiety, widocznie się spiesząc. Minęło kilka minut, a na korytarzu pojawiła się z lekarzem, weszli do sali Emilii, zamknęli drzwi.

Wszyscy popatrzyli się na siebie, nie wiedząc co sie dzieje. Minęło kilkanaście minut. Długich minut, trwających dla nich wieczność, aż w końcu wyszli. Lekarz widząc bliskich pacjentki podszedł.

- Pani Emilia żyje. Przeżyła śmierć kliniczną. Jej serce zaczęło bić. Oddycha sama. To niewiarygodne, że po takim wypadku żyje.

- Ale mówił Pan, że obrażenia były zbyt poważne. - odezwał się Możejko, który przyjechał 30 minut temu z komendy.

- Tak nam się wydawało, ale weźmiemy pacjentkę na szczegółowe badania.

《Kilka godzin później》

Wszyscy prosto z szpitala udali się na plebanię, szczęśliwi, że ich bliska jednak żyje. To niesamowite jak jedna wiadomość może zmienić życie człowieka. Gibalski wiedział jedno, że  musi się o nią zatroszczyć, nie chciał jej stracić, dopiero co się poznali, a ona już jest jego dziewczyną. Przez chwilę pomyślał, żeby nie zrobić kroku do przodu, ale od razu naszło mu na myśl, że jest to za wcześnie.

Usiedli przy stole, wszędzie gdzie się dało i zaczęli wspominać czasy, śmieszne historie. Niewyobrażali sobie życia bez niej.

《Tydzień później》Perspektywa Gibalskiego

Badania wykazały, że obrażenia nie były aż tak poważne jak na początku przypuszczali lekarze. Emilia ma się coraz lepiej, w jej mózgu nie doszło do zmian neurologicznych. Możemy mówić o cudzie. Razem postanowiliśmy, że otworzymy kopertę z wynikami jak wypiszą dziewczynę do domu. Nie chcemy się stresować jeszcze bardziej, ostatnie wydarzenia już nam wystarczą. Oboje bardzo się kochamy, tworzymy zgrany duet. Razem przetrwamy wszystko. Każdego dnia dziękuję Bogu, że mi jej nie odebrał.

Emilia radzi sobie całkiem nieźle, siniaki powoli schodzą, a sama cały czas wszystkim powtarza, że mamy się nie martwić, bo ona się nigdzie nie wybiera. Co chwilę ktoś wpada w odwiedziny i nie mamy nawet chwili by spokojnie porozmawiać. Co do samego wypadku jeszcze nikogo nie mają, samochód był kradziony, a sprawca sprytnie się maskował, bo nie ma żadnych śladów. Sprawdzają uliczne kamery w poszukiwaniu jakiś wskazówek, ale na razie także pusto.

***

W końcu nadszedł dzień wypisu. Od samego rana chodzę szczęśliwa po sali, pakuję swoje rzeczy, nucąc pod nosem popularne piosenki. 

Happiness will win, be sureOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz