Perspektywa Emilii
Nazywam się Emilia Zarzycka. Mam 24 lat i pracuję w policji. Mam stopień starszej posterunkowej. Przyjechałam w poszukiwaniu dobrej pracy, słyszałam, że tutejszy komisariat policji jest bardzo dobry. Wysiadłam z autobusu odebrałam walizkę. Jeszcze tylko znaleźć jakiś dom i pracę a później mogę się skupić całkowicie na moim najważniejszym zadaniu. Usiadłam na ławeczce a obok niej ustawiłam bagaż. Zaczęłam myśleć gdzie zamieszkać. Nagle przypominało mi się, że moja mama kiedyś mieszkała też w Sandomierzu i miała tutaj najlepszą koleżankę. Może u niej się zatrzymam tylko nie wiem gdzie ona mieszka. Szlam już chwilę w zamyśleniu i nie zauważyłam nadjeżdżającego roweru. Na szczęście zahamował
a ja dopiero teraz zrozumiałam, że mogłam spowodować wypadek. Podszedł do mnie kierowca roweru. Zauważyłam, że to ksiądz.
-Nic ci nie jest?- zapytał ksiądz
-Nie, przepraszam zamyśliłam się- grzecznie odpowiedziałam zgodnie z prawdą
-To dobrze, a o czym tak myślałaś, jeśli można spytać?- spytał duchowny
- Myślałam o przyjaciółce mojej mamy. Bo mama kiedyś tu mieszkała i miała tutaj jedną najlepszą przyjaciółkę, ale nie za bardzo wiem gdzie mieszka.- powiedziałam
-A może wiesz jak się nazywała?- zapytał mnie ksiądz
- Natalia Borowik- odpowiedziałam
-A to chyba mogę ci pomóc- oznajmił
-Naprawdę, będę wdzięczna- ucieszyłam się
-Choć za mną- powiedział ksiądz
W czasie drogi cały czas rozmawialiśmy. Po 15 minutach dotarliśmy na plebanię. Spojrzałam pytającym wzrokiem na księdza.
- Natalia jest moją gospodynią- powiedział
-Acha- odparłam
Weszliśmy na plebanię. W powietrzu unosił się piękny zapach obiadu.
-Już jestem- oznajmił ksiądz
-Nareszcie proszę księdza, zaraz będzie obiad- powiedziała Natalia
-Natalia ktoś chciałby z tobą porozmawiać- ksiądz w tym momencie wyszedł zostawiając mnie sam na sam z Natalią.
Po chwili z kuchni wyszłam dobrze mi znana z dzieciństwa osoba, która zawsze się mną opiekowała gdy mama nie mogła. Gdy zobaczyła, że to ja zaniemówiła.
-To naprawdę ty Emilia?- zapytała mnie
-Tak to ja Emilia Zarzycka- powiedziałam
-Jak ty wyrosłaś, pamiętam do dziś jak się tobą opiekowałam- oznajmiła mi- Na długo przyjechałaś?- zapytała mnie, dopiero teraz zauważając mój bagaż.
-Nie wiem, ale podejrzewam, że na stałe- odpowiedziałam- Na razie szukam mieszkania- dodałam
-Możesz zamieszkać na razie tutaj na plebanii- powiedziała z uśmiechem na ustach
-Nie ja nie mogę- zaprzeczyłam
-Możesz, możesz- nie dawała za wygraną
-No dobrze, na razie zostanę- powiedziałam zrezygnowanaHej wszystkim!!!
To moje pierwsze opowiadanie, więc proszę o wyrozumiałość
370 słów
Zostawcie też miły komentarz, co mogłabym zmienić.
Pozdrowienia pa!!!
CZYTASZ
Happiness will win, be sure
FanficEmilia Zarzycka trafia do Sandomierza, nie wie jak sobie poradzi. Dobrze pamięta słowa mamy, która zmotywowała ją do walki. ,,Nigdy nie pozwól, by coś stanęło ci na drodze" według tych słów stara się żyć. Co wydarzy się w życiu młodej policjantki? P...