L E T T E R 15

70 3 0
                                    

Drogi Jasperze!

W zasadzie nie za bardzo wiem, o czym mogłabym Ci napisać, prócz; mojej wielkiej tęsknoty, rosnących problemach, albo moich staraniach, by wszystko posklejać do kupy. Tak, więc dla odmiany, chciałabym pozostawić te tematy i opowiedzieć Ci trochę o tym, co dzieje się w mojej pracy. Możesz zapytać "Hej, co jest tak ciekawego w byciu kelnerką?". Tym bardziej że w tej roli pracuje dopiero od niespełna dwóch tygodni. I zgodziłabym się z Tobą, gdyby nie to, co się wydarzyło. Coś, co wstrząsnęło mną i otworzyło oczy. I to wszystko miało miejsce dwa dni temu. Była to jakaś druga, może trzecia w nocy, dokładnie nie pamiętam. W każdym razie kończyłam już swoją zmianie. Poszłam oddać swój fartuszek oraz zabrać torebkę z szatni. Wyszłam tylnym wyjściem jak zawsze. Nie lubię przepychać się przez tłumy spoconych ludzi, ten odór alkoholu i dudniącą muzykę. W zupełności wystarcza mi czas spędzony przy roznoszeniu napoi. Było ciemno, w zasadzie zbierało się na deszcz, więc niebo nie sprzyjało samotnym wędrówka. Jednak moją uwagę przykuła rozmowa. Dość głośna rozmowa, a w zasadzie kłótnia. Dwóch osób. Znasz mnie i wiesz, jak ciekawska potrafię być. Tak, więc wiedziona swoim instynktem schowałam się za kontenerem ze śmieciami. Prawdopodobnie zostawiłabym to i nawet nie zawracała sobie tym uwagi, gdyby nie hasło "Ryan", wypowiedziane przez któregoś z nich. Byli to dwaj, wysocy, dobrze zbudowani mężczyźni. Tacy, których z całą pewnością nikt nie chciałby spotkać na swojej drodze w późnych godzinach. Mówili strasznie chaotycznie, przez co docierały do mnie tylko skrawki ich zdań, takich jak "mamy przejebane", "musimy ukrócić młodego" albo "spierdoliłeś po całości". Nie wiem, o co dokładnie im chodziło i w pewnym momencie nawet zaczęłam się zastanawiać, czy aby nie pomyliłam osób, bądź czy mój słuch nie płata mi figli. W końcu każdy może mieć na imię Ryan, ale dosłownie sekundę po tym, dostrzegłam twarz jednego z tych mężczyzn. Świecący na niebie księżyc, jakoś przedostał się przez deszczowe chmury i oświetlił twarz wyższego z nich. I nie zgadniesz, kto to był. Sama byłam w szoku. Nigdy nie pomyślałabym, że spotkam tego grzecznego chłopczyka o tak późnej godzinie, a co dopiero w takim miejscu, jak to. I właśnie wtedy to do mnie dotarło. To, że od początku miałeś rację. Jak zwykle zresztą... A ja powinnam cię posłuchać i przestać być taka naiwna. Przestać tak szybko ufać ludziom. Bo mogą się okazać zgoła inni. Tak, jak okazał się Rick.

Twoja na zawsze Elaine.

DIRTY SECRETS ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz