W tym samym czasie
Weronika
Weszłam do domu z hukiem. Zawsze tak robiłam jak byłam wkórwiona. Jednak dziś... Dziś mnie coś zatrzymało... Na środku stał Martinus. Ręce miał założone na piersi, patrzył się w dół a jego blond włosy opadały mu na czoło. Wokół niego stali oni wszyscy... Chłopacy, którym zniszczyłam życie i psychikę. Martinus podniósł wzrok ku mnie. Już nie był taki przyjazny jak wtedy... Teraz on-oni wszyscy będą chcieli się zemścić. Teraz właśnie mają okazję mnie zabić. Teraz właśnie... Nie no kurwa tak moje życie się nie może skończyć. Odwróciłam się w stronę dziewczyn. Nie były uzbrojone. Tak samo jak ja.... Nie! Mam w kieszeni jeden mały pistolet i mój szczęśliwy scyzoryk. W głowie zbierały mi się myśli... Mam plan. Podeszłam bliżej Tinusa. Obserwował każdy mój ruch. Chłopacy za nim unieśli bronie. Stanęłam. Każdy mój ruch groził kulką od 140 chłopaków. Inaczej groziła mi śmierć. Nachyliłam głowę w dół. Upadłam na kolana i przybliżyłam się do Tinusa.
Ja wybacz mi, proszę... Zrobię co zechcesz tylko nie zabijaj mnie i moich dziewczyn...
Sztuczne łzy spływały mi po policzkach. Aktorstwo pierwsza klasa a umiejętność płakania na zawołanie to bezcenna rzecz. Chłopak kucnął do mnie. Ścisnął mnie za szczękę. Czyli on teraz zaczyna się bawić w gangstera? XD ledwo co a bym się zaczeka śmiać. Nigdy bym się po takim mięczaku tego nie spodziewała... Ta robota go szybko złamie. Albo robota albo narkotyki. Różnie z ludźmi bywa hahah. Uniósł moja głowę do góry, żebym patrzyła w jego oczy. Z bliska... Jego oczy były takie piekne... Co jest ze mną!stop! Wyrwałam szczękę z jego uścisku i patrzyłam się w drugą stronę. Martinus wstał i odszedł na około 50 cm ode mnie.
Martinus jebana kłamczucha...
Zamachnął ręka, by uderzyć mnie w twarz. Jednak ja zrobiłam szybki unik. Biłam się miliony razy i raczej tak łatwo się uderzyć nie dam.
Ja jebany zez
I wywróciłam go za siebie. Chłopak był zdezorientiwany. Nie wiedział co się dzieje. Położyłam ręce na jego szyi. Przycisnęłam je mocno, odbierając mu dostęp do tlenu. Chłopak położył na moich nadgarstach dłonie i próbował mnie odepchnąć. Był o wiele silniejszy jednak nie poddawałam się. Chłopak zaśmiał się. Co go tak bawiło?! Bez trudu mnie odepchnął. Poleciałam w kąt. Chłopak wstał i zbliżał się do mnie. Słyszałam każdy jego jebany krok. Gdy już był blisko mnie wyciągnęłam scyzoryk. Ten mi go zabrał i pierdolnął w drugą stronę. Wyciągnęłam pistolet, jednak mi go zabrał i schował go do kieszeni. Kurwa już miałam tego dość. Oparłam się wyczerpana o ścianę. Mógł mnie teraz zabić. Trafie do piekła i będę tańczyć z Hitlerem i diabłem kaczuszki. Przynajmniej będzie zabawnie... Chłopak przywalił mi w twarz. Rozciął mi wargę. Zaczęła mocno krwawić.
Ja jeżeli masz zamiar mnie zabić zrób to teraz... Wygrałeś...
Tinus patrzył się na mnie przez dłuższą chwilę. Jakby chciał czegoś się dowiedzieć z wyglądu mojej wyczerpanej twarzy. Spuścił wzrok na krwawiąca wargę. Oblizał się. Przybliżył się i mocno wbił wargi w moje. Nie odwzajemniałam pocałunku. Nie miałam siły. Ten ssał moją krew i ślinę. Dziwnie się czułam. Oderwałam się od niego. Miałam dosyć.
Martinus nie martw się, nie umrzesz tak szybko... Będę cię zabijał powoli, rozkoszując się każdym twoim bólem i cierpieniem. A dzień twojej śmierci będzie twoim najgorszym dniem uwież... Będziesz kurwa cierpieć, tak samo jak wiele ludzi cierpiało przez ciebie... Twoje dziewczyny wypuszczę aby zaczęły swoje życie, normalne. Chłopaków też wypuszczę. A my się tu pomęczymy...
To był kurwa wariat. Gdybym się tak źle nie czuła to bym spierdoliła dalego stąd. Jednak mój organizm mi utrudniał dzisiaj mega wyjątkowo. Nie wiem czemu. Może z ostatniego braku snu? Może przez ten nie ustający stres? Może przez te narkotyki? Nie wiem. I raczej się nie dowiem. Zakrył moje usta białą szmatką. Więc się zaczyna...
CZYTASZ
Dziewczyna z Gangu ~ Martinus Gunnarsen
FanficDziewczyny... Czy aby na pewno reprezentują słabość, strach i są zależne od płci silniejszej? NIE! Tych dziewczyn wszyscy się boją, nawet policja gdy słyszy ich imiona sra w gacie. Jednak każdy ma swój słaby punkt... Czy miłość wygra z kamiennymi se...