Weronika
Obudziłam się z zajebistym bólem głowy ale za to w bardzo przyjemnym cieple. Po chwili zrozumiałam, że siedzę na kolanach Martinusa. Owinięta kocykiem niczym naleśnik. Źle się czułam więc nie rzucałam się i nie uciekałam. Po prostu się w niego wtuliłam. Potrzebowałam od kogoś takiego ciepła jakim on mnie teraz obdarza. Popatrzyłam na niego. Spał. Mam okazję... Mogę go teraz zabić i uciec. I tak mam na sumieniu sporo chłopaków.
Delikatnie wstałam, żeby go nie obudzić. Przykryłam go kocem, którym byłam przykryta i poszłam do kuchni. Wybrałam najostrzejszy nóż. Ale gdy właśnie miałam iść ko zarżnąć zobaczyłam się w lustrze.
Damn, zapomniałam o tym rozcięciu na czole... A on mi je opatrzył. Ściągnęłam jednym ruchem plaster...zszył mi rane...
Rzucilam nóż gdzieś w kąt. Ja nie mogłam go zabić po tym jak mi pomógł.. Co prawda on mi rozciął czoło, ale no...
Schowałam nóż aby nie podejrzewał, że coś takiego planowałam. Wróciłam do salonu, gdzie chłopak nadal spał. Ściągnęłam koc i siadłam mu na kolanach. Przykryłam nas kocykiem. Wtuliłam głowę w jego szyję... Jego perfumy były boskie. Musnęłam delikatnie jego szyję i usunęłam.Godzine później
Obudził mnie kogoś wzrok na sobie. Powoli otworzyłam oczy. Obudziłam się w zupełnie innej pozycji niż usypiałam. Teraz leżałam plecami na sofie a nademną był blondyn. Bez koszulki ale na szczęście w bokserkach. Na szi miał gruby łańcuch. Uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech. Czyli rozejm? W sumie się z tego cieszyłam... Nie będziemy już nawzajem rzucać się sobie do gardeł...
Martinus czemu ściągnęłaś plaster?
Nie odpowiedziałam mu nic. Złapałam go za łańcuch i delikatnie pociągnęłam go w stronę mojej twarzy. Nasze twarze się zbliżyły, a miedzy nami robiło się mega gorąco. Ostatni raz czułam się tak kiedy mieliśmy nasze zbliżenie. Nawet wtedy był dla mnie delikatny. Nie przejęła nad nim władzy zwierzęca natura. I właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że go kocham.
Musnęłam jego usta i go odsunęłam. Chłopak przez chwilę się na mnie popatrzył a po później wpił w moje usta jego. Posadził mnie na jego kolanach i położył ręce w mojej talii. Było mi bardzo przyjemnie...Po dłuższej chwili zabrakło nam powietrza. Zeszlam z jego kolan i siadłam obok niego. Położyłam głowe na jego ramieniu a on mnie objął.
Martinus chodź przemyje ci tą ranę, Frankensteinie 🤣
Wstalismy i złapał mnie za rękę. Poszliśmy do kuchni, gdzie mieliśmy dużo zabawy z zmienianiem tego opatrunku. Uciekałam mu, łaskotalismy się, całowaliśmy się. Więc tak zeszło nam godzinę na opatrunku.
Później zjedliśmy, obejrzelismy film, powygłupialiśmy się niby jak w normalnym związku...Wieczorem oglądaliśmy razem gwiazdy. W lecie było jasno i ciepło. Leżeliśmy wtuleni w siebie.
Ja widzisz tamte gwiazdy?
Pokazałam je.
Martinus mhm
Ja przypominają serduszko...
Martinus się zaśmiał i pocałował mnie.
Martinus masz rację, romantyku mój kochany
Nasze śmiechy przywołały grupkę dresów. Palili w lesie niedaleko naszego domu.
Dres łe stary, ale masz dupe, weź się podziel ale wiesz... Ja biorę od dupy
Martinus zczerwienial ze złości. Jakby mój gamg się nie rozpadł, to cała ich piątka wąchała kwiatki od dołu.
Martinus a może trochę szacunku, co gnoju? Nie wiesz kim my jesteśmy?
Chłopak się zaśmiał.
Dres a co? Nie wiesz kim jesteś?
Chłopaki sikali ze śmiechu. Martinus objął mnie ramieniem i wyciągnął z kieszeni rewolwer. Chłopacy teraz jeszcze bardziej się śmiali.
Dres zabawką mnie straszysz?
Martinus wycelował w jego klatkę piersiową. Nie no, nie....
Ja martinus, proszę nie zabijaj go... Strzel tak aby go tylko nastraszyć, nie chce abyś miał problemy...
Wyszeptałam to mu do ucha aby tamci nie słyszeli.
Martinus dobrze księżniczko.... Liczę do 5 i ma tu was nie być... 1...2...3.. 4...
Strzał. Chłopacy stanęli na baczność. Jeden z zakrwawionym uchem.
Martinus 5... Któryś jeszcze nie chce ucha?
Cała czwórka uciekła tak szybko jak mogła. Tylko ten jeden został.Dres zginiecie w pierdlu...
I uciekł. Pocałowałam Martinusa prosto w usta i wróciliśmy do domu.
Małymi kroczkami kończymy książkę 💖
CZYTASZ
Dziewczyna z Gangu ~ Martinus Gunnarsen
FanficDziewczyny... Czy aby na pewno reprezentują słabość, strach i są zależne od płci silniejszej? NIE! Tych dziewczyn wszyscy się boją, nawet policja gdy słyszy ich imiona sra w gacie. Jednak każdy ma swój słaby punkt... Czy miłość wygra z kamiennymi se...