Dzień dobry!
———————————————
Przeciągam się po łóżku i patrzę w sufit. Wzdycham i podnosze się do pozycji siedziącej. Warunki nie są tak złe jak przedtem. Mam łóżko dla jednej osoby, co prawda materac nie jest zbyt miękki, ale muszę cieszyć się tym co jest. Po mojej prawej stronie jest szafka, która ma chyba robić za nocną. Coś jej to nie wychodzi. Ściany pomalowane są na szaro. A na podłodze położona jest biała, brudna wykładzina. Ma mnóstwo plam i napewno nie jest to plama po ketchupie czy dżemie. Na przeciwko stoi szafka RTV całkowicie inna od tej "nocnej" jest z ciemnego drewna. Na lewej ścianie stoi biała szafa. Te meble wyglądają jakby każdy był z innego świata. Dalej od szafy wiszą dwa obrazy, które nierówno wiszą. Patrzę w lewo, okno. Co za luksus, niestety są w nim kraty. Wzdycham, naprawdę chcę mi się płakać. Nie śpię po nocach, a jak zasypiam to tylko na dwie, może trzy godziny. W dodatku od paru dni nie jadłam zupełnie nic. Z każdą minutą czuję się coraz gorzej. Dalej sunę wzrokiem po pokoju, by wynaleźć nowy szczegół. Zegarek, stoi na parapecie. Jest godzina piąta, jak się nie mylę to w Hiszpani jest dwudziestadruga. Przyglądam się przez chwilę stolikowi z dwoma różnymi krzesłami. Wstaję i podchodzę do drzwi nie wiem co za nimi jest.
Milczę przez chwilę i łapię za klamkę. Uf, łazienka. Jest bardzo malutka ledwo mieści się tu kabina prysznicowa, muszla klozetowa i umywalka. Jednak jest tu jeszcze kosz na pranie, parę kosmetyków, żeli do mycia i szamponów. Kieruję wzrok na umywalkę. Moja twarz blednie. Stoi na niej kubek z pastą i szczoteczką... Piekielną szczoteczką. Jest taka sama jak ta, którą zrobił to poraz pierwszy. Zaczynam się trzęść. Nerwowo przeszukuje szafki w poszukiwaniu leków na uspokojenie. Tracę nadzieję, gdy przypadkowo wymacuję ręką listek tabletek. Są tylko trzy, widać Carl boi się, że popełnie samobójstwo. Nerwowo wyjmuję jedną, wkładam ją do buzi i popijam wodą z kranu. Opieram się rękoma o umywalkę. Życie mi się sypie na małych milion kawałków tak jak szyba auta, gdy zderzyłam się z Ferrari, które odmieniło całe moje życie. Zburzyło spokój i harmionię. Riccardo Dutti to chyba najbardziej pojebany człowiek jakiego było dane mi poznać.
– Witaj – włosy na ręcę stają mi dęba. Akurat teraz, gdy próbuję dojść do siebie.
– Czego chcesz? – odwracam się w jego stronę. Ma na sobie ubrania warte miliony, a pomyśleć, że byłam taka głupia i brałam go za chłopaka z sąsiedztwa. I planowałam z nim dzieci...
– Dobrze wiesz, po co tu jestem – wyciąga rękę w moją stronę i głaszcze mnie po policzku. Przebiega mnie dreszcz strachu. Jego oczy robią się jak za tamtym razem. Wiem, że będzie jeszcze gorzej jak odrzuce jego rękę, więc jakimś cudem znoszę jego obrzydliwy dotyk. Przygląda mi się, zabiera rękę. Z mojego ciała schodzi pewny ciężar.
– Przyniosłem ci kolacje. Nie jadłaś przez długi czas. Nie możesz być wychudzona, nie takiej żony pragnę – prycham. Cóż co za zmiana. Martwi się o mnie. Robi przejście w drzwiach, bym mogła normalnie iść do pokoju. Idzie tuż za mną, czuję jego oddech na karku.
Podchodzę do stolika. Rzeczywiście stoi na nim jedzenie. Pokazuje ręką był usiadła. Siadam, bo nie mam ochoty się z nim kłócić chyba, że będę do tego zmuszona. Siada na drugim krześlę. Wywierca we mnie dziure wzrokiem, a moja cierpliwość jest już na szczycie.
– Jedz – nakazuję.
– Skąd mam wiedzieć, że się tym nie otruję?
– Nie mam w najbliższym czasie takich zamiarów. Urodzisz mi syna i wtedy mogę cię ewentualnie otruć – uśmiecha się. Jeśli na serio już miałabym mieć dziecko, nie ważne z kim. To chciałabym uczestniczyć w jego życiu.
– Wiesz, jeśli będziemy mieli dziecko. Pewnie poprzed gwałt, bo inaczej nie da rady, bo brzydzę się tobą to chciałabym uczestniczyć w jego dorastaniu – gestykuluje. Wkurza się.
– Będziesz przez jakiś czas.
– A co zrobisz, gdy będzie dziewczynka? Pozbędziesz się jej? Zabijesz?
– Nie jestem takim draniem za jakiego mnie uwarzasz. Nie zabijam dzieci.
– Nie jesteś?! Zgwałciłeś mnie, długopisem, szczoteczką. Mam wymieniać dalej do cholery?! Uwierz mi nie tak wyobrażam sobie swój pierwszy raz! Zależało mi na tobie, ale ty wyraziłeś jasno to, że jesteś pojebany! – wstaję z krzesła. Już się nie hamuję. Hamulce puściły. Widzę wkurwienie na jego twarzy i dopiero zdaję sobie sprawę jak mocno teraz pogorszyłam swoją sytuację.
– Jeszcze jedno słowo, a obiecuję zrobię to co cztery lata temu! Więc się zamknij i mnie posłuchaj do chuja!
– Dobra, mów. Droga wolna królewiczu! – zakładam ręcę na piersiach. Wiem, że wyglądam teraz jak naburmuszona nastolatka, ale gówno mnie to obchodzi.
– Nie rób nic niestosownego. Jesteś obserwowana cały pierdolony czas!
– Ale żeś mnie pocieszył.
– Tu, tam i tutaj i jeszcze tu są kamery – wskazuję palcem, a ja podążam za jego ręką. Rzeczywiście są tam.
– Coś jeszcze?
– Nie zrobię tego, co zrobiłem cztery lata temu ani trzy. Zmieniłem się nie jestem już takim samym człowiekiem. Teraz zrobię wszystko, byś dała mi dziecko z miłości – prycham rozbawiona. Z miłości? Mam pokochać swojego gwałciciela. Aż tak pojebana nie jestem.
– Wiesz co? Tak się nie da. Jak mam cię pokochać. Zgwałciłeś mnie wielokrotnie. Nawet nie wiem kim jesteś. Nie znam cię.
– Dam ci czas. Zrobię wszystko byś mi zaufała. Zgwałce ci tylko wtedy, gdy nie będziesz chciała się ze mną kochać, by dać mi potomka – wychodzi trzaskając drzwiami. Wiem, że i tak mnie zamknął. Nie mam szans na ucieczkę. On naprawdę zwariował. Nie da się pokochać kata. Choćby nie wiadomo kim był nie jestem wstanie go pokochać. Mam narzeczonego. I co? Po prostu tak nie wrócę do Jacksonvill, bo on tak sobie zażyczył. Ten człowiek powinien się leczyć. Jeśli na serio nikt mnie nie uratuję. To już po mnie.
---------------------------------------------------
To jak pokocha go? 😂 ( Nie no żartuję oczywiście)Carl ma duże wymogi względem Olivii. Dziecki z miłości...
Ten to ma wejście.A ta piosenka to taki klasyk na dobre rozpoczęcie środy. 🙃
Aż nabrałam ochoty, by obejrzeć Dirty Dancing!
CZYTASZ
Okiełznać Diabła [Zakończone]
RomanceIch pierwsze spotkanie po trzech latach nie jest idealne... Okoliczności w jakich się spotkają dają dużo do życzenia. Panieński Olivii i... ON. Gorąca Hiszpania nie pomaga jej zachować racjonalności. Olivia przez ten czas dużo się zmieniła pewnie...