14. Olivia - Koniec z nami

25.4K 790 89
                                    

Czuję męską dłoń na swoim biodrze. Przestraszona otwieram oczy i podrywam się do pozycji siedzącej. Obok mnie leży Riccardo, nagi, nagiuteńki. Tylko problem w tym, że ja też nie mam na sobie ubrań. Cholera, czyli to wcale mi się nie śniło. Spędziłam noc z Riccardo przy okazji zdradzając swojego narzeczonego. Chcę mi się płakać. Jest mi cholernie głupio.
I jeszcze w dodatku się nie zabezpieczyliśmy. Wszystko pamiętam z detalami. Przeżyłam największy, najlepszy orgamz w swoim życiu. Teraz wiem, że na sto procent Rick nie da mi spokoju. Czemu ja tak przeżywam w końcu to ja rzuciłam się na niego.

Wstaję jak najciszej się da. Na szczęście nie budzę go. Staram się uspokoić, gdy już stoję na podłodze. Zbieram ubrania z podłogi i idę w kolejne drzwi, które są w sypialni. Jak się spodziewałam za drzwiami jest łazienka, czarna łazienka. Ubieram spodnie, które jako jedyne nie są podarte i nadają się do założenia. Na szczęście na wieszaku wisi czarna koszula. Zakładam ją, wpycham dół w spodnie. Podwijam rękawy. Zakładam swoje obcasy i biorę torebkę, w której na szczęście są wszystkie moje rzeczy. Jak najciszej wychodzę z sypialnii. Kieruję się w stronę frontowych drzwi. Spodziewałam się, że są zamknięte. Skanuję wzrokiem po najbliższym otoczeniu. Automatycznie podchodzę do komody. Zaglądam do pustego, złotego wazonu. Strzeliłam, że tam właśnie są klucze i wcale się nie pomyliłam. Biorę długi wazon do ręki i przechylam go. Klucze wypadają wprost do mojej ręki. Otwieram niespokojnie drzwi. Przed wyjściem odkładam klucze. Idę szybkim krokiem do bramki, która na moje szczęście jest otwarta. Dzwonie po taksówkę nie znam dokładnego adresu, więc opisuje miejsce taksówkarzowi. Mówi, że wszyscy wiedzą gdzie jestem. Dodał, że tu apartamenty mają największe szychy. Odchodzę parę metrów od posiadłości. Idę chodnikiem przy głównej  drodze. Dogadaliśmy się, że tu będę czekała ma podwózkę. Po około kwadransie siedzę w taksówcę, którą kieruje starszy, miły pan. Nie pyta się co tam robiłam za co jestem mu bardzo wdzięczna. Mówią, że wygadanie się obcej osobie jest lepsze niż najlepszej osobie. W sumie to ma jakiś sens. Obcy cię nie zna czasem coś doradzi i na tym wasze drogi się rozchodzą.

Po jakimś czasie jestem w naszym hotelu. Jest dziewiąta, więc możliwe, że dziewczyny jeszcze śpią. Najciszej jak się da zdejmuję buty. Mam plan przebrać się w piżamę i wskoczyć do łóżka. Może uda mi się je wkręcić, że wróciłam w nocy, nie nad ranem.

Jednak nie... Oj nie. Czemu życie miałoby być dla mnie łaskawe? Eva i Sam siedzą przy stole Wpatrują się we mnie jak sroki w gnat i już wiem, że nie dadzą mi spokoju do momentu, gdy zdam im całą relację ze szczegółami.

– Siadaj – mówi Eva spokojnym i opanowanym głosem. Teraz jest stanowcza do szpiku kości. Przełykam nerwowo ślinę. Naprawdę nie mam ochoty na tą rozmowę. Przy nich to nawet udawanie zawału nie przejdzie. Jestem tak słabą aktorką, że z metra, by rozpoznały moje kłamstwo.

– Naprawdę dziewczyny, przepraszam was, ale nie mam ochoty o tym rozmawiać. Sama muszę poukadać sobie w głowie. Zdradziłam swojego narzeczonego. To nie jest dla mnie łatwe. Same pewnie o tym wiecie – chcę mi się płakać, gdy o tym mówię. Matt jest dla mnie taki dobry, a ja postąpiłam jak podła suka. Zdradziłam go, gdy on nawet nie raczy spojrzeć takim wzrokiem na inną kobietę. On widzi tylko mnie, ufa mi, a ja po prostu zdradziłam go ze swoim byłem. Mam ochotę dać sobie z liścia. I pocieszyć się butelką wina, jak i pudełkiem kawowych lodów.

– A mówiłyśmy, że tak będzie! – dziewczyny cieszą się, a ja mam ochotę cofnąć czas. Mam wyrzuty sumienia. Wiedziałam, że tak będzie, ale nie mogłam się powstrzymać. To jego pragnę jak nikogo innnego. Seks z Mattem jest przyjemny, ale to nie to samo co seks z Riccardo. Wtedy nic dla mnie się nie liczy. Płonę od samego jego dotyku, od wzroku. A przy narzeczony muszę kilka minut przed wspomagać się wibratorem. To katorga nie seks.

– Dziewczyny, proszę was – oczy zachodzą mi łzami. Patrzą na mnie smutnym wzrokiem.

– Kochana siadaj tu z nami – grzecznie siadam przy stole. Od razu zabierając paczę chusteczek z komody – To z Riccardo czujesz, że żyjesz. A z Mattem jest wyschnięta rutyna. Wiem, że czujesz się źle z tym, że nie dochowałaś wierności, ale i tak w końcu to, by się stało. Nie wytrzymałabyś – Eva mówi prawdę. Tak właśnie by było.

– Matt jest dla ciebie za spokojny – zaczyna Sam – Nadawałby się dla ciebie co najwyżej na kolegę.  Nudzisz się przy nim.

– Ale ja go kocham! – dziewczyny przewracają oczami gdy to mówię.

– Ty go nie kochasz, ty po prostu przyzwyczaiłaś się do jego obecności – tłumaczą. Może mają rację, ale ja po prostu nie wyobrażam sobie teraz życia bez niego.

Idę do łazienki. Przemywam twarz. Biorę głęboki oddech. Może czas to wszystko zakończyć? Zaszaleć? Patrzę w lustro. Mam nadpuchnięte oczy od płaczu. Może to nie przypadek, że Riccardo jest w tym samym czasie co ja na Marbellii? Tylko, że ja nie potrafię w pełni mu zaufać. Powinnam zakończyć z Mattem i Riccardo, ale nie potrafię. Każdego skrzywdzę...

--------------------------------------------------

Nasza Olivia ma problem. A wy co byście zrobiły na jej miejscu?

Następne rozdziały będą dłuższe.



Okiełznać Diabła [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz