Prawie na śpiąco piję poranną kawę. Ziewam i patrzę jak dziewczyny biegają po mieszkaniu w to i we to. Godzina piąta, jestem ledwo żywa, bo poszłyśmy spać o drugiej w nocy. Nigdy więcej. Mieszam łyżeczką w kawie, która i tak została wymieszana wcześniej. Dojadam kanapkę i wstaję z krzesła. Naprawdę teraz marzę tylko o spaniu i nie dociara do mnie to co tak naprawdę się dzieje.
– Rusz się Olivia, bo naprawdę się spóźnimy! – Sam zatrzymuje się i krzyczy na mnie, ale to nie ja zapomniałam o spakowaniu i nie pakuję się na ostatnią chwilę. Wystarczy tylko to, że ubiorę się i doprowadzę do normalnego wyglądu tak jak na człowieka przystało.
W końcu po wysprzątaniu z miejsca posiłku idę po wcześniej przygotowaną sukienkę, letnią w kwiaty. Jest to hiszpanka. Nie zapominam o bieliźnie. Jakimś cudem udaję mi się wejść do łazienki Sam. Jest utrzymana w białych kolorach z mitacją drewnianych dodatków. Staję przed umywalką łazienkową i powieszonym nad nią podświetlanym ledami lustrem i stwierdzam, że nigdy nie wyglądałam tak okropnie. Nie wiem czy byłam aż tak zmęczona, żeby nie zmyć odrobiny mikijażu. Robię to teraz i przemywam twarz kosmetykami Sam. Chyba się nie obrazi. Myję dokładnie zęby moją fioletową szczoteczką, którą tu kiedyś zostawiłam, żeby w razie czego była. Na szczęście swoje kosmetyki takie jak tusz do rzęs, czy podkład albo eyeliner tu mam. Robię sobie naprawdę lekki makijaż, bo spodziewam się, że taką porą w Hiszpanii naprawdę jest gorąco. To po co ma to wszystko po mnie spłynąć.
Gdy przykładam tusz do rzęs słyszę, mocne ciągnięcie za klamkę. Wzdycham, bo dobrze wiem kto to. Sam.– Już jesteś gotowa? Bo muszę się ubrać – macha wyprasowanymi ubraniami. Kiwam głową. Zabieram małe, stojące lusterko na szafce i grzecznie wychodzę.
Wiem, że z nią lepiej nie dyskutować. To zdrowsze dla mnie.Eva siedzi jak na szpilkach na kanapie w salonie.
Jest podekscytowana jak my wszystkie. Gdy mnie dostrzega obie piszczymy jak małe dziewczynki. Siadam koło niej.– To jak kobito wychodzisz za mąż. Trudno, że za nieudacznika, ale przemęczę go. A jak by cię tylko tknął to wezwę do akcji Riccardo i on wtedy zrobi mu to co trzeba albo nie. Zrobię to własnoręcznie – jej zdaniem Riccardo to idealny kandydat na mojego męża. Ja myślę całkowicie inaczej. Oczywiście Eva szanuję mój wybór, za co jestem jej ogromnie wdzięczna. Co prawda w niektórych sytuacjach nie kryje niechęci do Matthewa, ale zawsze mogło być gorzej. Trzeba w życiu widzieć pozytywy.
Wie co zrobił mi Rick i mówi, że najchętniej obcięła by mu za to fiuta, ale zauważyła, że gdy byłam z nim byłam w pełni szczęśliwa.
– Dobra, jestem gotowa ruszamy na lotnisko! – Sam wydziera się wychodząc z łazienki. Wszystkim nam wychodzi jeszcze większy banan na twarzy.
Ku mojemu zaskoczeniu Eva bierze czarną apaszkę i zawiązuję mi ją tak bym nic nie widziała. Jestem trochę tym zawiedziona, ale moja ekscytacja rośnie jeszcze bardziej.
– Naprawdę? – wzdycham.
– Nie, na żarty. Ja pomogę ci zejść ze schodów – dopiero zaczyna do mnie wszystko docierać. Gorąca Hiszpania, plaże, drinki i my. Trzy pojebane przyjaciółki.
– A walizki? – Sam zaczyna chichotać.
– Zniosłyśmy je na dół, gdy się szykowałaś – odpowiada za Eve.
– Na to bym nie wpadła – oświadczam.
– Owszem, na to jesteś za głupia – stwierdza, a ja udaję urażoną. Chociaż wiem, że wszystkie byśmy za sobą w ogień skoczyły.
Eva powoli mnie prowadzi i pomaga założyć sandałki i torebkę na ramię. Czekam na nie i powoli schodzimy po schodach. Jestem na maksa podekscytowana. Nigdy nie byłam w Hiszpanii, a bardzo ten kraj mnie interesuje.
CZYTASZ
Okiełznać Diabła [Zakończone]
RomansaIch pierwsze spotkanie po trzech latach nie jest idealne... Okoliczności w jakich się spotkają dają dużo do życzenia. Panieński Olivii i... ON. Gorąca Hiszpania nie pomaga jej zachować racjonalności. Olivia przez ten czas dużo się zmieniła pewnie...