Nad ranem obudził mnie wysoki, aczkolwiek głośny głosik. Była to Tikki.
- Mari, wstawaj!!
- Co? Czemu?? - odparłam nie otwierając oczu z wciąż jeszcze zaspanym głosem.
- Jestem głodna, a poza tym to się spóźnisz!
- Co?! Która jest godzina?!
- 5:40.
- Tikki, ja mam na 7:00, a nie na 6:00!
- Ale ciastka się skończyły, a jakbym ci tylko to powiedziała to byś w życiu nie wstała.
- Wiesz dobrze że wstałabym.
- Tak samo jak ostatnio? Za ostatnim razem budziłam cię przez pół godziny i dalej nic. Pomogło dopiero jak powiedziałam że Czarny Kot siedzi u ciebie na kanapie.
- Ehh.. ostatnio po prostu jestem zmęczona. Najpierw mam na 7 do pracy, później wychodzę, Władca Ciem atakował 3 Akumy jednego dnia, później walka z nim, a wczoraj jeszcze Mayura i Amok.
- Wiem.. przydałyby się jakieś wakacje.
- No właśnie! Dobry pomysł Tikki! Jesteś genialna!
- Jestem?
- Chodź, trzeba kupić ciastka, a później pomyślimy o wycieczce.
- Jeej!
Ubrałam się szybko i pobiegłam do najbliższego sklepu po ciastka. Powinny na razie wystarczyć, gdyż zamierzałam niedługo upiec makaroniki. W międzyczasie zadzwoniłam do Alyi z propozycją małych wakacji, a dokładniej wycieczki na weekend. Od razu podchwyciła mój pomysł i stwierdziła że się wszystkim zajmie. Obawiałam się trochę co do tego, ale nie miałam wyboru. Już za późno na decyzje. Po powrocie do domu okazało się że się z Alyą zagadałyśmy trochę, gdyż było zdrowo po 7. Stwierdziłam, że już dzisiaj nie pójdę do pracy i zadzwonię powiedzieć szefowej że jestem chora i mnie nie będzie. Na szczęście mi uwierzyła, więc miałam teraz cały dzień dla siebie. Bez Alyi, bez nikogo, bez Kota. Chociaż co do tego ostatniego to kontemplowałabym. Postanowiłam że nie mogę się pokazać nigdzie na mieście jako Marinette, gdyż wszyscy nabrałoby podejrzeń, dlatego przemieniłam się i zadowolona z siebie skakałam po dachach paryskich budynków. Zatrzymałam się obok wierzy Eiffla, po czym wskoczyłam na nią i usiadłam na czubku żeby odpocząć od tego wszystkiego w spokoju. Mój spokój jednak nie trwał zbyt długo, gdyż ktoś zakrył mi oczy.
- Zgadnij kto to!
- Kocie, wiem że to ty.
- Ehh.. przez to pokonanie Władcy Ciem i Mayury to jest zbyt oczywiste że to ja.
- Taak, dokładnie. Musiałbyś się postarać.
- Trudno.
Siedzieliśmy przez chwilę obserwując chmury i ptaki szybujące po niebie. Dzień był wyjątkowo piękny, a słońce nieźle przygrzewało.
- Biedronko? - zapytał po chwili ciszy.
- Tak, Kocie?
- Zgodziłabyś się na małe spotkanie dzisiaj wieczorem?
- Czy to jest to co mam na myśli?
- Ja tego nie powiedziałem, ale jeśli chcesz to może być, z miłą chęcią.
- Zastanowię się nad tym. A o której?
- O zachodzie słońca.
- Dobra, a gdzie mam przyjść?
- Tutaj, na wieżę Eiffla.
- Niech ci będzie, przyjdę.
- Świetnie! Co prawda miałem inne plany, ale myślę że się nie obrazi jak do niej nie zawitam.
CZYTASZ
Pod maską || Miraculum
FanfictionJest to coś w stylu "Miraculum po mojemu" i "przyszłość Miraculum". Pewne rzeczy mogą odstawać od serialu, np. to, że na początku Marinette nie jest Strażnikiem, a historia Mistrza Fu i szkatułki jest dużo pozmieniana. Jest też trochę nowych postaci...