Koło wieczoru, wpadła do nas Alya z Ninem i Chloé. Okazało się, że mamy się ubrać, brać walizki i wyjeżdżamy. Podczas, gdy wszyscy czekali na mnie, ja pakowałam szkatułkę do mojej walizki. Nie lubiłam zamykać Kwami w ich biżuterii, jednak teraz musiałam to zrobić. Nie mogę zostawić szkatułki bez niczyjej opieki, a Kwami same nie dadzą rady jej strzec. Dlatego, musiałam ją wziąć ze sobą. Odkryłam przy pakowaniu, że ma ona opcję kamuflażu. Teraz, wyglądała jak małe pudełeczko obwiązane skarpetami. Nikt nie spodziewałby się, że to nie jest to na co wygląda i że w środku są małe, magiczne stworzonka razem z magiczną biżuterią. Szybko wsadziłam pudełeczko do walizki i ruszyłam do reszty, czekającej przed budynkiem. Sprawdziłam jeszcze w locie czy wzięłam ciastka dla Kwami, po czym wyszłam na zewnątrz, zamykając drzwi na klucz i zbiegając (na ile to możliwe z walizką) po schodach. W międzyczasie, obdzwoniłam sąsiadów, żeby przez około 2 tygodnie opróżniali naszą skrzynkę lub trzymali u siebie póki nie wrócimy. Na szczęście mamy miłych i wyrozumiałych sąsiadów - jedni z nich się zgodzili. Ale wracając, na stację kolejową dotarliśmy niektórzy na piechotę, a niektórzy sobie dojechali. Plany reszty, trochę się zmieniły, więc czekaliśmy teraz na stacji na Lukę i Kagami. W międzyczasie, nasza czwórka wygłupiała się i odstawiała manianę, podczas gdy Cholé patrzyła na nas z politowaniem. Całkiem jak za dawnych lat.. Jakieś 10 minut, przed przyjechaniem pociągu dołączył do nas Luka, natomiast Kagami dotarła na miejsce na styk, jak wsiadaliśmy do pociągu. Jak powiedziała nam Alya, kiedy już siedzieliśmy w środku, będziemy jechać cały dzień. Na drugi koniec Francji. Niedaleko morza. Śródziemnego. Zaraz po tym, jak została okrzyczana przeze mnie, Chloé i Kagami, próbowała się wymigać od odpowiedzialności za swoje czyny.
- Tam przecież ten wasz Mistrz Ku czy jak mu tam wyczuł moc mir- yyy! Moc zapachu morskiego! - zaśmiała się nerwowo, a widząc nasze pytające spojrzenie, głową wskazała na kobietę kilka siedzeń dalej, która przypatrywała nam się z niedowierzaniem.
- Aa! No tak! To dlatego nas tam wysłał! Chciał żebyśmy też poczuli tę moc! - starałam się wybawić nas ze spojrzenia tej kobiety, które po dłuższej chwili było już lekko przerażające.
Alya podziękowała mi spojrzeniem, a kobieta przestała się na nas patrzeć i zajęła się swoimi sprawami. Pociąg zaczął jechać. Opuszczając Paryż, spojrzałam po raz ostatni na wieżę Eiffla. To tu wszystko się zaczęło. Pierwsza walka, pierwsze starcie z Władcą Ciem, obietnica którą złożyłam całemu Paryżowi z jej szczytu, że z Czarnym Kotem pokonamy i wyzwolimy całe miasto od Akum. Udało się. A teraz siedzę w pociągu, z przyjaciółmi-współbohaterami i będziemy walczyć z kolejnym tyranem i wyzwolimy kolejne miasto we Francji. I to również zaczyna się przy wieży Eiffla. To obok niej wyjeżdżamy i obok niej będziemy wracać jeśli wszystko się uda. Nie chciałam mówić tego reszcie, ale miałam przeczucie że możemy nie wygrać. Wydawało mi się, że ten nowy posiadacz, może być o wiele, wiele mocniejszy i może nas pokonać. Nie chciałam jednak nigdy stracić nadziei, bo przecież pomarzyć zawsze można. Ale to nie było jedynym powodem. Mistrz, wiele razy powtarzał mi, że choćby się waliło, choćby się paliło, choćby wszyscy byli przeciwko nam - mamy się nie poddawać. Kot, także wiele razy mi o tym przypominał, że zawsze warto mieć nadzieję i próbować znowu. Tikki również. Cały ten czas, wszyscy powtarzali mi że mam nigdy nie tracić nadziei i w kółko próbować od nowa, aż się nie uda. I co mam dzięki temu? Wygraliśmy z Władcą Ciem, Mayurą i ich następcami. Zostałam Strażniczką. Jestem potężną Biedronką, która razem z Kotem walczy ze złem i nigdy się nie poddaje. Czasem, pomagają im równie wspaniali, inni posiadacze miraculów, a zarazem ich przyjaciele. Czego chcieć więcej?
Podróż minęła nam dosyć ciekawie. Po drodze, było kilka mini kłótni, kilka mini rozpraw i kilka innych równie niezwykłych przygód.
- Wcale was nie zostawiłam! Ja byłam cały czas w Paryżu! Nie moja wina że mnie nie braliście ani razu do pomocy!
- Oj już nie poniżaj się Kagami! Wszyscy dobrze widzieliśmy twoje zdjęcia z Chin!
- A później z Japonii i ze Stanów!
- A to już nie moja sprawa, że miałam zawody w szermierce!
- Ale to ciebie cały czas nie było! - i tak całą czwórką przekrzykiwali się, a ludzie wokół patrzyli na naszą siódemkę jak na bandę idiotów i debili.
- Ej! Stop! Nie jesteście sami! - uspokoił ich w końcu Luka.
- Ludzie się na nas patrzą! A przypominam że dalej nie mogą wiedzieć! - szepnęłam najgłośniej jak to możliwe. Adrien siedział cały czas cicho, wyglądając przez szybę. Jakby był nie obecny i nie wiedział co się wokół niego dzieje. Szturchnęłam go lekko, dając znać Luce, żeby uspokoił jeszcze trochę resztę.
- Ej, co się dzieje? Jesteś jakiś taki nieprzytomny..
- Hm? - wzdrygnął się lekko, jakby spał i spojrzał na mnie.
- O tym właśnie mówiłam. Coś się stało o czym nie wiem?
- Nie, tylko myślę o mojej mamie. Może ona żyje tam i pomaga Mistrzowi? A może tym razem faktycznie umarła i mam się ponownie załamać?
- Jestem pewna, że Mistrz w końcu nam to wyjaśni, nie martw się. Jak tylko cokolwiek będę o tym wiedzieć, będziesz pierwszym któremu o tym powiem. Będziesz wiedział nawet wcześniej od Tikki i Plagga.
- Dzięki Mari. Jesteś najlepsza - odparł, po czym mnie przytulił. Niebieskowłosy widząc to, szturchnął mnie lekko i wskazał głową na wciąż kłócącą się trójkę.
- Ehh.. - westchnęłam, po czym stanęłam obok nich. - Cisza!! Ty! Tak, nie było cię i tak, nie braliśmy cię do pomocy, ale nie wiedzieliśmy gdzie możesz się w danej chwili znajdować. Plus Władca Ciem znał twoją tożsamość - starałam się mówić tak, żeby inni ludzie mnie nie usłyszeli.
- Ale znał też tożsamość Chloé!
- Ale ona była na miejscu, w przeciwieństwie do ciebie, a teraz spokój.
- Ehh!..
- Wy! To prawda, nie było jej, ale daliśmy sobie radę sami. Nie chodzi o to, czy ktoś nam faktycznie pomógł, tylko o jego zdolności. Wy, przydawaliście się bardziej, nawet jeśli ludzie znali wasz-.. - zorientowałam się że ludzie dalej na mnie patrzą. - was! Jeśli dałabym wam inne zadanie niż jesteście nauczeni, to zajęłoby wam więcej czasu żeby je zrobić tak jak należy i nie nawalić. Dlatego, nie mogłabym jej powierzyć zadania którego nie umie, bo nie dałaby z nim rady, a to które umiałaby wykonać, nie było wtedy potrzebne, rozumiecie? - mrugnęłam do nich. Miałam nadzieję, że zrozumieli. Zwłaszcza, że nadal byliśmy w pociągu. Nie mogłam przecież od tak sobie powiedzieć do nich że Kagami nie dałaby rady nauczyć się mocy i działania innego miraculum w tak krótkim czasie, jaki był potrzebny. Uśmiechnęli się lekko i pokiwali głowami na znak że rozumieją. Wróciłam na swoje miejsce.
![](https://img.wattpad.com/cover/231691297-288-k759534.jpg)
CZYTASZ
Pod maską || Miraculum
Fiksi PenggemarJest to coś w stylu "Miraculum po mojemu" i "przyszłość Miraculum". Pewne rzeczy mogą odstawać od serialu, np. to, że na początku Marinette nie jest Strażnikiem, a historia Mistrza Fu i szkatułki jest dużo pozmieniana. Jest też trochę nowych postaci...