Cynthia
Czarownica dobrze wiedziała, co musi zrobić. Zdawała sobie sprawę z powagi sytuacji i skutków ubocznych, jakie może wywołać rytuał, ale za bardzo się tym nie przejmowało. Nie mogła skrzywdzić Tiany, ale na szczęście rytuał w żaden sposób nie naruszał fizyczności ofiary, a jedynie strefę duchową.
Idąc wąskimi korytarzami, rozmyślała. Hiron w tym samym czasie pewnie przygotowywał się do pierwszego zadania, co dla niej było iście nieziemską świadomością. Z drugiej jednak strony nie mogła pozwolić, żeby umarł, nie chciała tego, nie wiedziała nawet dlaczego, po prostu to czuła i dlatego poleciła królowi zmodyfikować zasady turnieju. Przecież gdyby przeceniła zdolności czarownika, to ten by umarł, a tego z jakiegoś powodu nie chciała. Z przemyślenia wyrwały ją krzyki dziewczyny, które słychać było w całych lochach, ale nie poza nimi.
Czyli dotarła na miejsce. Rozejrzała się i pochwyciła w dłoń jedną z pochodni, zamieszczonych na ścianie i zaczęła iść dalej. W kierunku krzyków i, co logiczne, celi Tiany. Kilka minut później dotarła na miejsce i ujrzała skuloną w kącie jasnowłosą półanielicę. Uśmiechnęła się do niej i odłożyła pochodnię na ziemię, wcześniej gasząc ją z pomocą magii.
— Hej ślicznotko! — powiedziała z entuzjazmem czarownica, otwierając celę.
— Gdzie jest Hiron? — spytała dziewczyna, patrząc wymownym wzrokiem na czarnowłosą.
Siedziała tutaj kilka dni, a jej jedynym pożywieniem były robaki, przechodzące co jakiś czas przez środek pomieszczenia. Nie piła wody od dawna. Była wychudzona, jej włosy były posklejane i tłuste, twarz brudna, ubranie podarte, a oczy zmęczone i zaropiałe.
— Hiron? Aktualnie na olimpiadzie, niedługo do niego pójdziemy. Najpierw tak jak wspominałam rytuał, ale na początek... — Wiedźma przyjrzała się dokładnie dziewczynie. — Musimy cię doprowadzić do porządku — oznajmiła krótko i podeszła do dziewczyny, na co ta szybko przysunęła się do ściany. Nie chciała, by ta kobieta jej dotykała, kompletnie nie rozumiała jej pokręconej logiki. Jedynym pocieszeniem był fakt nietykalności, ale pewnie i to przy szaleństwie czarownice nie było żadną gwarancją.
— Co? — spytała cicho dziewczyna, błądząc wzrokiem po kamiennych ścianach swojego więzienia. Czyli jednak... Wiedziała, że się zgodził, ale nie sądziła, że dotrzyma obietnicy. W końcu nie byli ze sobą blisko, może i całowali się, ale... Musiała to wreszcie przyznać... Nie kochała go. To nie była miłość, przynajmniej dla niej. Co innego dla Hirona, ale z jej perspektywy czarownik zachował się głupio.
— To, co słyszałaś. Dobra, wstawaj księżniczko. — Wiedźma pochwyciła jasnowłosą za rękę i podniosła do góry. Ustały naprzeciwko siebie, a Tiana mogła spojrzeć w oczy swojej oprawczyni.
Cynthia złapała za oba nadgarstki dziewczyny i pociągnęła je do siebie. Wypowiedziała szeptem niezrozumiałe dla dziewczyny słowa i chwilę później, na dłoniach zielonookiej pojawiły się magiczne kajdany. Dziewczyna zaczęła się szarpać, ale czarownica uderzyła ją w twarz.
— Uspokój się — powiedziała ostro i wyprowadziła ją z celi. Stanęły w korytarzu, a wiedźma zaczęła kierować się razem ze swoją ofiarą w nieznanym Tianie kierunku.
— Gdzie idziemy? — spytała przestraszonym głosem dziewczyna, spoglądając na czarownicę. Była skazana na jej łaskę i musiała być jej posłuszna. Nie widziała innej opcji, rzucanie się i szarpanie nic jej nie da. Uratować ją może tylko nawiązanie nici porozumienia z tą... kobietą.
— Do komnaty. Wykąpiesz się i ogólnie odświeżysz, a potem wykonamy rytuał — odpowiedziała bezemocyjnie Cynthia. Nawet nie patrzyła na Tiane, była skupiona na drodze. Nie znała tej części zamku i musiała, co chwilę przypominać sobie, czy idą w dobrym kierunku.
![](https://img.wattpad.com/cover/210183507-288-k423494.jpg)
CZYTASZ
Wiedźma z Północy
FantasyPotężna czarownica zwana Wiedźmą z Północy budzi się ze snu i ucieka z więzienia, w którym miała siedzieć do końca swoich dni. Harmonia zostaje zaburzona, a cały magiczny świat drży w posadach przed potęgą kobiety. Tylko jeden czarodziej może powstr...