Rozdział 15. Pakt ze złem

44 4 7
                                    

Cynthia 

Atmosfera gęstniała i rosła. Przy czym dla wiedźmy wydawało się to idealne. Hiron i jego dziewczyna, miała ich na wyciągnięcie ręki. Przecież to iście cudowne. 

— A co może ty ją obronisz, Hironie? — powiedziała prześmiewczo, przyglądając się dość śmiesznej scenie. Czarownica wtulona w pierś czarownika. Dość komiczny widok jakby nie patrzeć. 

— Czemu taka jesteś Tristano? — zapytał Hiron po chwili ciszy. Nie rozumiał, o co chodzi. Nie wiedział, co się stało przez ten dzień z Tristaną, którą uważał za dość dobrą czarownicę. Białą czarownicę. 

— Nie jestem Tristana, jestem Cynthia — powiedziała lekko zdenerwowana, przeczesując swoje czarne włosy. 

— Co? — czarownik spojrzał na kobietę, nie wiedząc nic. Miał mętlik w głowie. Momentalnie wstał z miejsca, a głowę Tiany oparł o kamienną drogę. Ona jednak również wstała, stając obok niego, mimo niewielkich zawrotów głowy. 

— Dobra kończmy tę szopkę. Straż! — krzyknęła Cynthia, a dwóch strażników z włóczniami zaczęło kierować się w stronę przestraszonej pary. Mężczyźni szli pewnie, ale w końcu Hiron ustał przed Tianą i spojrzał na nich gniewnym wzrokiem. Ci mimo wszystko powolnym krokiem dalej kierowali się do przodu. Czarownik wystawił rękę przed siebie, a dłoń zalśniła niebieską poświatą. Ogromna fala energii wystrzeliła w stronę strażników, którzy nie zdążyli się obronić i upadli na ziemię kilka metrów dalej. Hiron od dawna nie korzystał z magii do walki, ale jak widać, jeszcze pamięta, jak to się robi. 

Skierował swój wzrok na wiedźmę, która była już zdenerwowana. Ludzie oglądali wszystko, czując lęk i przerażenie. Rzadko w końcu ogląda się potyczki czarowników z czarownicami i to nie na środku placu głównego. 

Tiana wyszła zza Hirona i stanęła obok niego z waleczną miną. Była gotowa do walki, z resztą oboje byli. Czarownica jedynie się roześmiała i wytworzyła w swojej dłoni mroczną kule, która przypominała trochę kule ognia, jednak ta była w kolorze czarnym. Cynthia rzuciła pocisk w kierunku pary, ale ci odskoczyli w bok, a kula rozpłynęła się w powietrzu. Oboje spojrzeli po sobie i w jednym momencie wypuścili ze swoich rąk dwie świetlne kule. Wiedźma zobaczyła to i wytworzyła wokół siebie tarczę, na której kule się zatrzymały i ostatecznie rozsypały w setki kawałków, przypominających szkło. Kobieta o czarnych włosach rozłożyła swoje dłonie, a bronie, kamienie, odłamki szkła i mniejsze przedmioty zaczęły ustawiać się wokół niej jak aureola lub swoista aura. Wszystko w jednym momencie powędrowało do przodu w kierunku Hirona. Czarownik wytworzył barierę, która jednak pękła pod naporem przedmiotów. Mężczyzna upadł na ziemię, raniąc swoją dłoń. Tiana podbiegła do niego i uklęknęła obok. 

— Naprawdę? To koniec? Myślałam, że pobawimy się trochę dłużej! — rozbrzmiał głos zadowolonej wiedźmy, która zaczęła podchodzić bliżej. Kiedy była kilka metrów od pary, biała czarownica szybko odwróciła się w jej stronę i rzuciła kulą energii w jej ciało. Cynthia zgięła się w pół, łapiąc się za brzuch, a dziewczyna wstała i chwyciła za jeden z mieczy leżących na ziemi. Podbiegła do wiedźmy i wbiła go jej w podbrzusze. 

Cynthia poczuła ból. Przeszywający ból w brzuchu. Krew z niej ciekła jak czerwony wodospad. Złapała za ranę i przycisnęła ją dwoma dłońmi. Jak? Jak mogła być tak głupia? Tiana odsunęła się od niej i nastała cisza. Martwa cisza. Wszyscy, ludzie, strażnicy, spojrzeli po sobie, nie wiedząc, co się dzieje. Tylko czarownica wiedziała, co się stało. Ta parszywa suka ją zraniła. Z jej rany sączyła się brunatnoczerwona ciecz, jej brzuch drętwiał, czuła jak jest rozrywana od środka przy każdym, nawet najmniejszym ruchu. Pierwszy raz w życiu to czuła, nie mogła się ruszyć, jej wszystkie myśli były skupione na bólu. Wiedźma spojrzała na zadaną ranę i uśmiechnęła się nieznacznie. Mimo tego bólu wiedziała, że nie umrze. To nie jej czas. Jeszcze nie teraz. Nie podda się. Nie tak łatwo. Nie pozwoli na to.

Wiedźma z PółnocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz