Rozdział 13. Tiana...

50 6 3
                                    

Hiron 

Po krótkim spacerze razem z Tianą dotarli do pokoju, który czarownik wynajmował. Otworzył zaklęciem drzwi, wpuszczając czarownicę do środka. Gdy weszła do środka i ustała w korytarzu, nie wiedząc za bardzo co ze sobą zrobić, Hiron przebiegł obok niej, zgarniając kołdrę z łóżka i ścieląc je, a następnie nieudolnie czyszcząc kanapę. 

Tiana przyglądała się temu z widocznym rozczuleniem. Było to dla niej dość słodkie, jak mężczyzna stara się, by wszystko było czyste. W końcu Hiron skończył i stanął naprzeciwko niej z uśmiechem. Nadal miał na sobie płaszcz, ale zdjął kaptur, odsłaniając swoją twarz, z gładkimi rysami, pełnymi czerwonymi ustami. W jego oczach można było dostrzec błysk, który pojawiał się z każdym spojrzeniem na dziewczynę. Ona podeszła do niego z uśmiechem. 

— Przepraszam za bałagan — powiedział, kiedy podeszła do niego. Nie miał tego w planach i w sumie zapomniał o nieporządku, jaki zostawił po sobie, wychodząc z mieszkania ostatnim razem. 

— Nie masz za co przepraszać. Naprawdę. Przecież to nie randka — zaśmiała się i przeszła obok niego siadając na kanapie. W tym momencie w sercu Hirona coś jakby pękło. Poczuł wyraźne ukłucie, ale nie wiedział, co było tego powodem, a raczej wiedział, ale nie chciał tego powiedzieć. Położyła dłonie na kolanach, które stykały się ze sobą. Ona sama siedziała wyprostowana, rozglądając się po pokoju i lustrując je wzrokiem. - Długo tu mieszkasz? - zapytała po chwili, poprawiając swoją pozycję na kanapie. Musiała siedzieć dość uważnie, by jej zwiewna suknia, w kolorze jasnej zieleni nie odkrywała zbyt wiele. 

Czarownik, słysząc pytanie, odwrócił się w jej stronę i lekko skrzywił. 

— Nie, można powiedzieć, że dopiero co przyjechałem — powiedział, śmiejąc się. Podszedł do kanapy i również na niej zasiadł. Po chwili jednak wstał i złapał się za kark. Zapomniał o manierach, jak on tak może. Musi się opanować. Westchnął ciężko. 

— Chcesz... coś do picia? — zapytał, patrząc w jej jasne oczy. Ona jedynie ogarnęła go wzrokiem i poprawiła włosy, po czym odwróciła wzrok na stolik przed kanapą. 

— Może... wody? — powiedziała niepewnie. Hiron tylko pokiwał głową i przeszedł do sypialni. W swojej torbie miał spakowany stary, drewniany kubek. Wyjął go i machnął nad nim ręką, szepcząc zaklęcie, a chwilę później w środku kubka pojawiła się przezroczysta ciecz. 

Czarownik wrócił do salonu i usiadł ponownie obok Tiany, której wręczył kubek z wodą. Ona uśmiechnęła się, nadal niepewnie, ale mimo to wzięła łyk, po czym odstawiła naczynie na stolik. 

— Skąd pochodzisz? — zapytała, prostując się i patrząc w oczy mężczyzny. 

— Z małej wsi na północy — odrzekł spokojnie, wpatrując się w podłogę. Między nimi zapadła niezręczna cisza. Jedyny dźwięk, jaki był słyszalny to odgłosy ludzi z karczmy obok. 

— Twój ojciec jest nauczycielem? — zapytał po chwili czarownik, nie wiedząc, o co innego mógłby zapytać. Inaczej sobie to wyobrażał, mieli gadać i gadać, a tutaj nic. Oboje czuli się niezręcznie, a Hiron wiedział, że to po części jego wina. Czuł jak żołądek, zaciska się mu ze stresu. Okropne uczucie. 

— Tak, uczy magii praktycznej — odparła wesoło dziewczyna — Dla ciebie magia praktyczna to pewnie nic ważnego — dodała nieco ciszej, odwracając wzrok. Wiedziała, jak ludzie postrzegali jej ojca. Nie był szanowanym nauczycielem, w końcu uczył tylko magii praktycznej. Dla czarodziejów to było coś porównywalnego do nauki alfabetu. Podstawy podstaw. Nie przykładali do nich dużej wagi i traktowali bardzo arogancko nauczycieli tego przedmiotu. 

Wiedźma z PółnocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz