#26 - Kłopoty

1.7K 74 5
                                    

Pov. Avery
Na weekend, do domu wróciła mama. Nie mogliśmy się wszyscy sobą nacieszyć. Nawet w niedzielę siedzieliśmy w salonie do nocy, wspólnie rozmawiając, pomijając fakt, że z samego rana musiałam zbierać się do szkoły. Jednak nadszedł poniedziałek. Mimo tego, byłam już spokojniejsza. Moje ramię wyzdrowiało przez poprzedni tydzień, tak samo jak nadgarstek. Na dodatek moje relacje z przyjaciółmi były takie jak kiedyś. Zero powodów do zmartwień. Flash też mi odpuścił. Wszystko zaczęło się układać. Mijały dni, tygodnie... Dokładnie dwa miesiące. Tata oficjalnie sprzedał Stark Industries, po czym on i mama wyjechali na wakacje, a ja ze względu na szkołę, zostałam pod opieką Happy'ego, Wandy i Vision'a. Miałam zdawać im tylko codzienny raport. Poza tym nie kontrolowali mnie za bardzo. Mogłam robić co tylko chciałam. Czasami wracałam do domu późną nocą, po tym jak wcześniej zabawiałam się z przyjaciółmi w klubie. Nie żebyśmy coś pili. Skąd! Zwykła potańcówka. Zero alkoholu i narkotyków. Nie byłam jakimś rozpuszczonym dzieciakiem i miałam swoje zasady oraz granice tego co robiłam. Nie przesadzałam.
●●●
Jednak pewnego dnia, po powstrzymaniu złodzieja od kradzieży torebki jednej ze starszych pań, wydarzyło się coś dziwnego. Napad na bank, dosyć blisko Queens. Wraz z Peter'em wskoczyliśmy w swoje wdzianka i staraliśmy się powstrzmać włamywaczy. Wtedy zdziwiło mnie jedno... Mieli dziwny laser, który przygniótł nas do sufitu. Potem wybuch... Cudem uszliśmy z życiem. Po powrocie do domu, odmawiając Parkerowi kolacji z jego ciotką, zamknęłam się w pracowni kombinując co to mogło być... Skąd wzięli tak silne źródło mocy?

- Avery - nagle ktoś zapukał do drzwi. Po głosie poznałam, że to Wanda. - Musimy porozmawiać.

- Friday, otwórz drzwi - nakazałam.

Dziewczyna weszła do środka. Od razu wyłączyłam wszystkie hologramy, aby nie zorientowała się, że coś kombinuję. Wtedy sprawy mogłyby się skomplikować.

- Coś się stało? - Oparłam się o krzesło, wykładając nogi na stół.

- Chciałam zapytać czy niczego ci nie brakuje... - Zaczęła, siadając naprzeciw mnie. - Ostatnio prawie w ogóle nie ma cię w domu. Przymykałam na to oko i kłamałam reszcie, że wiem gdzie jesteś i co robisz. Jednak dzisiaj zmieniłam zdanie. Widziałam media. W telewizji po prostu trąbią o tym, że ty i Spider-Man próbowaliście powstrzymać bandytów. Widziałaś tą broń, którą dysponowali. Trzymaj się od niej z daleka, dobrze? Nie chcę się wtrącać w to co robisz, ale nie wpakuj się w kłopoty.

- Nie martw się - kłamałam jej w żywe oczy. - Niczego nie planuję. To jednorazowy wybryk.

- To dlaczego się jeszcze nie kładziesz? - Uniosła w górę jedną brew. - Dochodzi północ. Rano masz szkołę.

- Tak... - Podrapałam się po karku. - Skończę jedną rzecz i już się kładę. Obiecuję.

- Dobrze - wstała. - W takim razie śpij dobrze.

- Dobranoc - westchnęłam.

Zaczekałam aż wyjdzie. Zamknęłam za nią drzwi i moje wszelkie notatki kazałam zabezpieczyć Friday najdłuższymi hasłami, tak aby nikt się do nich nie dostał i nie odkrył nad czym pracuję.
Następnie kontynuowałam swoje dowodzenie, jednak nigdzie nie było nic o broni, ani energii, której używali do walki. Nim się zorientowałam, była już druga w nocy. Wreszcie powlokłam się do swojego pokoju.
Wzięłam jeszcze szybki prysznic, a później od razu położyłam się spać. W pewnym momencie usłyszałam grzmoty. Zajrzałam zza firanki. Na zewnątrz szalała burza razem z gradem. Czy ja nigdy nie mogę się spokojnie wyspać? Chyba nie muszę mówić, że rano byłam wykończona?
●●●
Zbierałam się do szkoły, gotowa się spóźnić, ponieważ do wyjścia zostało mi jakieś dziesięć minut, a moje włosy wyglądały jak siedem nieszczęść, nie wspominając już o workach pod oczami, które ledwo zakryłam pudrem. Jakby tego było mało, tata do mnie zadzwonił.

💠Daughter of Iron Man💠Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz