Pov. Avery
Czułam przeszywający mnie chłód. Trzęsienie ziemi, mnóstwo szczelin na ulicach, zdemolowane miasto. Zjawisko zaczynało się i ustawało, aby po chwili w ziemię uderzyła wielka szpiczasta, fioletowa górka. Wyglądała jak przerośnięty kamień. Na jego szczycie stanął również fioletowy przybysz, a w ręce trzymał złotą rękawicę z dziwnie świecącymi kamieniami. Ludzie biegali przerażeni po ulicach, próbując znaleźć schronienie. Krzyczeli, "że nastanie koniec!", "umrzemy!", "najgorsze się ziściło!". Byłam w kompletnej rozsypce. Jednak nie to było w tym wszystkim najgorsze. Byłam całkiem sama. Zero Avengersów. Zwykli ludzie kontra tytan o nadludzkiej sile. Jakby tego było mało... Nie miałam swoich mocy.
Mieszkańcy Nowego Jorku zebrali się w kupę krzycząc: "to Thanos! Nabiera moc rękawicy!" Jedno uderzenie... Dokoła zaczęło rozprzestrzeniać się fioletowe światło, które miało nas sprzątnąć w ułamku sekundy...
●●●
Zerwałam się z kanapy ciężko oddychając. Na podłodze, na materacu obok, siedział ojciec. Patrzył na mnie z przejęciem. Od razu ściągnęłam z siebie pościel i usiadłam.- Wszystko dobrze? - Zmartwił się. - Koszmar?
- Czy ja wiem, czy koszmar, czy wizja... - Przyłożyłam jedną rękę do swojego czoła. - To było coś strasznego. Fioletowy koleś, Thanos. To może być to coś, co nazwałeś naszym końcem. Jednak tym razem weź mnie na poważnie. Nie wiesz do czego jest zdolny. Posiadał rękawicę z dziwnymi kamieniami. Miał dzięki niej niesamowitą moc. Niesamowicie niebezpieczną. Zniszczył całe miasto. Wiem, że mamy teraz na głowie Ultrona, ale... Boję się tego. Nie było was tam. Zostałam sama. Pozbawiona mocy i przerażona...
- Rok temu, gdy Loki zjawił się w naszym mieście... - Zaczął Tony. - Do Nowego Jorku przybyli jacyś kosmici. Identyczni, którzy znajdowali się w bazie Hydry. Widziałaś to. Poszłaś za mną. Wtedy jak ta wiedźma mnie omamiła. Wracając... Nad miastem otworzył się portal. Byłem w nim przez chwilę. Wysadziłem w kosmos atomówkę... Możesz mieć rację. To coś, to nasz koniec.
- Ja się chyba przewietrzę... - Wstałam zmieszana z kanapy i wyszłam na zewnątrz.
Co to wszystko miało znaczyć? Thanos? Kim niby jest ten gość i skąd taka wizja? Mam dość... Ani chwili wytchnienia.
Usiadłam na ławce, na werandzie. Patrzyłam przed siebie. Słońce dopiero wschodziło.- Chcesz wody? - Zapytał tata, zamykając za sobą drzwi.
- Możesz dać... - Wzięłam od niego szklankę i upiłam łyka.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Wreszcie ojciec objął mnie swoim ramieniem.
- Będzie dobrze - odezwał się. - Też mnie to męczy. Nie chciałem wam mówić. Jednak ten twój sen, wizja, jak zwał tak zwał... Przeraża mnie to, że akurat tobie się to ukazało. Zwłaszcza przy twojej mocy. Gdyby powiedział to Steve, Natasha... Ktokolwiek inny. Nie uwierzyłbym.
- Dobra, nie myślmy o tym teraz... - Westchnęłam. - O której wyruszamy?
- Jest jakoś po czwartej rano - odpowiedział. - Za godzinę się zbieramy. Zjemy śniadanie, ogarniemy się i akurat zdążymy na czas.
- Jakiś plan? - Zaciekawiłam się.
- Ty i ja lecimy od razu do wieżowca razem z Bruce'em - zaczął. - Kiedy Natasha i Steve przejmą naszą paczkę, Barton zgarnie ją odrzutowcem do Stark Industries. Wszystko jasne?
- Co z Thorem? - Spytałam.
- Chwilowo niedostępny - odparł.
Chwilę później wróciliśmy do środka. Laura robiła w kuchni śniadanie, a Steve i Natasha siedzieli przy stole. Ja i ojciec również usiedliśmy obok nich.
CZYTASZ
💠Daughter of Iron Man💠
FanficHistoria zaczyna się od dołączenia siedemnastoletniej Avery do Tajnej Agencji Rozwoju Cybernetycznych Zastosowań Antyterrorystycznych. Dziewczyna pracowała wcześniej dla Hydry, czego bardzo żałuje i z trudem wspomina tamte czasy. Odkąd zaczęła współ...