Pov. Avery
Przebrałam się w suche ciuchy. Później poszłam do salonu. Na kanapie siedział Barton. Zajęłam miejsce obok niego.- Co to za gość? - Spytał.
- Okazało się, że to mój dawny przyjaciel i on również służył dla Hydry... - Westchnęłam ciężko.
- Zaatakował cię - upierał się.
- Wiem, trochę się posprzeczaliśmy - wyznałam.
- Co się dzieje? - Przejął się. - Widzę, że coś tu nie gra. Nie ukryjesz tego. Nie przede mną.
Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się czy mu powiedzieć. Nie było to "bohaterskie".
- Dobrze... - Uległam. - Ale masz nikomu o tym nie mówić. Ojciec już i tak wie. Chodzi o to, że jeden gość w szkole się mnie uczepił. Mnie i Peter'a... Chociaż odkąd wszyscy dowiedzieli się kim jestem, obrał właśnie mnie za swój główny cel.
- Postaw się mu - złapał mnie za ramię. - Jesteś jedną z Avengers. Walczyłaś przeciwko Hydrze i Ultronowi. Nie straszny ci jakiś dzieciak. Daj mu popalić.
- Problem w tym, że nie mogę! - Wybuchłam, wstając gwałtownie z kanapy. - Blokuje mnie to kim jestem! Zaraz powiedzą, że użyłam mocy, a on nie miał przy tym najmniejszych szans... Z drugiej strony, jak komuś powiem, jak to będzie wyglądać? Wybacz, nie chciałam krzyczeć... - Otrząsnęłam się.
- Rozumiem cię - rzekł. - Jednak uważam, że powinnaś wziąć sprawy w swoje ręce. Nie daj sobą pomiatać. Pamiętaj kim jesteś.
- Dzięki Clint... - Odetchnęłam. - Cieszę się, że tu jesteś i mogłam z tobą porozmawiać. Brakuje mi całej naszej drużyny. Mimo, że nie ma was od kilku dni.
- Mnie też ich brakuje - dodał. - Ty, ja i Nat byliśmy tu najlepszymi przyjaciółmi.
- Dokładnie... - Zgodziłam się. - Co cię tu sprowadza?
- Wpadłem was odwiedzić - wyjaśnił. - Nie ma sensu się na siebie gniewać. Chociaż jestem wściekły na Starka, że nas zamknął w tym więzieniu.
- Wiesz jaki on jest - zaśmiałam się. - Znasz go dłużej ode mnie.
- Clint? - Zdziwiła się Wanda, wchodząc do pomieszczenia. - Co tu robisz? Avery? Czy ty nie miałaś przypadkiem...
- Zostawię was samych - przerwałam jej. - Muszę coś załatwić.
- Chwila! - Zatrzymał mnie Barton. - Wanda, proszę cię dokończ co chciałaś powiedzieć.
- Nie musi kończyć - zdenerwowałam się lekko. - To ja lecę! - Wyrwałam się mężczyźnie i pobiegłam w stronę ambulatorium.
- Avery! - Krzyknął Sokole Oko. - Co się z nią stało?
- Avery ma problemy z ręką - wyznała Wanda. - Z tego co wiem jakiś chłopak jej ją złamał. Nie miała gipsu. Dlatego się wtrąciłam. Lepiej zawiadomię Starka.
- Stój - zaprotestował Clint. - Zostawmy ją. Ona sama musi się z tym zmierzyć. Poza tym, gdyby naprawdę była złamana, już dawno by nam powiedziała, że ją boli.
- Chyba, że dobrze to ukrywa - dopowiedziała dziewczyna.
Tymczasem ja zaczęłam owijać nadgarstek bandażem. Popieram Bartona. Uważam, że ręka wcale nie jest złamana. Zrobiłam sobie prześwietlenie i miałam rację. To tylko lekkie uszkodzenie. Nic poważnego. Wyszłam z pomieszczenia i ruszyłam w stronę sali, w której odbywał się wywiad. Panowała tam cisza. Pewnie mają przerwę czy coś.
CZYTASZ
💠Daughter of Iron Man💠
FanficHistoria zaczyna się od dołączenia siedemnastoletniej Avery do Tajnej Agencji Rozwoju Cybernetycznych Zastosowań Antyterrorystycznych. Dziewczyna pracowała wcześniej dla Hydry, czego bardzo żałuje i z trudem wspomina tamte czasy. Odkąd zaczęła współ...