~*~
I'm just the shadow of the man I used to be
And it seems like there's no way out of this for me
I used to bring you sunshine
Now all I ever do is bring you down
How would it be if you were standing in my shoes
Can't you see that it's impossible to choose
No there's no making sense of it
Every way I go I'm bound to lose*~*~
Regulus patrzył jak zimne i ostre fale uderzają o wybrzeże. Wiatr smagał mu twarz, jego peleryna łopotała, a chłodne powietrze mroziło całe ciało. Wzdrygnął się. Gdzieś tam pośród tej ciemności już niedługo dopełni się jego przeznaczenie.
Nie o tym marzyła jego matka. Nie tak wyobrażał to sobie jego ojciec. Pewnie nawet Syriusz by nie przypuszczał, że tak to się skończy. Regulus miał przeświadczenie graniczące z pewnością, że po wejściu do jaskini stanie się ona jego domem już na wieczność.
Pomyślał o Rose, o łzach w jej oczach, gdy błagała go, by się opamiętał. Jego kochana Rose, który nigdy się nie wahała, zawsze potrafiła znaleźć wyjście z sytuacji i zdolna była poświęcić wszystko. Rose, która, gdy raz pokochała, kochała już do końca życia.
To przypadek sprawił, że się poznali. Dziwnym zrządzeniem losu ona i Regulus tamtego dnia poczuli, że muszą iść nad jezioro. On, bo miał już dość wysłuchiwania o wspaniałości i wielkości swoich ślizgońskich przyjaciół. Ona, bo znów posprzeczały się z Dorcas i nawet Lily nie była w stanie załagodzić ich kłótni.
Spotkali się nad hogwarckim jeziorem, częściowo speszeni, częściowo zaintrygowani swoją obecnością. Regulus kojarzył ją z widzenia, bo przyjaźniła się z Syriuszem. Ona też wiedziała kim jest, bo Black wspominał o swoim młodszym bracie. Mogli się zignorować, mogli udawać, że ta druga osoba nie istnieje albo po prostu odejść. Ale Rose miała wtedy potrzebę, by wygadać się komuś spoza grona jej przyjaciół, kto spojrzałby na wszystko z innej perspektywy. Dlatego usiadła obok niego na jednym z głazów i odezwała się. Wbrew temu, że jego srebrno-zielony krawat kontrastował z jej czerwono-złotym.
Ich pierwsza rozmowa potoczyła się tak naturalnie, że dla obojga moment pożegnania był dość krępujący. Regulus zdobył się wtedy na odwagę, choć kosztowało go to wiele nerwów i rzucił luźną uwagę, że jeżeli Rose znów będzie potrzebowała porozmawiać z kimś innym niż Gryfoni, to on chętnie jej wysłucha. Rose odpowiedziała mu niepewnym uśmiechem i stwierdziła, że chętnie spotka się z nim jeszcze raz.
A potem kolejny i kolejny...
Ze wspomnień wyrwał go niedaleki grzmot i pierwsze krople deszczu. Poczuł jak drobna piąstka zaciska się na materiale jego spodni.
— Nie bój się, Stworku — kucnął obok skrzata, który cały drżał. Jak to wszystko potrafi się zmienić, nawet jego stosunek do tego małego, brzydkiego stworzenia, które towarzyszyło mu odkąd pamiętał. Stworek był tylko wykonawcą poleceń, najpierw jego rodziców, potem też jego i Syriusza. Ślepo oddany rodzinie zrobiłby wszystko, bo posłuszeństwo było najważniejsze.
Regulus też był ślepy. I tak jak skrzat domowy nosił na sobie kawałek materiału symbolizujący jego zniewolenie, tak samo Regulus został już na zawsze napiętnowany symbolem Czarnego Pana.
Od tej niewoli można było tylko uwolnić się poprzez ostatni taniec z bardzo wymagającą partnerką.
Danse macabre.
— Pamiętaj, co mi obiecałeś, Stworku. Gdyby stało mi się coś złego, to nikt nie może się dowiedzieć. Nawet moja matka, która będzie płakać, krzyczeć i zmuszać cię byś powiedział prawdę. Pamiętaj, Stworku.
CZYTASZ
Czarna Róża • Regulus Black • Syriusz Black
Fanfiction"- Przecież to jest twój brat! - krzyknęła w geście rozpaczy, bo miała nadzieję, że więzy krwi jakoś wpłyną na starszego z braci. W szarych oczach Syriusza pojawił się smutek. - Ja już nie mam brata - stwierdził gorzko." ~*~ Całe uniwersum HP nale...