Rozdział 1 -A promise to avenge Deidara.

1.2K 47 47
                                    

Hej to moja pierwsza książeczka na wttp, mam nadzieję, że się cieszycie, że jest to akurat Tobidei.

Chce wspomnieć, że fabuła nie jest do końca zgodna z tą w Naruto więc nie miejcie pretensji.

wszystko dzieje się po śmierci Deidary~



*Tobi*-wspomnienie

-Weee, Deidara-senpai !- Udawałem płacz mimo że wiedziałem, iż blondasek żyje.
-Nie maż się, Tobi- Powiedział nagle Deidara, pojawiając się znienacka przed mną.- Ja jeszcze nie zginąłem !
~~~~~~~~~~~~~~~~~~

*Tobi*

Śmiałem się z tego debila, bo zawsze był taki pewny siebie. Poczułem ból koło klatki piersiowej. Był taki niemiły, nigdy się nie śmiał z moich żartów, a czasami był taki irytujący...
Na jego wspomnienie zachciało mi się płakać. Kochałem go! Po policzku spłynęła mi łza. Kochałem go kurwa tak mocno!

Zapałałem rządzą zabicia Sasuke.

Stałem właśnie nad ciałem ukochanego, gdy nagle na policzku poczułem delikatny dotyk jego ciepłej ręki. Spojrzał na moją maskę z pod której wylewały się łzy.

-Nie płacz Tobi- powiedział, smutno się uśmiechając- jestem tu, widzisz ?

Nie byłem w stanie się uśmiechnąć. Wydukałem tylko: „K-kocham cię" i zamknąłem przezroczystego senpaia w uścisku, którym chciałem wyrazić swój ogromny żal po jego stracie. Odpowiedział mi : „Mhm, wiem-un". A kiedy zamknąłem oczy i położyłem głowę na jego ramieniu, dodał szeptem: „ja ciebie też". Postanowiłem się nie odzywać, czując zarazem ciepło rozchodzące się po moim obolałym ciele.

Po chwili, kiedy się uspokoiłem, zniknął. Tak o, po prostu zostawiając mnie samego. Poczułem się tak źle, że upadłem na kolana. Odeszła moja druga ukochana osoba. Tylko, że... senpai był mi jakby bliższy i byłem do niego mocniej przywiązany.  Może dlatego, że bardziej się starałem o jego miłość? Jego strata bardzo bolała, wręcz rozdzierała mnie od środka.
-Zabiję tego Uchihę- Wysyczałem przez zęby.


Wziąłem delikatnie piromana na moje trzęsące się ręce, lecz nie mogłem go utrzymać. Widok ukochanego w tak opłakanym stanie doprowadzał mnie do szału. Straszniejszy był jeszcze zapach spalonego mięsa, który mimo maski, drażnił mój nos. Postanowiłem więc zostać z moim senpaiem na tej leśnej, cichej polance. Może za dzień, dwa, miesiąc czy rok będę w stanie wynieść go stąd, jednak wątpię. 

Udało mi się przesunąć resztkę ciała pod zwęglone, ogromne drzewo pod którym zauważyłem kępkę trawy i oparłem na niej głowę. Zdjąłem maskę i rzuciłem ją gdzieś przed siebie. Przed czym miała mnie kryć ? Przed czym bronić ? Nie było już czego ukrywać. Ręką otoczyłem rozdarty, prawie na strzępy tułów piromana.

Odwróciłem ku niemu głowę i zatopiłem się w myślach, gładząc go po włosach, które jako jego największa duma zostały nietknięte.

Czułem się tak jakbym za chwilę miał zapomnieć o nim, o nas i to wszystko przyszło z wiatrem, a teraz miało odejść. Jakbym musiał zapomnieć o jego wyrazie twarzy, gdy go przytuliłem znienacka, o tym jak poszliśmy razem na dango, a Deidara tak się na mnie wkurzył, że nie odzywał się do mnie przez dobre 2 dni, o tym jak śledziłem go jak jeszcze mnie nie znał i jak byłem zazdrosny gdy tak skakał wokół Sasoriego.

Nie mogłem przestać płakać. Każde wspomnienie raniło mnie tak mocno, że skuliłem się i przyciągnąłem do siebie senpaia, brudząc sobie krwią policzek. Była ona jak znak który pieczętuję obietnicę.

Obietnicę pomszczenia Deidary.

-----------------------------------------------

Błagam liczę na wasze opinie


i jak macie czas to wpadajcie do nich bo są kochane : 


Cattegi ( dziękuję za kontynuację platikowego kamienia <3 )

TutaNily ( a ty spadaj do Jashina xD )

&quot;Ten ostatni- a może pierwszy raz&quot;- TobideiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz