32

1K 99 15
                                    


Od dłuższej chwili nie podnosiłem głowy z blatu, bo po prostu nie miałem ochoty. Nie miałem również humoru i męczyły mnie wyrzuty sumienia związane z okłamywaniem Jeongina. A ten dzieciak był we mnie tak zapatrzony i mi ufał.

Z każdą myślą czułem się coraz podlej i gnoiłem samego siebie , pogarszając wyrzuty sumienia. Byłem diabłem i nie powinienem ich mieć, a jednak coś ściskało mi zarówno żołądek, jak i serce, gdy myślałem o tej sprawie.

- Dobra, mów o co chodzi? - westchnął Seungmin, który od jakiegoś czasu mi się przyglądał.

- Jestem kurwa beznadziejny - burknąłem.

- Nawet mnie nie irytuj, Hyunjin. Opowiadaj - fuknął oburzony i uderzył mnie w ramię, na co skrzywiłem się.

- Taka prawda - szepnąłem - Parę lat temu poznałem jednego człowieka i w sumie to zaciekawił mnie, więc postanowiłem się z nim zaprzyjaźnić. Ma na imię Jeongin, ma osiemnaście lat i marzy, by być aktorem. Wiesz, Bóg nie poskąpił mu talentów, bo ma ich naprawdę wiele. I wiesz co? Jestem pierdolonym chujem, bo ten dzieciak mi ufa i nazwał mnie swoim autorytetem, a ja go okłamuję - parsknąłem pod koniec, zdając sobie sprawę, jaki żałosny byłem.

Byłem po prostu załamany swoją osobą.

- Wiem, że jestem diabłem i powinienem ściągać ludzi na złą drogę, ale nie chcę tego dla niego. Czuję się za niego odpowiedzialny. Nie chcę, by się stoczył. Nie chcę, by stała mu się krzywda. Chcę go chronić. Jest dla mnie, jak młodszy brat - wyrzuciłem z siebie zrezygnowany i odchyliłem głowę do tyłu.

- Jesteś dla siebie zbyt ostry, Jinnie. Najlepiej byłoby gdybyś wyjawił mu prawdę, ale to tylko twoja decyzja. Natomiast jestem pewny, że Jeongin cię nie znienawidzi, gdy dowie się kim jesteś. W końcu przyjaźnicie się, tak? Zaakceptował cię anioł, więc człowiek miałby tego nie zrobić? - położył dłoń na moim ramieniu, a ja mimowolnie uniosłem kąciki ust.

- Dziękuję, Minnie - szepnąłem do uśmiechniętego anioła.

- Porozmawiaj z nim - poradził jeszcze raz, na co przytaknąłem - A czy teraz wreszcie rzucisz tą cholerną kostką? - warknął.

- Oj no, ale co tak ostro, aniołku - prychnąłem złośliwie.

- Bo chcę już to wygrać! - zawołał oburzony.

- To tylko durny chińczyk! - parsknąłem śmiechem.

- To jest AŻ chińczyk, w którym muszę wygrać - poprawił mnie, gestykulując żywiołowo.

- Dobra, dobra, bo się spierdolisz z krzesełka przez emocje - uśmiechnąłem się wrednie.

- Zaraz tym krzesełkiem oberwiesz w łeb - zagroził, a ja rzuciłem kostką, by poruszyć jednym ze swoich pionków.

- Tyle agresji w tak uroczej i niewinnej istocie - westchnąłem teatralnie i złapałem się za serce, kręcąc głową.

- Morda w cegłę - fuknął - HA, WYGRAŁEM!!! - ryknął, gdy jego ostatni pionek znalazł się na środku planszy.

- Czujesz się usatysfakcjonowany? - spytałem rozbawiony i zacząłem składać planszówkę do pudełka.

- I to jak! - wyszczerzył się radośnie, na co wywróciłem oczami.

- To może obejrzymy coś? - zaproponowałem, bo zawsze, gdy spotykaliśmy się musieliśmy coś obejrzeć.

- Pytasz dzika czy sra w lesie? - uniósł brew, na co parsknąłem.

- Aniołkowi nie przystoi - skarciłem go.

- Zaraz tobie coś stanie. A dokładniej ja na twojej stopie - rzucił we mnie poduszką, na co wybuchnąłem głośnym śmiechem.

- Uwielbiam twoje prawdziwe oblicze - otarłem łzę śmiechu.

- Cieszę się, ja twoje też - uśmiechnął się nieśmiało i oparł głowę na moim ramieniu.

- To takie dziwne, że powinniśmy być wrogami, a siedzimy właśnie ramię w ramię i będziemy oglądać razem film - westchnąłem rozbawiony, spoglądając na niego.

- Nie marudź - wepchnął mi garść popcornu do buzi, na co prawie się nim zakrztusiłem.

- Oj gościu, grabisz sobie - mruknąłem z pełnymi ustami.

- Zero kultury, nie mówi się z jedzeniem w buzi - skarcił mnie, a po chwili po pokoju rozniósł się jego uroczy chichot.

- A weź utkaj się - prychnąłem po przełknięciu prażonej kukurydzy i zacząłem delikatnie bawić się jego włosami.

My little angel | SeungjinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz