58

856 96 13
                                    


Faktycznie moja cela wcale nie była zadbana, a po podłodze czasem przebiegała jakaś mysz, ale szczerze to nie przejmowałem się tym jakoś bardzo. Nie przejmowałem się nawet tym, że ja w tym miejscu miałem spędzić wieczność. Nie robiło to na mnie dużego wrażenia.

Jedyną rzeczą, która zaprzątała moją głowę była myśl, by Seungmin był cały. Miałem nadzieję, że jakoś się trzymać, a Chan znajdzie sposób, by go stamtąd wyciągnąć. On nie zasługiwał na więzienie. To ja byłem wszystkiemu winny, on w niczym nie zawinił.

Usiadłem na swoim łóżku i schowałem twarz w dłoniach, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Cały czas pożerały mnie wyrzuty sumienia, które akurat były uzasadnione, ponieważ to ja zacząłem tę znajomość. To przeze mnie wszystko zaczęło się.

Czułem się potwornie do tego stopnia, że rozpłakałem się, jak małe dziecko. Nie wierzyłem, że więcej nie zobaczę mojego aniołka, który kompletnie mnie zmienił. Obrócił mój świat do góry nogami, ale byłem szczęśliwy, że go spotkałem. Rozłąka bolała.

Chciałem znów zobaczyć jego lśniące, szczenięce oczy, które tak często wpatrywały się we mnie z politowaniem bądź uwielbieniem. Chciałem znowu go objąć i wtulić w siebie, by cieszyć się cudownym zapachem wanilii. Dotknąć jego dłoni bądź policzka. Usłyszeć jego słodki śmiech i delikatny, melodyjny głos.

Chciałem znowu mieć go obok siebie.

Wplotłem palce w włosy i zacząłem za nie mocno pociągać, by choć trochę sobie ulżyć. Całe moje ciało wypełnił ból zmieszany z rozpaczą, która zaślepiła mnie. Siedziałem tam ledwie kilka godzin, a myślałem, że oszaleję. Tęskniłem za nim.

- Ja pierdole - jęknąłem przez łzy, które na nowo zalewały moją twarz co chwilę.

- Płaczący diabeł to niecodzienny widok - usłyszałem głos, na co podskoczyłem.

W celi na przeciwko mnie dostrzegłem chłopaka, który zdawał się był nieco starszy niż ja. Wpatrywał się we mnie uważnie, jakby analizował każdy szczegół. Nie wydawał się kpić ze mnie, a nawet w jego spojrzeniu wyczułem współczucie.

- Czego chcesz? - mruknąłem, ocierając łzy.

- Dowiedzieć się za czym tak rozpaczasz - wzruszył ramionami.

- Za kimś ważnym dla mnie - rzuciłem jedynie.

- Chłopak czy dziewczyna? - przechylił głowę w bok.

- Chłopak - odparłem chłodno.

- Anioł, prawda? To za to siedzisz? - westchnął, siadając bliżej krat.

- Skąd wiesz? - uniosłem brwi.

- Nie wyglądasz na kogoś, kto mógłby zabić bądź zrobić coś gorszego - wzruszył ramionami.

- A ty za co siedzisz? - prychnąłem.

- Za dokładnie to samo - skrzywił się lekko i odwrócił wzrok.

- Jestem Hyunjin - przedstawiłem się bez wahania.

- Changbin - westchnął od niechcenia i znowu wbił we mnie swoje bystre spojrzenie - Przejebane - dodał po chwili.

- Wiem, przejebane i to konkretnie - kiwnąłem głową.

- Więc to jest moment, w którym powinniśmy się poznać i zostać najlepszymi psiapsiółami na wieczność? - prychnął rozbawiony.

- Zawsze możemy się kłócić i wyzywać przez ten czas - uniosłem kącik ust.

- Myślisz, że chce mi się? - sceptycznie uniósł brew.

- W sumie to mi też nie, więc tak. To jest ten moment, moja psiapsióło - zaśmiałem się cicho do chłopaka naprzeciwko.

Wydawał się być w porządku, dlatego postanowiłem, że zaprzyjaźnię się z nim. Ostatecznie mi już było wszystko jedno, skoro miałem wieczność spędzić w tej celi. Lepiej było mieć towarzysza, z którym można było porozmawiać niż wroga.

Tak bardzo tęsknię, Minnie.

My little angel | SeungjinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz