37

962 99 8
                                    

Pov. Jisung

Westchnąłem ciężko i szczelniej objąłem się ramionami, siedząc na ławce. Nie miałem tego dnia humoru, a Seungmin był zbyt zajęty Hyunjinem, by mi pomóc. Oczywiście nie winiłem go, bo doskonale wiedziałem, co do niego czuł, mimo że nie chciał się przyznać.

Współczułem mu, jednak nie mogłem nic dla niego zrobić. Wiedziałem, że gdy uświadomi sobie swoje uczucia, którymi darzy diabła, będzie mu cholernie przykro i na pewno będzie cierpiał, dlatego cały czas byłem w gotowości. Tylko tego dnia akurat wymiękłem.

Sam byłem smutny, bo mi akurat niekoniecznie wychodziło dogadywanie się z Chanem. Chłopak unikał mnie, jak ognia, a jak już na siebie wpadliśmy to niewiele się do mnie odezwał. Raczej to ja z naszej dwójki mówiłem, bojąc się niezręcznej ciszy. A było jedynie gorzej.

Czemu nie chciał nawet spróbować się ze mną dogadać? Przecież i tak byliśmy skazani na swoje towarzystwo. W ten sposób utrudniał nam obu to wszystko. A moglibyśmy się tak zaprzyjaźnić, jak Hyunjin i Seungmin. No, ale tylko zaprzyjaźnić, bo oni powoli rozwijali w sobie inne uczucia.

Wlepiłem wzrok przed siebie, bardziej dociskając kolana do klatki piersiowej. W takiej pozycji czułem się nieco lepiej, mimo że dalej mi było przykro. Nie pomagał również Flake, który leżał przy mnie i co chwilę zaczepiał mnie puszystą, białą kitką. Nic nie pomagało.

Chciało mi się po prostu płakać nad tym wszystkim. Oczywiście miałem Seungmina i człowieka, z którym się przyjaźniłem, ale ja chciałem też znaleźć wspólny język z Chanem. Tylko szkoda, że diabeł nie dopuszczał mnie do siebie w jakikolwiek sposób. Nie robił mi krzywdy, nie wyśmiewał i nie obrażał, ale też traktował mnie często, jak powietrze.

- Ji? Co tu robisz? - nagle usłyszałem znajomy głos, więc przeniosłem smutne spojrzenie na bruneta, który usiadł obok mnie.

- Po prostu sobie siedzę, a ty, hyung? - westchnąłem do chłopaka.

- Pomyślałem, że przejdę się na spacer. Na pewno wszystko w porządku? Wydajesz się smutny - szturchnął mnie lekko, na co wypuściłem powietrze z ust - O nie, nie, mój drogi. Teraz to już musisz powiedzieć wszystko - powiedział stanowczo.

- Ale to nic takiego, Minho hyung - skrzywiłem się, po czym schowałem twarz w kolanach.

- Mhm, właśnie widzę. No powiedz mi, Sungie. Wiesz, że możesz powiedzieć mi wszystko, prawda? - delikatnie objął mnie, a ja od razu wtuliłem się w jego bok.

- Po prostu chciałem się z kimś zaprzyjaźnić, ale on mnie do siebie nie dopuszcza. Gdy się spotykamy, to ja jestem tym, który mówi. Często traktuje mnie, jak powietrze i unika mnie - wydusiłem z siebie wreszcie. Jakoś w jego ramionach było mi łatwiej.

- Wiesz czemu tak jest? - pogładził mnie lekko po głowie, na co zamruczałem.

- Jesteśmy... swoimi przeciwieństwami, o ile tak można powiedzieć, ale to wcale nie stanowi przeszkody przecież! Mój przyjaciel jakoś dogaduje się z jego kolegą, a też są różni - westchnąłem przygnębiony.

- Jest ślepy i nie wie ile traci. Jesteś naprawdę cudowną osobą, Sungie, wiesz? Jesteś zabawny, pomocny, wyrozumiały, rozgadany, uroczy i po prostu kochany, a jak nie chce cię poznać lepiej to jego strata - wplótł swoje długie palce w moje włosy, na co przymknąłem oczy.

- Ale ja go lubię - wymamrotałem w jego szyję, gdy ten bawił się moimi kosmykami.

- Domyślam się, Ji. Widzę, że ci zależy, ale czasami trzeba odpuścić, jeśli ta druga strona nie angażuje się. Szkoda byś tracił na niego czas, skoro jest idiotą - wręcz wyszeptał mi na ucho.

- Myślisz, że powinienem odpuścić? - spojrzałem mu smutno w oczy, a on odetchnął głęboko.

- Skoro nie widzi, jaki z ciebie cudowny aniołek, to tak - kiwnął głową, a ja zarumieniłem się na jego słowa.

- Nie mów tak, hyung - wymamrotałem zawstydzony.

- Ale to prawda! A teraz może pójdziemy na sernik, hm? Na poprawę humoru - pstryknął mnie w nos.

- Ała! Jak możesz, hyung!? - zawołałem oburzony, by złapać się za poszkodowane miejsce.

- Oj no przepraszam, chodź - zaśmiał się, po czym cmoknął mnie w sam czubek nosa i wstał, a ja skołowany poszedłem w jego ślady.

- Dziękuję, hyung. Jesteś najlepszym przyjacielem na świecie - uśmiechnąłem się wesoło, co starszy odwzajemnił.

- No już, bo się zarumienię. Idziemy na sernik i gorącą czekoladę, ja stawiam - pociągnął mnie za rękę, przez co ruszyłem za nim z szerokim uśmiechem.

My little angel | SeungjinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz