8.

324 22 0
                                    

Za plecami mojego ojca stał Max. Nie mam pojęcia skąd się tu wziął.
- Nie wtrącaj się.- krzyknął tata ciągle trzymając mój łokieć.
- Będę się wtrącał, bo ewidentnie ona nie chce z panem iść a jest to dorosła dziewczyna i może decydować za siebie. - jestem Max'owi strasznie wdzięczna za to, że to robi.
- Bardzo grzecznie proszę, żebyś sobie już stąd poszedł. - tata traci już powoli cierpliwość co jest rzadkością.
- Proszę ją zostawić, bo zadzwonię na policję.
- Myślisz, że ci to coś da?- zaśmiał się. Max podszedł do niego, wyrwał moją rękę z jego uścisku i przesunął mnie za jego plecy.
- Abi nie chce z panem iść, więc proszę już stąd iść.- starał się być spokojny, ale widać było że nerwy powoli mu puszczały. Tata westchnął zirytowany i chyba odpuścił.
- Dobrze, ale Abi błagam uważaj na siebie dobrze?- spytał patrząc mi w oczy. Skinęłam głową lekko zdezorientowana. Wyglądał na zmartwionego. Popatrzył jeszcze chwilę z nadzieją, prawdopodobnie na to, że zmienię zdanie i wrócę, ale nic takiego się nie stało. Odwrócił się odszedł. Nie zastanawiając się nawet chwilę rzuciłam się Max'owi na szyję.
- Wszystko ok?- spytał. Pokiwałam delikatnie głową na znak potwierdzenia. Jak dobrze, że był tutaj.
- Jest dobrze. Dzięki tobie. - uśmiechnęłam się. Odwzajemnił. - Wejdziesz?
- CZemu nie? - patrzyliśmy się chwilę na siebie, ale nagle usłyszeliśmy odchrząknięcie obok nas. Nela. Kompletnie zapomniałam, że tu była.
- Idziemy?- spytała zirytowana.
- Tak.- chwyciłam Max'a za rękę i  pociągnęłam w stronę naszego mieszkania. Po drodze na schodach spotkałam nie kogo innego jak Louis'a.
- Hej.- powiedział mrużąc oczy na Max'a, lecz chłopak się tym za bardzo nie przejął. Nie odpowiedziałam tylko poszłam dalej w stronę drzwi.
      Po jakiejś godzinie Max wyszedł mówiąc, że ma coś ważnego do załatwienia na mieście. Nela przez cały czas siedziała w swoim pokoju i chyba nie zamierzała z niego wychodzić. Nie wiem czemu nie lubi Max'a. Harry;ego zna nie wiele dłużej, spotyka się z nim a ja nie strzelam takich fochów jak ona. Staram się być miła dla wszystkich, no może wyjątkiem jest Tomlinson, ale tu nie co się dziwić. Zapukałam do jej pokoju. Cisza. Próbowałam otworzyć, ale to nic nie dało zamknęła się. 
- Nela otwórz!- krzyknęłam. Nadal nic.- Otwórz!!- wydarłam się waląc w drzwi. Po chwili otworzyła.
- Co chcesz?- spytała obojętnie.
- Możesz mi wytłumaczyć co ty odwalasz?- podniosłam głos. Jej zachowanie jest irytujące.
- A co Max'a juz nie ma i nie masz z kim gadać?- wywróciła oczami.
- O czym ty gadasz?- uniosłam brwi zdezorientowana.
- Abi zrozum, on nie jest dla ciebie.- westchnęła.
- Nel o co chodzi?
- Po prostu mi zaufaj on nie jest dla ciebie. On cię zrani. Lepiej trzymaj się od niego z daleka. - powiedziała i zamknęła drzwi.
Następnego dnia musiałam iść do pracy. Siedzę teraz przy blacie i przeglądam jakąś gazetę. Ostatnio w kawiarni jest strasznie mały ruch. Boję się, że przez to nie będziemy dostawać pełnej wypłaty. Nagle odrywam wzrok od gazety, gdy słyszę otwierające się drzwi. W progu kawiarni stanął Louis. Podszedł do blatu. 
- Duże Expresso poproszę.-uśmiechnął się dziwnie. Tak jakby próbował wymusić szczerość w tym uśmiechu. 
-Chwila. -po chwili podałam mu kubek z napojem. 
-Dzięki... A i zapomniałbym. Uważaj na tego palanta... Jak mu to? Max? Możesz potem źle skończyć. - powiedział i wyszedł.

Confident | l.tOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz