15. Part 1.

260 17 0
                                    

- Wszystko w porządku? - spytał Louis wchodząc do mojej sypialni. Wyrwał mnie z zamyśleń. Zmrużyłam oczy nie wiedząc co powiedzieć, gdyż nie usłyszałam co powiedział.

- Co?- spytałam.

- Pytam czy wszystko w porządku. Stoisz w miejscu i patrzysz w ścianę. To trochę dziwne. - stwierdził patrząc podejrzliwie w moją stronę. Odwróciłam speszona wzrok.

- Zamyśliłam się. Wszystko jest ok. - odpowiedziałam niepewnie. Bałam się, że zauważy moje wahanie. Jednak nic nie mówiąc pokiwał głową i wyszedł z pomieszczenia. Zaczęłam rozpakowywać torbę, mimo że nie miałam na to kompletnie nastroju. Najchętniej, położyłabym się i patrzyła w sufit.

Moje ubrania powoli, bardzo powoli trafiały na półki w szafie. Uzupełniając kolejne puste miejsca ciągle rozmyślałam na słowami Max'a. I nie wierz Louis'owi we wszystko co mówi. Nie tylko ja cie oszukiwałem. On nie jest wcale taki niewinny za jakiego go uważasz. Co to miało niby znaczyć? Co takiego zrobił Louis? Czy to ma jakieś powiązanie z tą całą sytuacją? To dlatego Louis nie chce mi nic powiedzieć? Za dużo pytań, za mało odpowiedzi... Mam nadzieję, że Louis mi wszystko w najbliższym czasie wyjaśni.

   Resztę dnia spędziłam w pokoju rozmyślając na tym co się dzieje wokół mnie, dlaczego wszyscy coś wiedzą tylko nie ja. Jestem niemal pewna, że nawet Nel wie o co chodzi. Może nie wszystko, ale na pewno. Ostrzeżenia co do Max'a, słowa które powiedziała przed moim wyjazdem. Próbuję to wszystko jakoś ze sobą powiązać, ale zamiast sensownych odpowiedzi mam jeszcze większy mętlik w głowie.

   Następnego dnia obudziłam się dość wcześnie. Zdecydowałam się pójść do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia, nie jadłam nic od wczoraj a brzuch bolał mnie niemiłosiernie. Starałam się nie narobić za dużego hałasu, w razie gdyby Louis ciągle spał.

  Po zjedzeniu najciszej jak potrafiłam zaczęłam myć naczynia. Starannie wycierałam talerz, gdy nagle ktoś chwycił mnie w talii. Podskoczyłam w miejscu przestraszona a naczynie wypadło mi z ręki. Usłyszałam za sobą cichy chichot. Obróciłam się i zobaczyłam rozbawionego Louis'a.

- Dobrze się czujesz? Czemu mnie straszysz?- spytałam zirytowana jego zachowaniem.

- Spokojnie. Nie chciałem cię AŻ TAK przestraszyć.- powiedział unosząc ręce w geście obronnym i dając nacisk na słowa "aż tak". Wywróciłam oczami na jego dziecinne zachowanie.

- Zostało coś dla mnie? - spytał rozglądając się po kuchni.

- Nie, nie wiedziałam że już wstałeś. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, gdybym wiedziała że wstał zrobiłabym mu coś.

- To teraz wiesz i może mogę liczyć na coś smacznego do zjedzenia? - spytał uśmiechając się do mnie.

- Chyba śnisz.- odparłam poirytowana. Jeszcze czego ja mam mu śniadanie robić? Z jakiej racji?

- No proszę. Jutro zrobię ja. Obiecuję. Co prawda nie umiem gotować, ale dla ciebie się postaram. - to co powiedział wywołało u mnie dziwne uczucie. To było urocze, nie spodziewałam się po nim czegoś takiego. - To jak zgadzasz się? - i ten jego uśmiech... Ughh... Nie umiem odmówić.

- Dobra. Ale musisz się jakoś odwdzięczyć. I nie, nie będzie to śniadanie. Nie chcę, żeby skończyło się to grypą żołądkową, albo czymś gorszym. - uśmiechnął się jeszcze szerzej i usiadł przy stole patrząc uważnie na każdy mój ruch.

   Po skończonym śniadaniu, Louis zaproponował oglądanie telewizji co jak dla mnie nie było zbyt ciekawym zajęciem, ale co mogłam zrobić? W końcu nie możemy wychodzić z domu, ciągle nie wiem dlaczego a Louis w dalszym ciągu nie chce mi powiedzieć.

- Nuudziii mi się. - jęczę przeciągając się na kanapie. Oglądaliśmy telewizję już dobre trzy godziny. Louis tylko spojrzał na mnie i zaśmiał się głośno. - Czemu się śmiejesz? Nie chcę już oglądać telewizji.

- To co chcesz robić? - spytał rozkładając się wygodniej na dużym fotelu.

- Cokolwiek. - odpowiedziałam obojętnie. - Wszystko tylko nie to.

- Wszystko powiadasz? - spytał poruszając śmiesznie brwiami. W odpowiedzi rzuciłam w niego poduszką leżącą wcześniej obok mnie.

- Zboczeniec. - powiedziałam, gdy wybuchnął śmiechem łapiąc poduszkę.

- Sama powiedziałaś...

- Wiem co powiedziałam. Nie łap mnie za słówka.

- Nie obrażaj się. Tylko żartowałem. - zaśmiał się kolejny raz.

- Bardzo śmieszne.

- No, ale powiedz. Nie chciałbyś żebyśmy...

- Nie! - przerwałam mu kolejny raz. Louis ponownie zaczął się śmiać. Zaczynało brakować mu tchu.

- Z tobą nie da się poważnie rozmawiać. - rzuciłam lekko zdenerwowana.

- Daj spokój. Wyluzuj trochę. To tylko żarty. Nie możesz odpuścić chociaż odrobinkę?

- To skończ z takimi żartami. Mnie to nie śmieszy. - westchnął głośno poprawiając się na fotelu.

- Dobra to co robimy?

- Nie wiem.

- Nie mam żadnych pomysłów. Jak chcesz możemy najwyżej obejrzeć jakiś film. Nic poza tym zaproponować nie mogę.

- Czemu po prostu nie pójdziemy się gdzieś przejść?

- Mówiłem, że nie możemy wychodzić.

- Dlaczego?

- Nikt nie może wiedzieć, że tu jesteśmy.

- Kiedy mi to wszystko wyjaśnisz?

- Jeszcze nie teraz. Przepraszam. - było mu przykro. Spuścił wzrok i patrzył tępo w podłogę. Siedzieliśmy w ciszy znudzeni patrząc na to co leci w telewizji. Leciał jakiś serial, ale nawet nie wiedziałam o czym on jest. Nie obchodziło mnie to jakoś za bardzo. Spojrzałam na Louis'a, gdy zaczął dzwonić jego telefon.

 - Halo?- spytał gdy odebrał. - Tak... Nie... Po co?... No skoro musi... Nie o to chodzi... No przecież powiedziałem, że tak... Cześć. - rozłączył się poddenerwowany.

- Coś się stało?- spytałam niepewnie. Bałam się, że może znowu na mnie naskoczyć.

- Nie. Ale jutro przyjeżdża tutaj Nela.

- Po co? - spytałam zdziwiona.

- Też chciałbym wiedzieć, ale nie ważne. - westchnął wstając z fotela. - Zamówię coś do jedzenia. Co chcesz?

- Obojętne. - skinął głową i wyszedł z salonu.

Po co Nela ma tu przyjechać? Czemu nie może być w Londynie? Ona też jest zamieszana w to co ja? Cokolwiek to jest... Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk przychodzącej wiadomości. Przeczytałam ją zszokowana.

 

"Przede mną się nie ukryjesz. Louis ci nie pomoże, nikt tego nie zrobi, 

nawet twój "tatuś" mimo, że tak naprawdę nim nie jest. 

Zastanów się porządnie zanim znowu będziesz

chciała mi uciec. Znajdę cię w każdym miejscu, nie zależnie w jakim mieście, kraju, kontynencie. "

Confident | l.tOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz