Rozdział 22

344 33 1
                                    

Plan na studia utrzymał się w naszych głowach do końca. Po zaliczeniu egzaminu dojrzałości wybrałyszmy na dalszą naukę studia z filologii angielskiej. Zmiana szkoły była dla nas małym wyzwaniem. Studia to już nie liceum. Panują tam zupełnie inne szkolne zwyczaje i zasady. Na początku trudno było się odnaleźć ale poradziłyśmy sobie.

Zaczęłyśmy też pracować w weekendy. Charlotte w kwiaciarni a ja w sklepie z butami. Postanowiłyśmy że zaczniemy już odkładać pieniądze na wyjazd do Ameryki i rozpoczęcie nowego życia. Jeszcze tylko pięć lat studiów i wyjeżdżamy.

Gdy już nauczyłyśmy się jak funkcjonuje uczelnia wyższa miesiące zaczęły mijać coraz szybciej. Nim się zorientowałyśmy była już zima. A w grudniu obchodziła urodziny nasza Calleigh. Spotkaliśmy się całą paczką i poszliśmy świętować na dyskotece. Zabawa była świetna. Ja i Charlotte wróciliśmy do domu późno w nocy. Idealnie się złożyło, bo moi rodzice razem z młodszym bratem wyjechali na weekend do dalszej rodziny. Ja zostałam ze względu na urodziny koleżanki. Dzięki temu razem z Charlotte mogłyśmy spędzić tą noc u mnie. Łatwo się domyślić co robiłyśmy. Kocham ją nad życie. Nie mogę się jej oprzeć.
- Ah, to był udany dzień - stwierdziła. - Impreza, potem wolna chata u mojej blondi... - zachichotała.
- Dobrze, że mi się nie upiłaś na tych urodzinach.
- Staram się pilnować. Nie chcę potem sprawiać ci kłopotów. Ale śmiesznie dziś było. Prawie nie wytrzymałam ze śmiechu jak chłopaki znowu zaczeli mówić o tobie, że ty jeszcze długo będziesz dziewicą, że jesteś nietykalna, a tymczasem ty i ja... Dla nich nadal aniołek, a tymczasem słodka Lindsay jest moja. Mogą sobie tylko pomarzyć, że cię zdobędą. Ten aniołek jest już mój.
- Oj, Charlotte... - śmiałam się i wplotłam palce w jej włosy.
- I zawsze będziesz moja.
- A ty moja.
Przybliżyłyśmy się do siebie i zaczęłyśmy się całować.
- Kochanie? - spytałam.
- Tak? - popatrzyła na mnie.
- Myślałam o nas, o tym jak cię kocham... Tak naprawdę jeszcze nigdy nie spytałam cię kiedy się we mnie zakochałaś. Co spowodowało, że to poczułaś?
- Hmmm... Miałam trzynaście lat. Od zawsze podziwiałam cię za twoją urodę i uroczy charakter. Z resztą, jak dla wielu chłopaków z podstawówki, byłaś według mnie najpiękniejsza w klasie. Już wiedziałam, że wolę dziewczyny. Wujek z Ameryki tyle razy opowiadał mi o swoich sąsiadach, więc wiedziałam czym jest homoseksualizm. Od zawsze podobały mi się kobiety, więc szybko i łatwo doszłam do tego, że jestem homo. Interesowałaś mnie, ale byłaś też moją "siostrą", dlatego nie mogłaś mi się podobać. Ignorowałam emocje i to, jaka byłaś piękna, ale któregoś dnia uczucia przezwyciężyły rozsądek. Byliśmy w naszej bazie i spadłam ze schodów. Pamiętasz? Złamałam wtedy rękę. Pierwsza do mnie podbiegłaś. Zajęłaś się mną. Pomogłaś mi wstać a potem związałaś mi rękę swoją apaszką. Twoje zaangażowanie już mnie zauroczyło. Wciąż płakałam i piszczałam z bólu, ale kiedy mnie przytuliłaś po prostu oniemiałam. Wsunęłaś rękę w moje włosy i powtarzałaś, że będzie dobrze. To niby nic, ale dla mnie wtedy to było wszystko czego mogłabym chcieć. Miałaś taki zniewalający zapach... Twój słodki głos powodował ciarki na moich plecach. Ręka bolała mnie jak cholera, ale przy tobie na moment zapomniałam o tym. Odpłynęłam po prostu... Myśli o tobie łagodziły też mój stres i ból kiedy już w szpitalu lekarz oglądał moją rękę. Do tego miałam twoją apaszkę. Kiedy tylko zaczynało mocniej boleć przykładałam ją sobie do twarzy. Czując twój zapach mogłam wyobrazić sobie, że przy mnie jesteś, a to pomagało mi znosić ból. Założyli mi ten gips, wróciłam do domu i do ciebie, ale od tamtej pory już nigdy nie pomyślałam o tobie jak o siostrze. Wybrałam, że nie chcę żebyśmy dłużej je udawały. Chciałam ciebie jako mojej dziewczyny i dosłownie oszalałam na twoim punkcie.
- Dlatego potem tak agresywnie reagowałaś, kiedy jakiś chłopak na mnie patrzył, albo, co gorsza, próbował się ze mną umówić.
- Tak. Nie mogłam na to pozwolić, żeby któryś z nich mi ciebie odbił. Byłaś tylko moja. Ktokolwiek się tobą zaczynał interesować automatycznie miał u mnie przechlapane. Byłam nawet gotowa bić się o ciebie i raz, kiedy było trzeba, zrobiłam to.
- Romantycznie - zachichotałam.
- A ty? Jaka jest twoja historia? - uśmiechnęła się i pogłaskała mnie po policzku.
Wtuliłam się w jej dłoń.
- Wtedy też to zrobiłaś - powiedziałam. - Historia ma tytuł "Pewnej burzowej nocy". Była już noc, a ty znów wyciągnęłaś mnie na spacer. Mama ostrzegała, że zbliża się burza, ale nieposłychałyśmy.
- To było wtedy? - przerwała mi. - Czy ty masz pojęcie jak bardzo mnie wtedy rozpaliłaś?! Myślałam, że się na ciebie rzucę.
- Poważne? - zachichotałam.
- Nie śmiej się. To było tak niesamowite ale i tak trudne do zniesienia dla mnie...
- Już ciii... Opowiadam dalej jak to dla mnie wyglądało, a potem ty opowiesz co ci takiego strasznego zrobiłam - próbowałam się nie śmiać. - No więc szłyśmy polną drogą między polem żyta i rzepaku, i nagle przyszła burza. Bałam się tak bardzo, a ty wciąż mnie uspokajałaś. Zaczęło padać, więc schowałyśmy się na przystanku autobusowym. Przytulałaś mnie, uspokajałaś i nagle, gdy popatrzyłam ci w oczy, poczułam się jakby mnie właśnie trafiła strzała Amora. Nie rozumiałam jeszcze, że to miłość, ale popatrzyłam na ciebie jak na przepiękną dziewczynkę, przy której czułam się naprawdę szczęśliwa. Pierwszy raz nazwałaś mnie wtedy "aniołkiem". W twoich ramionach byłam najszczęśliwsza na świecie. Zapomniałam nawet o burzy, która szalała dookoła. Musiałam się naprawdę zakochać, skoro nie słyszałam grzmotów - zachichotałam. - Każdy twój gest był taki cudowny... Oddałam się cała w twoje ręce. Było cudownie, ale w domu Jarred swoimi głupimi żartami uświadomił mi, że się zakochałam. To mnie przerosło. Walczyłam ze sobą pół roku nie mogąc zrozumieć dlaczego pokochałam drugą dziewczynę i dlaczego akurat tą, która miała być dla mnie jak siostra. I pewnie nie poradziłabym sobie z tym gdybyś mi wtedy w kłótni nie wykrzyczała, że mnie kochasz. Kiedy się dowiedziałam, że ty też nie chcesz żebyśmy udawały siostry, że też nie czujesz pociągu do chłopaków, tylko do dziewczyn, że możemy być razem... Nagle zrozumiałam już wszystko, co w ostatnim czasie się ze mną działo i wyznałam ci miłość całując się z tobą. To był pocałunek moich marzeń.
- Dla mnie ta noc też była bardzo ważna, ale myślałam, że cię zabiję za to zachowanie. Miałyśmy prawie piętnaście lat. Ja już wtedy ułożyłam sobie w głowie co to jest porządanie. Kiedy przestałaś już panikować i mnie przytulałaś było jeszcze ok. Byłaś wtedy taka słodka. Widziałam w tobie taką niewinną piękność, że aż nazwałam cię "aniołkiem". Miałam to tylko pomyśleć, ale powiedziałam. Na szczęście przyjęłaś to dobrze i nie zorientowałaś się, że mi się podobasz. Potem wtuliłaś się w moją rękę. Byłam taka zauroczona, że w pewnym momencie chciałam ci powiedzieć co czuję. Jednak wycofałam się. Potem znów się do mnie przytuliłaś. Aż zaczynało mi być gorąco. Byłaś taka słodka i naprawdę miałam wrażenie, że właśnie mi się oddajesz. A potem jeszcze tak słodko zamruczałaś. Zrobiło mi się aż duszno, przeszły mnie ciarki i po prostu czułam w twoim kierunku porządanie. Pierwszy raz moje emocje ujawniły się w tak seksualnej postaci. Naprawdę, czułam coś między moimi nogami, a ty się wciąż tak słodko tuliłaś. I ten twój wzrok... Jednocześnie byłaś dla mnie niewinną dziewczyną, w której się zakochałam, i jednocześnie byłaś taka seksowna, że ahhh... Byłam taka szczęśliwa, ale jednocześnie wściekła na ciebie, że mi to zrobiłaś. Do tej pory cię tylko kochałam, dlatego chciałam z tobą być, a przez twoje zachowanie wtedy zaczęłam jeszcze patrzeć na ciebie w seksualny sposób. Głównie oczywiście chodziło o bliskość z tobą, nie, że chciałam iść od razu z tobą do łóżka, ale i tak spowodowałaś, że poza chodzeniem z tobą chciałam też móc mieć cię blisko, i potem coraz częściej zaczęłam o tym fantazjować. Kompletnie zrujnowałaś mój plan uspokojenia mojej miłości do ciebie. W zamian za to jeszcze bardziej chciałam cię mieć.
- W pewien sposób odwdzięczyłaś mi się kiedyś. Wtedy, co byłyśmy same w domu i dawałam ci się dotykać. To też spowodowało, że zakochałam się jeszcze bardziej.
- A kiedy pierwszy raz poczułaś coś do mnie tutaj...? - dotknęła mnie między nogami.
- Tutaj... - zachichotałam. - Kiedy się całowałyśmy, gdy wyznałaś mi miłość. Wtedy, kiedy zaczęłaś namiętniej. Oszalałam... Było mi gorąco, zimno, duszno, przyjemnie i wszystko na raz.
- Tak. Ja też wtedy to tak czułam. Ale przede wszystkim czułam, że całowanie ukochanej jest najpiękniejsze na świecie, a twoje usta są delikatniejsze niż myślałam. Całowałam się z aniołem... - pocałowała mnie.
- A ja z moim diabełkiem.
Niedługo potem poszłyśmy spać.

/////////

Hej, kochani. ^^ Trochę się spóźniłam z rozdziałem w ten weekend, ale już jest. Jak wam się podobało? Związek dziewczyn układa się znów dobrze. Jak myślicie, czy już tak zostanie?

Zawsze będę cię kochaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz