W szpitalu spędziłam około tygodnia. Lexy urodziła się zdrowa. Wkrótce zostałyśmy wypisane do domu. Od tamtej pory całe swoje życie poświęciłam tej małej dziewczynce. Jest taka przepiękna. Marzyłam o tym, że gdy dorośnie będzie podobna do mnie. Nauczę ją wszystkiego żeby była dobrym człowiekiem.
Lexy urodziła się w sierpniu. Spedzałam z nią całe dnie. Później, wraz z nadejściem jesieni musiałam dokończyć ostatni rok studiów. Na początku chciałam je rzucić, ale moi rodzice zaoferowali że mogą zajmować się wnuczką przez ten czas. Zgodziłam się na ich propozycję i skończyłam studia. Później postanowiłam poświęcić się tylko wychowywaniu córki. Bradley pracował a ja spędzałam całe dnie z Lexy. Chodziłam z nią na spacery, odwiedzałam przyjaciół i rodziców. Najczęściej przychodziłam jednak do Loretty. Ona również nie pracowała i zajmowała się wychowywaniem swojego synka Alana.
Czasem zabierałam też Lexy na cmentarz do Charlotte. Pierwszy raz zrobiłam to niecały miesiąc po narodzinach mojej córki.
- Charlotte... - usiadłam przy grobie. - To mała Lexy. Jestem jej mamą. Wiem, że źle zrobiłam, że związałam się z Bradleyem, że cię skrzywdziłam sypiając z nim, ale... Lexy nie jest temu winna. Ja teraz chciałabym z całego serca, żeby ta malutka dziewczynka miała szczęśliwie życie. Dlatego, Charlotte, ja muszę zostać z Bradleyem. Moje serce zawsze będzie należało do ciebie ale dla dobra Lexy będę trwała w tamtym związku. Pamiętam, jak kiedyś rozmawiałyśmy, że adoptujemy dziecko. Bardzo tego chciałam. Nie spodziewałam się, że doczekam się własnego. Chciałabym żebyś nie gniewała się na mnie za to, że ją mam. Lexy jest niewinna. Potraktuj ją jako tylko moją, tak jak ja to robię. To dla mnie bardzo ważne. Zawsze będę cię kochać, Charlotte. Wiem, że będąc na moim miejscu pokierowałabyś swoim życiem podobnie.
Odkąd urodziłam córkę żyło mi się lepiej. Nie myślałam tyle o śmierci Charlotte. Skupiłam się na wychowaniu dziewczynki. Nawet Bradley stał się dla mnie znośny. Zaczęłam traktować życie z nim jako mój obowiązek wobec Lexy. Chcę, by miała oboje rodziców a więc muszę żyć z Bradleyem. Najgorzej było wytrzymać jego bliskość. Nadal musiałam z nim sypiać. Któregoś dnia jednak wpadłam na pomysł.
- Coś jest nie tak, Lindsay? Nie lubisz się ze mną kochać?
- Nie o to chodzi. Bradley... Ja się boję, że ty mnie zostawisz jak ci powiem.
- Nie zostawię cię, skąd ten pomysł? Powiesz mi co się z tobą dzieje?
- Bo widzisz... Jestem tak jakby... aseksualna. Nie czuję potrzeby nawet jeśli cię bardzo kocham. Robię to z tobą, bo wiem, że ty tego potrzebujesz.
- Nie wiedziałem. To znaczy, że nie czujesz z tego przyjemności?
- Nie... - spuściłam głowę.
- Nie martw się. Nie zostawię cię z tego powodu. Kocham cię, bo jesteś wspaniałą kobietą a nie za twoje ciało.
- Naprawdę?
- Jasne. A co w takim razie ty czujesz? Jak czujesz miłość?
- Kocham tak samo jak ty. Po prostu nie czuję potrzeb seksualnych. Wystarcza mi to, że mnie przytulasz i całujesz. Że mówisz mi, że mnie kochasz. Wtedy jestem najszczęśliwsza.
- Dobrze, aniołku - pogłaskał mnie po policzku.
- Ale wiem, że ty mnie potrzebujesz też w seksualny sposób. Nie mogę ci tego zabierać tylko dlatego, że ja jestem aseksualna. Czasem możemy to robić, tylko proszę, rób to szybko. Spraw sobie przyjemność a potem mnie po prostu przytul. Tak będzie najlepiej to pogodzić.
- Zapamiętam. Dobrze, że mi o tym powiedziałaś. Teraz będę wiedział co robić, żebyś była szczęśliwa.
Od tego momentu wytrzymywałam go jeszcze łatwiej. Przywykłam do myśli, że tak będzie wyglądało moje życie.
CZYTASZ
Zawsze będę cię kochać
RomanceOd maleńkości wychowywane były razem, jak siostry. Jednak one patrzyły na siebie inaczej. Lindsay była delikatna, wrażliwa, czuła, a żywiołu Charlotte nikt nie potrafił okiełznać. Nikt, poza blondynką. Wszyscy widzieli w nich przyjaciółki. One były...