Rozdział 9

461 44 5
                                    

Chodziłyśmy do liceum już ponad miesiąc. Już zaczęłam marzyć o kolejnych wakacjach. Moje uczucia się trochę uspokoiły, ale mimo to Charlotte nadal sprawiała, że moje serce biło szybciej. Przytulałam się do niej całe popołudnie a później w nocy płakałam nierozumiejąc dlaczego tak bardzo chcę być z nią blisko. Tak mijały mi kolejne dni.

Tego dnia miałyśmy w szkole siedem lekcji. Minęło już pięć, więc przyszedł czas na długą przerwę. Na zewnątrz była całkiem ładna pogoda, więc postanowiłyśmy wyjść na szkolne podwórko. Szłyśmy korytarzem i nagle Charlotte przypomniała sobie, że miała zostawić plecak pod klasą. Kazała mi iść na zewnątrz i poszukać jakiegoś miejsca do siedzenia, a ona zaraz do mnie dołączy.

Wyszłam na boisko.
- Cześć, Lindsay! - zawołał ktoś.
Pod ścianą obok drzwi stał Kevin, kolega z klasy.
- Cześć - odpowiedziałam.
- Gdzie masz swoją Charlotte? - zaśmiał się.
- Daj mi spokój... - powiedziałam obojętnie i poszłam w stronę najbliższej wolnej ławki.
To nie pierwszy raz, kiedy chłopak mnie zaczepił. Zaczepia wszystkie dziewczyny z klasy i czasem ciągnie nas za włosy. Zazwyczaj go wszystkie ignorujemy.

Usiadłam na ławce i czekałam na Charlotte. Dość długo jej nie było.
- Biją się! Biją się! - nagle ktoś zaczął krzyczeć.
Przy drzwiach wejściowych zrobiło się zamieszanie. Wszyscy nauczyciele, którzy byli na boisku pobiegli w tamtą stronę. Ciekawe kto tym razem się bije. Na długich przerwach często są bójki. Pewnie znowu ci z drugiej klasy. Starałam się dojrzeć w rozchodzącym się tłumie z kim rozmawiają nauczyciele. Nagle zobaczyłam jak pan od polskiego trzyma Charlotte za ramię i coś do niej mówi. Tuż obok stała nauczycielka fizyki i rozmawiała z Kevinem. Chłopak miał na twarzy trochę krwi. Miałam złe przeczucie, więc wstałam i zaczęłam iść w tamtą stronę. Gdy byłam już blisko Charlotte odwróciła się w moją stronę. Wtedy zobaczyłam krew cieknącą z jej nosa. Co?!
- Charlotte! - zawołałam i zaczęłam do niej biec.
Dziewczyna popatrzyła na mnie i odwróciła się tyłem mówiąc coś do nauczyciela.
- Stój, Lindsay - mężczyzna zatrzymał mnie.
- Co się stało? Ja chcę tylko porozmawiać z Charlotte.
- Ona teraz nie chce. Powiedziała, że później z tobą porozmawia.
- Ale... - popatrzyłam na przyjaciółkę.
Nie zareagowała. Stała tyłem do mnie ze spuszczoną głową.
- Idź stąd, Lindsay - powiedział nauczyciel polskiego.
Popatrzyłam na Kevina. Miał rozciętą górną wagę. Patrzył wrogim spojrzeniem na Charlotte.
- Proszę pani, co tu się stało? - spytałam nauczycielkę fizyki.
- Charlotte pobiła Kevina - powiedziała.
- Zasłużył! - krzyknęła Charlotte.
- Rzuciła się na mnie bez powodu! - krzyknął Kevin.
- Miałam powód!
- Jaki? - spytał nauczyciel polskiego.
Charlotte znów spuściła głowę.
- Przy Lindsay nie powiem... - powiedziała cicho.
- Jak ją tak kochasz, to się z nią ożeń! - krzyknął Kevin.
Charlotte wbiła w niego pełne gniewu spojrzenie.
- Nie odzywaj się, ty gnoju! - Wyrwała się nauczycielowi i rzuciła się na chłopaka.
- Aaa!!! Ratunku! - krzyczał Kevin i zasłonił się rękoma.
Nauczycielka zatrzymała dziewczynę. Byłam w szoku. Co Kevin zrobił, że Charlotte zaczęła się tak zachowywać? Nigdy nie była taka agresywna.
- Idź, Lindsay - powiedział nauczyciel i razem z nauczycielką zaczęli prowadzić Charlotte i Kevina do budynku szkoły.
Poszłam za nimi.

Nauczyciele wprowadzili ich obu do gabinetu dyrektora. Stanęłam pod drzwiami i podsłuchiwałam. Musiałam wiedzieć, co się stało.
- Charlotte zaatakowała Kevina na boisku - powiedziała nauczycielka.
- Charlotte, dlaczego to zrobiłaś? - spytał Dyrektor.
- Kevin mówił zboczone rzeczy na temat Lindsay. Kazałam mu przestać, ale nie posłuchał. Ja tylko broniłam przyjaciółki - powiedziała.
- Nic nie mówiłem! Rzuciła się na mnie bez powodu! - krzyknął Kevin.
- Mówiłeś!
- A co mówił na przykład? - spytał Dyrektor.
- Nie będę tego powtarzać.
- Jeśli nie powiesz, to znaczy, że on ma rację.
Westchnęła.
- Kevin powiedział, że Lindsay nie będzie wiecznie moją przyjaciółką i że kiedyś, jak mnie nie będzie w szkole to on do niej zagada i bedzie z nią robił różne rzeczy w toalecie szkolnej. Lindsay by nigdy nie zrobiła czegoś takiego. To obrzydliwe. Nie mówi się na głos takich rzeczy, zwłaszcza o kimś, kto tego nie chce.
- A może Lindsay chce - powiedział Kevin. - A może nawet to robiła. Skąd wiesz, może się już całowaliśmy?
- Nawet tak nie mów! Znam Lindsay bardzo dobrze. Nigdy nie zgodziłaby się na takie coś z tobą, debilu!
- Charlotte! - Dyrektor podniósł na nią głos. - Rozumiem, że mogło cię zdenerwować to, co Kevin mówił o twojej koleżance, ale to nie powód, żeby go atakować. Nie wolno nikogo bić, rozumiesz?
- Pan go broni, tak?
- Nic takiego nie powiedziałem. Mówię ci tylko, że nie ma żadnego usprawiedliwienia dla stosowania przemocy. Nie wolno tego robić. Dostaniesz naganę za pobicie kolegi. A ty, Kevin, nie mów wiecej takich rzeczy na temat swojej koleżanki z klasy. To, co sobie wyobrażasz zostaw dla siebie, dobrze?
- Dobrze, proszę pana.
- Przeproście się.
- Przepraszam...
- Przepraszam...

Po chwili drzwi przede mną się otworzyły. Z gabinetu wyszła Charlotte i Kevin.
- Cześć, Lindsay - powiedział chłopak uśmiechając się do mnie.
Po tym, co usłyszałam nie miałam nawet ochoty na niego patrzeć.
- Już w porządku, Charlotte? - podeszłam do niej. - Co ci strzeliło do głowy, żeby się z nim bić?
- Nie chcesz wiedzieć... - przytuliła się do mnie.
- Wy się zachowujecie jak lesbijki - skomentował Kevin.
Charlotte gwałtownie wyrwała się z moich ramion i popatrzyła na niego wrogo.
- Ty zboczeńcu lepiej trzymaj się od nas z daleka, bo ci znowu przyłożę, ale tym razem po szkole!
- No dobra już, dobra... - cofnął się. - Wariatka! - rzucił i poszedł.
Charlotte lekko zarumieniona popatrzyła mi w oczy.
- Zboczeniec głupi... - wtuliła się we mnie wzdychając. - Przy tobie od razu robi mi się lepiej...
- Słyszałam przez drzwi co o mnie mówił... Masz rację ale obiecaj mi, że nikogo już nie będziesz biła. Nie warto.
- Nie będę. Przepraszam za to... Tak mnie wyprowadził z równowagi... Wyszłam na boisko a on zaczął do mnie zagadywać, że nie mogę być stale twoim ochroniarzem i że on niby cię już prawie poderwał, że chciałby z tobą... różne rzeczy. I że jak kiedyś mnie nie będzie to on cię zaciągnie do toalety. Co za zboczeniec... Kazałam mu przestać tak mówić i żeby nawet nie próbował ci coś zrobić. To zaczął się chwalić jak go dziewczyny lubią, że ty też go lubisz, że będziesz jego i... Nie będzie mi przy mnie mówił o takich rzeczach z twoim udziałem...
- No już dobrze... - pogłaskałam ją po ramieniu. - Miło mi ale następnym razem olej to, co mówi. Obie wiemy, że jest głupi i tylko głupio gada, a tak naprawdę nic by mi nie zrobił. Niech sobie gada, ja i tak mam go gdzieś.
- No wiem.
Charlotte źle się zachowała, ale w jakimś stopniu było mi bardzo miło, że mnie broniła.

Poszłyśmy razem do szkolnej pielęgniarki, żeby spojrzała na nos dziewczyny. Na szczęście nic poważniejszego się nie stało. Po paru minutach krew przestała lecieć.

Kiedy skończyłyśmy lekcje pod szkołę przyszła do nas Calleigh.
- Cześć, dziewczyny! - przytuliła Charlotte, a potem mnie. - Jak minął dzień?
- A dobrze. Dostałam w nos od kolegi z klasy - zaśmiała się Charlotte.
- Co? Jak można bić dziewczynę!? Czemu to zrobił?
- Ja zaczęłam. Broniłam mojej Lindsay. W sumie, to nie ma się czym chwalić. Jeszcze mnie trochę nos boli.
- Wiedziałam, że ty nie żartujesz, jak mówisz komuś, że mu przyłożysz - śmiała się.
Czy Charlotte powiedziała "mojej Lindsay"...? Zrobiło mi się jakoś cieplej w środku. Na moment zostałam przy tym i przestałam zwracać uwagę na to, co mówią. Nazwała mnie swoją...
Nagle szatynka popchnęła mnie lekko.
- Halo, Linz - mówiła.
- Oj, wybacz. Coś mówiłaś? - spojrzałam na nią.
- Nic, ale widziałam, że się zamyśliłaś.
- Charlotte? A jak tam ty i Jordan? - spytała Calleigh.
- Ostatnio nie mamy dla siebie czasu. Nie widziałam go z miesiąc - wzruszyła ramionami.
- Szkoda. On cię naprawdę lubi. Chyba mu na tobie zależy.
- Jak uważasz.
- A co? Tobie się nie podoba?
- Nie wiem. Nie potwierdzam i nie zaprzeczam. Myśl sobie co chcesz.
I nagle posmutniałam. Charlotte go kocha...? Przecież mówiła, że nie chce chłopaka... Eh... I kolejny dzień popsuty... Dlaczego mi aż tak źle, kiedy myślę, że mogłaby kogoś pokochać? To nie moja sprawa, co robi, a jednak nie chciałabym jej stracić przez chłopaka. To takie skomplikowane...

///////////////
Hej ^^ Co słychać? U mnie w porządku. Niedługo wyjeżdżam nad morze. W tym roku będziecie mogli mnie spotkać 17 - 23 lipca w Łebie. ^^ Jeśli będziecie, możecie śmiało podchodzić, ja chętnie was wszystkich poznam. ^^

Zaraz po powrocie mam kolejny wyjazd. Będę na Watconie w Zielonej Górze 26 - 28 lipca. ^^ Będę w moim cosplayu Małej Syrenki. Zdjęcie mnie w nim możecie zobaczyć na moim instagramie lili33love. ^^ O wyjazdach w sierpniu poinformuję was później. ^^

A jak podobał wam się rozdział? Charlotte chyba dostatecznie udowodniła, że zależy jej na blondynce, ale czy ona to rozumie? Która pierwsza odważy się powiedzieć co czuję?

Do następnego 💕

Zawsze będę cię kochaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz