Rozdział 23

292 26 2
                                    

Po nocy, spędzonej wspólnie w moim pokoju zjadłyśmy razem śniadanie. Później Charlotte wróciła do siebie. Zastanawiałam się jak po imprezie czuje się Calleigh. Wczoraj wyszła w towarzystwie jakiegoś mężczyzny, starszego o parę lat. Nie znałam go. Byłam ciekawa kto to jest.

Po wyjściu Charlotte położyłam się jeszcze na trochę. Obudził mnie telefon.
- Tak?
- Cześć, Linz - usłyszałam głos Calleigh. - Dzwonię, bo chciałam się pochwalić. Poznałam wczoraj cudownego faceta.
- To ten z którym wyszłaś?
- Tak. Nazywa się Mark. Jest trochę starszy ode mnie, ale to nie szkodzi. Zobaczyłam go przy barze. Zagadałam i od razu się sobie spodobaliśmy.
- Widziałam, że potem wyszliście razem.
- Tak. Przeszliśmy się po mieście. Spytałam, czy możemy pójść do niego, ale mówił, że nie mieszka sam, więc się nie uda. Ja tak samo niestety. Ah, muszę w końcu wynająć sobie mieszkanie. Został mi rok technimum i wtedy pójdę do pracy. Mam nadzieję, że szybko uda mi się zarobić na wynajem.
- Nie wiem czy to będzie dla ciebie dobre, żebyś mieszkała sama.
- Dlaczego? Przecież nie robię nic złego. Mark mówił, że nie ma dziewczyny, ja też na razie z nikim nie jestem, to może by się nam udało. Mam nadzieję, że będzie chciał się znów ze mną spotkać. Jak myślisz?
- Jeśli przypadłaś mu do gustu, to może i tak.
- Jestem pewna, że tak. Gdyby nie to, że nie mogliśmy, to myślę, że spędzilibyśmy razem noc.
- Nie mogliście w hotelu?
- Szkoda pieniędzy. Uda się innym razem. Moich starych często nie ma, to może wtedy zaproszę go do siebie...
- Widzę, że jesteś naprawdę nakręcona na tego chłopaka.
- Gdybyś go poznała na pewno też by ci się spodobał.
- Może - zaśmiałam się. - Ale byłaś pierwsza, więc nie mogę ci go zabrać.
- No jasne. Jest mój. Znaczy, na pewno będzie mój. Ma takie piękne, zielone oczy, ciemne, gęste włosy...
Ah ta Calleigh. Ona potrafi się zakochać w każdym. Co impreza, to spotyka się z kimś innym. Ja bym tak nie mogła.
- Kiedyś na pewno mi go przedstawisz.
- Oczywiście. Ty i Charlotte musicie go poznać. A właśnie. Jak wy się czujecie po imprezie?
- Ja dobrze. Nie wypiłam zbyt dużo. Charlotte trochę więcej, ale pilnowałam jej, żeby nie przesadziła.
- W porządku. To zadzwonię teraz do niej i opowiem jej o Marku. Jest taki cudowny.
Skończyłyśmy rozmawiać.

Miesiąc później, jak zwykle po zajęciach, wracałyśmy razem z Charlotte do domu. Po drodze wpadłyśmy na Calleigh i jej nowego przyjaciela Marka.
- Cześć dziewczyny - przywitała nas. - Poznajcie Marka.
- Mark - podał mi rękę, a potem mojej dziewczynie.
- Miło mi. Lindsay.
- Charlotte. To ten, o którym nam tyle opowiadasz, tak Calleigh?
- Dokładnie.
Brunetka spotyka się z chłopakiem co jakiś czas odkąd poznała go w swoje urodziny. Nie do końca wiem co ich łączy. Calleigh mówi, że nie są razem ale czasem zachowują się jakby jednak byli. Może są naprawdę tylko przyjaciółmi, może to tylko przelotny romans. Nie mam pojęcia. Przyjaciółka w miarę mało o nich mówi w porównaniu do swoich poprzednich miłości.
- Dokąd się wybieracie? - spytała Charlotte.
- Na kawę i porozmawiać.
- Może chcecie pójść z nami? Chętnie poznam przyjaciółki Calleigh - powiedział chłopak.
- Właściwie czemu nie - zgodziła się szatynka spoglądając na mnie.
- Zgoda.

Wybraliśmy się więc do kawiarni w centrum miasta.
- Studiujecie, dziewczyny? - spytał Mark.
- Tak. I pracujemy. A ty? Czym się zajmujesz? - powiedziała Charlotte.
- Pracuję jako mechanik samochodowy.
- To bardzo ciekawie. Calleigh, a co was właściwie łączy?
- Cóż, taka dobra przyjaźń, prawda?
Spojrzała na Marka.
- Można tak powiedzieć. Jesteśmy bliskimi przyjaciółmi.
Calleigh chwyciła go pod rękę i uśmiechnęła się. Coś mi się wydaje, że jednak to trochę więcej niż tylko przyjaźń.
- A wy macie kogoś? - spytał po chwili.
- Nie - powiedziała Charlotte.
- Ja też nie.
- A ten chłopak z którym tyle tańczyłaś na urodzinach Calleigh?
- Bradley? Nie, my tylko się przyjaźnimy - uśmiechnęłam się.
- Ale jemu to się chyba podobasz.
- Też to zauwazyłam, ale Lindsay jest uparta, nie chce go do siebie dopuścić - powiedziała brunetka.
- Oj co ty. Jest moim przyjacielem od dzieciństwa. Nie mogłabym z nim być.
- No ale przyznaj, że jest przystojny.
- Nie patrzę tak na niego. Nie chcę o tym rozmawiać. Nie umawiam się z przyjaciółmi.
- No a ty, Charlotte? Przez jakiś czas byłaś blisko z Jordanem, i co teraz? Nagle koniec?
Poczułam, jak Charlotte delikatnie położyła dłoń na moim kolanie. Starałam się nie robić żadnych nietypowych ruchów, żeby żadne z nich tego nie zobaczyło.
- No wiesz... Przyznam ci się, przez jakiś czas byliśmy razem, ale to nie wyszło. Nie chcę do tego wracać. Przyjaźnimy się znów ale tak bardziej z konieczności, bo jesteśmy w tej samej paczce przyjaciół z wami.
Poczułam, jak moja dziewczyna zaczęła powoli przesuwać dłoń od mojego kolana w górę. Zrobiło mi się gorąco i momentalnie wyszły mi rumieńce. Spuściłam lekko głowę by włosy zasłoniły moją twarz.
- Byłaś z Jordanem? Dlaczego nam tego nie powiedzieliście?
- Baliśmy się trochę waszej reakcji, a potem chcieliśmy w końcu powiedzieć ale zanim się wszyscy spotkaliśmy, to związek się rozpadł. Tylko nikomu nie mów, że ci o tym opowiedziałam. Jak już się rozstaliśmy, to po co do tego wracać.
- Jak chcesz.

Spędziliśmy w kawiarni parę godzin. Po spotkaniu rozeszliśmy się. Ja poszłam z Charlotte, a Calleigh z Markiem.
- Dlaczego im powiedziałaś, że byłaś z Jordanem? Przecież nie byłaś.
- Żeby Calleigh mnie stale o niego nie pytała. Wiesz co myślę o chłopakach, więc nic dziwnego, że chciałam zrobić coś, by skończyła mnie męczyć o relacje z Jordanem.
- Rozumiem ale nie boisz się, że spyta go o ciebie i odkryje, że kłamałaś?
- Nie spyta. Przyjaźnimy się. Skoro powiedziałam, że niby oboje nie chcemy do tego wracać, to raczej nie powinna go o nic pytać. A jeśli jednak mu powie, to coś wymyślę. Nie martw się, Linz.
- No jak chcesz. A druga sprawa, to co to było, gdy zaczęłaś mnie dotykać pod stołem. Przecież ktoś mógł zobaczyć!
- A to... - uśmiechnęła się. - Chciałam cię czymś zająć, żebyś nie denerwowała się przez moje kłamstwa o Jordanie. Nie chciałam żebyś czuła zazdrość, gdy o nim mówiłam. Położyłam ci rękę na nodze, żebyś się na tym skupiła, a nie na tym, co opowiadałam.
- Oj, Charlotte... Nie rób tak więcej. Dam radę bez tego. Domyśliłam się i tak, że kłamiesz. Nie byłabym zazdrosna.
- Dobrze. Nie podobało ci się, tak?
- Nie no, podobało. Jak by miało mi się nie podobać, kochanie. Tylko czułam się zakłopotana, bo oni na mnie patrzyli.
- Wiem. Więcej nie będę.

///////

Hej ^^ Co tam słychać? Jak podobał wam się rozdział? Co myślicie na temat nowego "chłopaka" Calleigh? Napiszcie w komentarzach. ^^

Chciałabym wam jeszcze pokazać moje rysunko-plakaty do moich książek, które dziś robiłam. Jestem ciekawa czy wam się spodobają.

- "Zawsze będę cię kochać"

- "Zawsze będę cię kochać"

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


- "Anglistka"

- "Moja Magia"

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- "Moja Magia"

Co o nich myślicie? Który podoba wam się najbardziej?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Co o nich myślicie? Który podoba wam się najbardziej?

Do następnego! ^^

Zawsze będę cię kochaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz