Rozdział 19

308 31 1
                                    

Następnego dnia od rana siedziałyśmy na plaży. Pogoda była piękna. Idealna na wakacje. Charlotte oczywiście na samym początku pobiegła do wody ciesząc się, jak małe dziecko. Jest taka urocza. Ja rozłożyłam sobie ręcznik i położyłam się na nim na brzuchu, by poopalać plecy. Wzięłam też książkę i zaczęłam czytać. Tak się na tym skupiłam, że nie zorientowałam się kiedy Charlotte wróciła. Dotarło to do mnie dopiero, kiedy stanęła nade mną zasłaniając mi słońce a na plecach poczułam krople zimnej wody.
- Charlotte! - wykrzyknęłam z grymasem na twarzy.
- No co?
- Odsuń się. Kapie z ciebie - spojrzałam na nią.
Zaśmiała się i kucnęła przy mnie następnie kładąc dłonie na moich plecach.
- Przestań! Jesteś zimna! - odsunęłam się od niej.
Śmiała się cały czas.
- No już, nie gniewaj się, Linci. Wiesz, jak lubię cię zaczepiać.
- To nie było śmieszne. Teraz mi zimno.

Położyłam się z powrotem na swoim ręczniku. Charlotte wytarła się swoim a potem rozłożyła go obok mnie i również się położyła.
- Seksownie wyglądasz w tym stroju, wiesz? - szepnęła mi na ucho.
Uśmiechnęłam się.
- Ty też.
- Aż muszę się powstrzymywać, żeby się na ciebie nie rzucić.
- Ty głuptasie - zachichotałam. - Słodka jesteś. A jak tam woda? Jak się pływało?
- W porządku. Woda jest taka ciepła i przyjemna. Następnym razem musisz iść ze mną.
- No dobrze, pójdę. Tylko musisz obiecać, że nie będziesz chlapała na mnie wodą.
- Nie będę - uśmiechnęła się.

Leżałyśmy razem na ręcznikach. Odłożyłam na razie książkę i rozmawiałam z Charlotte. Przy niej nie da się czytać, bo cały czas mnie zagaduje.
- A co będziemy dzisiaj robić po obiedzie? - spytałam.
- Ja bym się przeszła może na tą dyskotekę. Zaczyna się wieczorem, więc możemy najpierw jeszcze pospacerować lub może coś pozwiedzać.
- Naprawdę chcesz tam iść?
- Wiesz jak uwielbiam muzykę i taniec. No i chcę zobaczyć jak tam jest. U nas w mieście boję się chodzić na takie zabawy, bo nie chcę żeby mnie ktoś znajomy zobaczył. Tutaj nas nikt nie zna. Mogę się nawet przedstawić dowolnym imieniem, jak w hostelu i nikt nie będzie wiedział, że to ja. Proszę, chodź ze mną. Będzie fajnie, obiecuję.
- No dobrze. Jeśli tak bardzo chcesz, to pójdę.
- Dziękuję, kochanie - przytuliła mnie.
- Ej, nadal jesteś zimna... - skrzywiłam się.
- Przepraszam - szybko cmoknęła mnie w ramię.
- Moja wariatka - zachichotałam.

Byłyśmy na plaży do piętnastej. Później poszłyśmy na obiad. Do wieczora spędziłyśmy czas w naszym hostelowym pokoju.
- To co? Może pójdziemy teraz na tą dyskotekę? - spytała.
- Ah, no dobrze. Jeśli tak bardzo chcesz.
Ubrałyśmy się w coś ładniejszego i wyszłyśmy. Charlotte prowadziła. Po jakimś czasie dotarłyśmy na miejsce. Przy wejściu stały dwie dziewczyny i chłopak. Trzymali pudełka z różnokolorowymi opaskami na rekę.
- Cześć dziewczyny - powiedzieli, gdy podeszłyśmy do drzwi. - Przed wejściem wybierzcie bransoletki, żeby łatwiej znaleźć takie osoby, jak wy.
Każde pudełko, które trzymali było podpisane. To, z niebieskimi bransoletkami miało napis "Jestem gejem", to z różowymi "Jestem lesbijką", to z żółtymi "Jestem hetero", to z fioletowymi "Jestem bi", a ostatnie z zielonymi "Jestem trans". Szatynka wzięła dwie różowe opaski i podała mi jedną. Weszłyśmy do budynku. W środku świeciły kolorowe światła i grała głośna muzyka. Ludzie dookoła tańczyli albo rozmawiali.
- Pijesz coś? - spytała.
Przytaknęłam. Usiadłyśmy przy barze. Zamówiłyśmy sobie po drinku, a potem powoli piłyśmy obserwując tańczący tłum.
- Tak kolorowej dyskoteki jeszcze nie widziałam. Jest tu tak przyjaźnie. Czuję się absolutnie bezpiecznie, jak nigdy - powiedziała.
- Zgadzam się. Fajnie, że jednak tu przyszłyśmy. Ah, nie mogę się doczekać aż zamieszkamy razem gdzieś w Ameryce i będziemy mogły czuć się tak dobrze na co dzień.
- Na pewno będzie cudownie.
Dopiłyśmy napoje i poprosiłam Charlotte do tańca. Skakałyśmy razem do najnowszych hitów tego lata. Było naprawdę fajnie.

Gdy już się zmęczyłyśmy tańcem postanowiłyśmy poszukać jakiegoś miejsca do odpoczynku. Jednak przy barze jak i przy stołach wszystkie miejsca były zajęte.
- Patrz. Tam siedzą tylko dwie dziewczyny. Może przysiądziemy się do nich? Wyglądają w porządku - powiedziała szatynka.
Zgodziłam się. Podeszłyśmy do ich stolika.
- Cześć, możemy się dosiąść? - spytała.
- Jasne - odpowiedziała z uśmiechem jedna z nich. - Jestem Jesy.
- A ja Mira.
Zajęliśmy miejsca. Przyjrzałam się z bliska dwóm dziewczynom. Jesy miała ciemne i proste włosy. Ubrana była w krótkie dżinsy i luźną zieloną bluzkę. Na ręce miała żółtą opaskę. Jej koleżanka Mira była blondynką. Miała długie, lekko kręcone włosy. Na sobie miała krótką biało różową sukienkę. Miała też fioletową opaskę.
- A wy jak się nazywacie? - spytała Jesy.
- Ja Lexy, a to moja dziewczyna - powiedziała Charlotte.
- Nazywam się... Rose.
- Miło nam poznać.
- Piękne masz włosy, Lexy - powiedziała Mira.
- Dzięki. Twoje też są ładne.
- Mieszkacie tu, czy jesteście na wakacjach?
- Na wakacjach - powiedziałam.
- My tak samo.
- Nie jesteście razem, co nie? - spytała Charlotte.
- Nie, ja wolę chłopców - zaśmiała się Jesy. - Mira to moja najlepsza przyjaciółka. Ona chciała tu przyjść. Liczy, że kogoś pozna.
- Szukam jakiejś fajnej laski. Może mi się poszczęści - uśmiechnęła się do Charlotte.

Rozmawiałyśmy dłuższy czas, tańczyłyśmy i piłyśmy. Impreza była bardzo udana, tylko niestety po pewnym czasie zaczęła mnie nagle boleć głowa.
- Charlotte, może wrócimy już do pokoju? Zaczynam się trochę źle czuć - powiedziałam.
- Mam chyba jakieś tabletki w plecaku. Chcesz?
- Nie mogę, bo dopiero co piłam piwo.
- Ah, no tak. To może zaraz ci przejdzie.
- Chcesz jeszcze zostać, prawda?
- Dawno się tak dobrze nie bawiłam - uśmiechnęła się. - Ale jeśli naprawdę źle się czujesz, to wrócę z tobą.
- Jak chcesz, to zostań. Mogę wrócić sama.
- To nie będzie w porządku.
- Nie martw się, nie obrażę się - uśmiechnęłam się do niej. - Baw się dobrze, kochanie, tylko nie wracaj późno i nie pij zbyt dużo - cmoknęłam ją w czoło.
- Napewno wrócisz sama?
- Tak, nie przejmuj się. Będę na ciebie czekać.

Wyszłam z lokalu. Na świeżym powietrzu od razu zrobiło mi się lepiej. Atmosfera dyskoteki była bardzo przyjazna, ale niestety zapach panujący w pomieszczeniu trochę mnie drażnił. Był taki duszący. Pewnie od tego rozbolała mnie głowa.

Samotnie wróciłam do hostelu. Wykąpałam się i położyłam do łóżka. Wzięłam też tabletkę przeciwbólową. Ból powoli zaczął mijać. Byłam już zmęczona, ale nie mogłam zasnąć, bo Charlotte nie ma klucza do pokoju. Gdy wróci będę musiała otworzyć jej drzwi. Jednak w końcu byłam już tak zmęczona, że same zamknęły mi się oczy.

Nagle obudziło mnie pukanie do drzwi. Wstałam i otworzyłam je. Stała tam Charlotte i podpierała się ściany.
- Jestem - powiedziała.
- Wszystko dobrze?
- Jak nie dobrze, jak dobrze.
Trochę chwiejnym krokiem weszła do pokoju i tak, jak stała rzuciła się na łóżko.
- Miałaś tyle nie pić - powiedziałam patrząc na nią.
- Nie wypiłam dużo.
- Jasne...
Położyłam się do niej tyłem i spróbowałam zasnąć. Jutro rano z nią porozmawiam. Teraz to nie ma sensu.

//////////

Hej ^^ Co słychać? U mnie w porządku. Nie dzieje się nic ciekawego. A u was? No i jak wam się podobał rozdział? Jak myślicie? Czy Lindsay dobrze zrobiła zostawiając Charlotte samą na dyskotece? Co stanie się dalej?

Do następnego. ^^

Zawsze będę cię kochaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz