Kodeks Miłości (Część 6) - Spełnienie

2.1K 68 307
                                    

Obi-Wan zareagował na pocałunek zaskoczonym jękiem, jednak instynktownie zarzucił Anakinowi ręce na szyję i splótł nogi za jego plecami. Ich języki przyjemnie się o siebie ocierały, dopóki młody Jedi nie postanowił ruszyć z miejsca. Wówczas oczy starszego z mężczyzn rozszerzyły się, a on sam podjął próbuję przerwania pocałunku. A ponieważ Skywalker nie miał najmniejszego zamiaru mu na to pozwolić, przypominało to próbę odklejenia sobie od ust pijawki.

- Drzwi! – z paniką w głosie krzyknął Kenobi. – Do diabła, przestań mnie całować, tylko spójrz za... Zapomniałeś o...

Pfft! Też coś! Anakin o niczym nie zapomniał! Uniósł nogę, napompował ją Mocą i usunął przeszkodę za pomocą kopniaka. Prostokątny kawał metalu przeleciał przez pokój i przygrzmocił w ścianę tuż obok łóżka.

- Oszalałeś?! – Obi-Wan wydarł się tak głośno, że zapewne było go słychać na co najmniej czterech piętrach. - Nie demoluj otoczenia!

- Wyluzuj – wymruczał Anakin. – Potem to naprawię.

- Razem z drzwiami wyrwałeś kawałek ściany! Jak, niby, zamierzasz to naprawić?!

- Coś wymyślę. Użyję na recepcjoniście Hipnozy Jedi i wmówię mu, że zrobili to poprzedni goście.

- Jeśli myślisz, że pochwalę...

Skywalker doskonale wiedział, że jego Mistrz tego NIE pochwali, więc zamknął mu usta pocałunkiem. Przechodząc z łazienki do sypialni, zahaczył nogą kochanka o futrynę.

- Do licha... – Obi-Wan złapał protegowanego za policzki i z trudem odkleił od siebie ich wargi. – Odpuszczę ci te nieszczęsne drzwi, ale przynajmniej patrz, gdzie idziesz!

Próbował powiedzieć to ostrym tonem, ale fakt, że Anakin przesunął wargi na jego szyję, mocno mu to utrudniał. Pokój wypełnił się odgłosami mlaskania. Skywalker postanowił całować skórę dawnego Mistrza jak najgłośniej, by zagłuszyć ewentualne protesty.

- Mówię poważnie... - złość w głosie Kenobiego została zastąpiona przez rezygnację. – Masz tę swoją fazę, gdy po prostu leziesz przed siebie i nie myślisz nad tym, co robisz. W tym tempie zrobisz sobie krzywdę. I mnie, przy okazji, też!

- Cóż za okrutny brak zaufania! – nie odrywając warg od szyi ukochanego, westchnął Anakin. – Tyle razy nosiłem cię na rękach, gdy byłeś ranny. Powiedz, czy na mojej zmianie kiedykolwiek przydarzyło ci się coś złego? Jestem uważniejszy, niż...

Dokładnie w tym momencie wyrżnął się na czymś miękkim, przez co obaj upadli na łóżko. BOLEŚNIE upadli! Anakin powinien się cieszyć, że nie rozkwasił sobie nosa na szczęce partnera. Za to udało mu się zmiażdżyć penisa Obi-Wana swoim brzuchem. Własnego przyrodzenia też, zresztą, nie oszczędził, z impetem uderzając nim w materac. Gdyby w ostatniej chwili nie przypomniał sobie o zachowaniu godności, pewnie by się poryczał.

- DO KURWY NĘDZY, ANAKIN! – z mieszaniną bólu i wściekłości ryknął Kenobi. – Kiedy mówiłem, byś się mną zaopiekował, nie miałem na myśli, byś zrobił ze mnie eunucha!

- Przepraszam – unosząc się na łokciach, wystękał Anakin. – Jeśli cię to jakoś pocieszy, mnie też zabolało.

- WCALE mnie to NIE pociesza!

- Trzymasz się jakoś? Generałowi nic się nie stało?

- Nie życzę sobie, byś wymyślał jakieś porąbane przezwiska dla mojego penisa! – tonem nieznoszącego sprzeciwu dowódcy syknął Obi-Wan. – A w ogóle to, nie przypominam sobie, by w tym pokoju był dywan. Powiedz, na czym ty się właściwie pośli...

Jasna Strona Miłości (Star Wars Obikin)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz