Rozdział 25. Niepokonana

394 25 4
                                    

To kolejny dość krótki list. Być może będzie dla was nudny, ale zachęcam, byście go przeczytali. Może znów potrzebujecie jakiejś nadziei dla siebie samych.
Przeczytajcie.

Przeczytaj jeśli poczujesz, że wszystko jest w końcu dobrze.

Jeżeli otworzyłaś kopertę z tym listem, i jest to ostatni list jaki pozostał Ci do przeczytania; to proszę Cię o szeroki uśmiech. Dlaczego?
Bo przeszłaś przez smutek, cierpienie, tęsknotę, odrzucenie, poczucie beznadziejności i inne złe emocje. Przetrwałaś trudne momenty, które doprowadziły Cię niejednokrotnie do łez i myśli, jakie nigdy nie powinny pojawić się w Twojej głowie. Wytrwałaś. Wiesz jaką osobą właśnie dzięki temu się stałaś?

Niepokonaną.

Stałaś się niepokonana. I nie ma dla Ciebie żadnego cierpienia, którego nie przetrwasz. Ani nie ma dla Ciebie żadnego smutku, który nie przeminie. Nie ma też niczego, co Cię zniszczy.
Jesteś skałą, której nie złamie nic.

Miałam wybór. Pierwszy wybór? Pokazać tym wszystkim ludziom, że jedyne, co potrafię zrobić wobec mojego beznadziejnego losu, to poddać się i utknąć na sofie przed telewizorem z niepełnosprawnym dzieckiem i pudełkiem lodów; a także płakać podczas oglądania dennej komedii romantycznej.
Drugi wybór - pokazać tym wszystkim ludziom, że nie ma takiego upadku z jakiego się nie podniosę. Udowodnić im w jak ogromnym błędzie byli kiedy zapewniali mnie, że sobie nie poradzę i że nie będę w stanie udźwignąć takiego ciężaru jaki los mi zesłał. Że nie ogarnę opieki nad Tobą, pracy i obowiązków domowych.
I chociaż pierwszy wybór ciągnął mnie ze sobą na dno, to wyrwałam się z jego łańcuchów i zaczęłam płynąć na powierzchnię. I chociaż płynęłam wraz z nurtem wody, to czasem musiałam płynąć pod prąd, bo tylko tak mogłam się ocalić.

Długo walczyłam o szczery uśmiech i o powrót do zdrowia psychicznego. To nie była prosta droga. To była droga przez ciernie, z których wyrastały piękne kwiaty róż. Lecz jednocześnie te ciernie kłuły mnie, raz po raz. Upadałam wiele razy, lecz nie za wiele, bo wszystkie te upadki były potrzebne, by móc powstać jako silniejsza i mądrzejsza osoba.

Pamiętam ten dzień kiedy w końcu uśmiechnęłam się tak szeroko, tak bez powodu. Tak po prostu. Bo wreszcie pozbyłam się ciężaru z moich barków, bo wreszcie znalazłam powody, by żyć, bo wreszcie czułam, że wszystko ze mną jest w porządku. Nawet jeśli moje serce było pełne blizn.
Ale te blizny były już bliznami, a nie ranami, które wciąż potrzebowały czasu na regenerację. Te blizny uczyniły moją skórę grubszą i odporniejszą na kolejne ciosy od życia. Stałam się dzięki nim niepokonana. Dzięki nim i dzięki wszystkiemu, co wydarzyło się przez te kilkadziesiąt lat mojego życia.

Twoja przeszłość Cię zbudowała. I choć na wiele rzeczy nie miałaś i nie masz żadnego wpływu, to jednak masz wpływ na to, jaka się staniesz dzięki Twojej przeszłości. Będziesz ofiarą czy zwyciężczynią, która po cholernie trudnej i długiej walce, w końcu stanie na najwyższym stopniu podium? Będziesz podwładną czy będziesz panią swojego życia?

Czasem potrzebujesz sięgnąć dna, by móc odbić się od niego i wypłynąć na powierzchnię. Czasem potrzebujesz przegrać, by podjąć kolejną próbę; a później kolejną i kolejną, aż w końcu, by wygrać.

I żaden upadek ani żadna przegrana nie czyni Cię pokonaną. Nie, jeżeli wstajesz i w kolejnej walce nadal próbujesz.

Jesteś niepokonana. Upadłaś. Zwątpiłaś.
Odpoczęłaś. Później podniosłaś się z kolan.
Zacisnęłaś zęby, pięści. Uniosłaś głowę w górę i ponownie stanęłaś do walki.

A przecież mogłaś do tej pory leżeć na twardej ziemi po upadku.
Ale miałaś wybór i podjęłaś właściwą decyzję.

Napisałam Ci wszystko, co uznałam, że powinnaś przeczytać. Nie zapominaj o tym, co nosisz w sercu. Upadaj, ale zawsze później podnoś się z kolan i walcz. I nie żałuj czasu na odpoczynek po upadku. Niech będzie to zbawienny czas regeneracji blizn.

Twoje niebo jest dziś pełne gwiazd. A wiesz, co jest w tym najpiękniejsze? Że to właśnie Ty to niebo nimi przyozdobiłaś.

Kocham. Na zawsze. Przy Tobie.

Mama

_____________________
Powiem tyle: czeka mnie czas mocnego spięcia tyłka żeby zrealizować swój plan od początku do końca tak jak tego chcę. Oby się udało 😇🙈

PRZY TOBIE || QUEBONAFIDEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz