"Nienawidzę cię"

1.2K 33 30
                                    

Nastał kolejny szary, pochmurny, nieprzyjemny dzień. Za oknami było jeszcze ciemno, a ja stałam jak zaczarowana i wpatrywałam się w szybę, po której opadały w dół krople deszczu. Poniekąd utożsamiałam się z tą kroplą. Ona opadała by w końcu spocząć na dnie, za to ja na tym dnie już spoczęłam. Następnie rozpływała się w drobny mak i to był ten etap, który następował u mnie powoli. Z dnia na dzień niszczyłam sama siebie. Niszczyłam bo nie umiałam odpuścić, zapomnieć. Jednak nic nie trwało wiecznie i wiedziałam, że w końcu przyjdzie taki moment bym i ja się rozpłynęła, jak drobna kropla wody, po której nie zostaje nawet ślad.

Poprawiłam swój ciepły, miękki szlafrok nie odrywając wzroku od szyby. Moje rozważania doprowadziły mnie do znowu do tego samego miejsca. To się stało moja codziennością. Codziennością która mnie niszczyła, sprawiała że znikałam kawałek po kawałku. Ale jednocześnie była jedynym co sprawiało że moje serce wciąż biło. Była jedynym co jeszcze trzymało mnie w tym paskudnym świecie.

Zamknęłam oczy stojąc ciągle w tym samym miejscu i widziałam. Widziałam znowu te uśmiechnięte wargi które całowały najlepiej na świecie. Widziałam tą czarna czuprynę dla której straciłam głowę. Widziałam te oczy. Jego oczy. Oczy które nigdy nie kłamały. Oczy które mnie kochały. Widziałam jego cała sylwetkę. Ramiona które były moim światem kiedy zamykał mnie w objęciach. Dłoń, która trzymała moją mniejsza przy każdym spacerze. Widziałam to wszystko co odeszło. Co straciłam.

Minęły trzy lata a ja wciąż pamiętałam. Pamiętam nasze ostatnie spotkanie, czucie jego ostatniego dotyku i mój nieświadomy uśmiech że zraz miałam to wszystko stracić.

Podniosłam swoje powieki do góry z których już zaczęły wydobywać się łzy. To było silniejsze ode mnie. Było za późno. Było za późno na wszystko. I mimo iż kochałam Kevina całym sercem to miałam już dość tej egzystencji. Przeszłam już każdy możliwy etap cierpienia ale w tym ostatnim osadziłam się na stałe, niczym w domku z ogrodem. I mojej kruchej duszy tam było dobrze. Ba! Jej było tam najlepiej w świecie. Tam mogła rozpadać się na miliardy małych części. Mogła płakać dniami i nocami bez przywdziewania maski na twarz. Maski, którą ja zakładałam codziennie. Egzystowała tam ze wszystkimi złymi emocjami jakie towarzyszyły mi przez te lata.

Wróciłam do swojego łóżka i przykryłam się ponownie ciepłą kołdrą, a następnie chwyciłam swój telefon z szafki nocnej stojącej obok łóżka. Odblokowałam urządzenie, które poraziło moje oczy jasnością ekranu. Od razu zmniejszyłam ją do stopnia bym mogła normalnie spoglądać na ekran bez oślepiania. A potem zrobiłam to znowu. Znowu pokonałam kolejny schodek w stronę swojej otchłani nieszczęścia. Stuknęłam opuszkiem palca w ikonkę galerii i przesunęłam dosłownie kawałeczek w dół po to by wypuścić łzy spod swoich powiek. Kliknęłam w jedno z moich ulubionych zdjęć jakie miałam z Colinsem. Nie mieliśmy ich dużo. Nie zdążyliśmy. Ale te kilkanaście, które miałam były dla mnie wszystkim. Patrzyłam na nasze wspólnie uśmiechnięte twarze, a moje serce pękało na miliony drobinek. Byłam masochistką. Tak bardzo nienawidziłam całego świata za to co się stało.

I z każdym dniem coraz mniej chciałam istnieć w tym świecie.

***

Pokonywałam właśnie krok za krokiem na uczelnie, szczelnie opatulając się swoim długim, beżowym swetrem. Dzisiaj nie padało ale powietrze było chłodne. Szłam mijając sklepy, kamienice i jakieś małe restauracje. Wszystko było takie proste i zwyczajne. Wydawało się jakby życie w ogóle nie było skomplikowane. Ale za to życie miało największą czelność by zsyłać mi co rusz kłody pod nogi.

I tego dnia nie mogło być inaczej. W końcu zaburzyło by to całą rutynę i złą passę, jaka przy mnie trwała.

Wchodząc do budynku swojego uniwersytetu poczułam, jak kojące ciepło otula moją zmarzniętą skórę. Skierowałam się jeszcze szybko do automatu, gdzie zakupiłam dużą kawę z mlekiem, a następnie udałam się na zajęcia. Usiadłam na swoim miejscu, a chwilę później rozpoczął się wykład. Wyciągnęłam z torebki swój telefon i pod ławką zaczęłam sprawdzać powiadomienia które przysłaniały mój ekran blokady. Moją uwagę od razu zwróciły na siebie dwadzieścia sms'ów.

Friendzone~After YearsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz