Too much alcohol

946 51 10
                                    

~Teraźniejszość~

- I tak właśnie wyglądał mój pierwszy kac - uśmiechnął się mężczyzna  około trzydziestki.
- Przypomnisz mi jak masz na imię ? - powiedziała Lizz.
- Klaus - odpowiedział, po czym wyzerował drugą butelkę whisky. - Nasz tata jednak nazywał nas numerami. - Jestem número cuatro - rozwalił się na kanapie. 

Ubrany był w spódniczkę, na szyi miał zawieszony jakiś łańcuszek, jednak dziewczyna nie zwracała na to uwagi. 


-  Wszyscy tutaj macie moce? - Lizz napisała się łyka drinka, którego wcześniej zrobił jej Klaus.
- Tak, Luther czyli numer jeden ma super siłę, Diego numer dwa umie rzucać nożami, Allison, czyli numer trzy ma moc plotki, potem Ci wyjaśnię jak to działa. - Ja umiem rozmawiać ze zmarłymi, a Five umie...
- O nim nie musisz wspominać - westchnęła dziewczyna.
- Czyżby znasz mojego brata ? - zapytał, po czym uniósł kilkakrotnie brwi.
- Klaus, mówiłam Ci przecież 20 minut temu że jest moim partnerem w pracy.
- Za dużo alkoholu - zagulgotał mając usta pełne wódki. Przełknął ciecz, po czym podniósł butelkę, aby wziąć kolejny łyk.
- Ej ej ej przystopuj już z tym, bo nie będę Cię potem do łóżka zanosić - zabrała butelkę lokatemu i sama wzięła łyk.
-Poza tym nie wiem gdzie twój pokój - zaśmiała się.


Rozsadziła się wygodnie na fotelu i odchyliła głowę do tyłu. Zamknęła na chwilę oczy i pomyślała o tym gdzie by teraz była gdyby trafiła tutaj gdy była jeszcze mała. Czy była by tu teraz razem ze swoim rodzeństwem? Czy może ratowała by świat przed apokalipsą?

Apokalipsa

Kompletnie o tym zapomniała.


- W sumie zostało jeszcze 7 dni - wymruczała pod nosem. Jej myśli przerwał jej Klaus.


- Dlaczego ty jeszcze możesz pić, a ja nie? - odparł obrażony,  jak jakieś dziecko któremu ktoś nie kupił zabawki.
- Ponieważ ja nie wypiłam 2 butelek whisky i  butelki wódki - spojrzała na niego z politowaniem.
- Może oprowadzisz mnie po domu? - zaproponowała.


Klaus nic nie mówiąc zebrał się z kanapy, po czym podał rękę Lizz, na znak tego że pomoże jej wstać. Dziewczyna chwyciła rękę mężczyzny, który od razu ją pociągnął. 


- Od czego by tu zacząć?- powiedział do siebie.
Kręcił się przez chwilę w kółko po czym wykrzyknął : - Bingo!
Zaprowadził Lizz, na górę. 


Gdy weszli już po schodach spojrzał na dziewczynę i przystawił palec do swoich ust. Wszyscy domownicy już spali, a on nie chciał ich obudzić. Było to dość dziwne, bo nigdy nie obchodziła go cisza nocna.
Po przejściu parunastu kroków, zatrzymał się przed jakimiś drzwiami.
- Droga damo - powiedział . - Oto pokój twojego partnera, inaczej znanego jako Five - na jego ustach pojawił się wielki uśmiech.


Otworzył powoli drzwi, po czym oboje weszli do pomieszczenia.
Oczom Lizz ukazał się średniej wielkości pokój, w którym wszystko było idealnie poukładane. Jednak jej uwagę zwróciły obliczenia na ścianie i suficie. Podeszła bliżej żeby im się przyjrzeć. 


- Co to jest ? - zapytała.
- Ahhh cały Five - odpowiedział krótko Klaus po czym rzucił się na łóżko należące do Pięć.
- Siadaj - poklepał łóżko, tak żeby dać do zrozumienia dziewczynie gdzie na usiąść.
Lizz powolnym krokiem zaczęła iść w stronę łóżka nadal rozglądając się po pokoju, kiedy nagle w pomieszczeniu, pojawiło się niebieskie światło, z którego szybko wyłonił się nie kto inny jak Five.

Spojrzał na nich zdezorientowany.


- Mogę wiedzieć, co robicie w moim pokoju ? - założył ręce na klatce piersiowej. 
- A jak myślisz ? - zaśmiał się mężczyzna, leżący na łóżku.
- Klaus - uciszyła go dziewczyna. - W zasadzie to czekałam aż przyjdziesz, a twój brat mi towarzyszył - odpowiedziała na pytanie chłopaka.
- I piliśmy - dodał Klaus. 

This is not the end | The Umbrella AcademyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz