Get out off me

769 47 11
                                    

~Teraźniejszość~

- Ooo jak niewinnie wygląda jak śpi.
- Zamknij się bo ją obudzisz.
- No co ty śpi jak kamień.

Lizz obudziła się z boląca głową. Ku jej zaskoczeniu gdy tylko otworzyła oczy zobaczyła przed sobą Klausa i jakieś dwie inne osoby.

- No faktycznie, śpi jak kamień, Klaus - powiedziała  kobieta. Miała jasne kręcone włosy, wyglądała sympatycznie.

- Hejjjj, jak Ci się spało? - długo nie zwlekając powiedział mężczyzna.
- Yhy dobrze - ziewnęła dziewczyna.
- A my się znamy  ? - spojrzała na kobietę.
- Mam na imię Allison - wystawiła rękę do dziewczyny, która od razu ją ujęła. - A to jest Luther - kiwnęła głową do dużego mężczyzny, aby podszedł. 
- Hej -  stanął obok Allison. Widać było że nie wie za bardzo jak się zachować. Po chwili również podał rękę Lizz.
- Jestem Luther. 
- To już wiem -  dziewczyna uśmiechnęła się trochę sztucznie.

Klaus cały czas stał obok nich, niezbyt przejęty o czym rozmawiają. Jednak cały czas  mówił coś do niejakiego Bena.

- A więc jesteś jedną z nas? - spytała kobieta.
- Tak jakby - dziewczyna wstała z kanapy.
- Urodziłam się wtedy kiedy wy, ale... - nie dokończyła.

- Ale nie masz mocy ? - przerwał jej Luther.
Po zobaczeniu trochę zdenerwowanej twarzy Lizz, powiedział cicho ,,przepraszam ".

- Tak się składa że mam - odparła  z dumą w głosie.
- Tak? To udowodnij - usłyszała głos za sobą.
- Diego daj spokój - powiedziała Allison.
- Właśnie daj spokój Diego! - krzyknął Klaus, chyba nie bardzo wiedząc o co chodzi.

- Spokojnie - uśmiechnęła się Lizz.
W jednej sekundzie zniknęła z miejsca, w którym przed chwilą stała i pojawiła się za Diegiem. 

- Boo - szepnęła mu do ucha, po czym on niekontrolowane podskoczył.
Dumna z siebie dziewczyna, zaczęła iść prosto do miejsca w którym wcześniej stała.
- Masz taką moc jak Five - Luther spojrzał na nią z niedowierzaniem.
- Jak widać - Lizz siadła na kanapie na której wcześniej spała. - Właśnie wie ktoś gdzie jest Five? - dodała, spoglądając na każdego po kolei. 

Zobaczyła też, zdenerwowanego Diega, wychodzącego z pomieszczenia. 

- Należało mu się - pomyślała. 

Nikt nie odpowiedział na jej pytanie. Allison razem z Lutherem wyszli z pokoju, a Klaus siedział na sofie.

- W takim razie sama go poszukam - Lizz wstała z kanapy, z zamierem pójścia do pokoju Fiva.
- Ej czekaj, ja chcę z Tobą pójść, też lubię się bawić w chowanego . - No proszę - błagał Klaus.
- Nie, ty tu zostaniesz i zastanowisz się nad swoim życiem - posadziła go na fotelu.

Dziewczyna zapukała do drzwi pokoju Five. Tak jak myślała zastała go tam. 

- Czego chcesz ? - zapytał Pięć leżąc na łóżku.
Dziewczyna pozwoli zamknęła drzwi od pokoju i stanęła nad łóżkiem chłopka.
- Nie pamiętasz mamy zlecenie, jeśli do wieczora nie zabijemy komisji twoje rodzeństwo zginie - lekko zdenerwowana Lizz, zaczęła tupać nogą. Zawsze tak robiła gdy coś ją ,,dręczyło ".

- I co ty masz do tego, to moja rodzinna, powinnaś już sobie stąd iść - pomachał ręką, jakby chciał ją pożegnać.
- Tak, ale zadanie zostało przydzielone nam, a nie tylko Tobie, poza tym czy twoje ego tak bardzo na tym ucierpi, jak raz ktoś Ci pomoże??
- Nawet nie wiesz jak bardzo - wstał z łóżka, chcąc wyjść z pokoju, jednak nagle przed drzwiami  pojawiła się Lizz.
- Wiesz co nie obchodzi mnie, czy chcesz ze mną pracować, ani czy chcesz wykonać tą misję, bo i tak idę z Tobą, ale nie myśl sobie, że robię to dla Ciebie, robię to tylko i wyłącznie dla twojego rodzeństwa!- spojrzała mu prosto w oczy.

This is not the end | The Umbrella AcademyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz