I heard a rumor...

705 40 6
                                    

~Teraźniejszość~

Lizz siedziała w kuchni i czytała książkę autorstwa Vanyi. Podczas krótkiej rozmowy z nią dowiedziała się, że nie ma ona mocy, przez co rodzeństwo ją odrzucało oraz, że mają jej za złe, że napisała tą książkę. Dlatego właśnie dziewczyna chciała dowiedzieć się więcej o dzieciństwie  Vanyi, jak i dzieciństwie reszty rodzeństwa Hargreeves.

- Kim ty jesteś? - do kuchni wpadł Diego, z wkurzonym wyrazem twarzy.
- Nie mogę znaleźć nigdzie informacji o 8 dziecku urodzonym 1 października które ma moce!

Dziewczyna wstała ze swojego siedzenia i podeszła bliżej mężczyzny.
- Nie wszyscy rodzice chcą oddać swoje dziecko, do chorego psychicznie ojca, znęcającego się nad dziećmi - dogryzła mu Lizz.
Wzburzony Diego, podniósł rękę, którą prawdopodobnie chciał uderzyć dziewczynę, jednak ona przewidziała ten ruch i teleportowała się za mężczyznę. 

Ten jednak nie poddając się zaczął biec w stronę Lizz, ale ta znowu uniknęła jego ciosu. Dłużej nie mogąc przegrywać Diego, wyjął nóż ze swojej pochwy, po czym szybko wycelował bronią w dziewczynę. 

Nóż trafił prosto w nogę Lizz.

- Auć - odparła wyjmując ostrze z nogi.
- Co tu się dzieje?  - spytał Five wchodząc do kuchni.
- Przyjechał twój rycerz na koniu - powiedział Diego, mając na myśli to że Five musi ratować Lizz. 
- Tak na prawdę to przyszedłem zrobić sobie kawę, ale widzę że macie zamiar urządzać tu sobie pogawędki - odpowiedział mu niezadowolony Pięć.

Lizz rzuciła zakrwawiony nóż na podłogę.
- Oddaję - powiedziała i zaczęła iść powolnym krokiem w stronę wyjścia z kuchni, trzymając rękę na ranie.
- Czy ty rzuciłeś w nią nożem ?! - krzyknął Five gdy tylko zobaczył kulejąca dziewczynę.
- Sama się prosiła - warknął Diego.
- Może umów się do jakiegoś terapeuty jak nie umiesz panować nad emocjami! - A ty idź do mamy, ona Ci to opatrzy -  Five polecił Lizz...

- Oh skarbie co się stało ? - rzekła kobieta, którą wszyscy nazywają mamą.
- Twój syn się stał - złej dziewczynie nie podobał się wyraz twarzy kobiety. Wyglądał na zadowolony mimo, że ona stała przed nią z krwawiącą nogą.
- Ohh niestety nic mi to nie mówi, proszę powiedz jeszcze raz - odparła.
- Diego - szybko wypowiedziała imię mężczyzny, który wcześniej rzucił w nią nożem.
- Ah Diego ? - To niemożliwe - powiedziała ,,mama" bez emocji w głosie.
Wskazała ręką na krzesło aby Lizz usiadła.
Jej ruchy były dziwnie sztywne.

Dziewczyna siadła na krześle i wystawiła nogę, na której miała ranę, a kobieta pozwoli zaczęła ją oczyszczać i bandażować.
W pewnym momencie do pokoju weszła Allison.

- Lizz co Ci się stało? - zapytała zmartwiona.
- Diego rzucił we mnie nożem - odpowiadała jej ciemnowłosa. - Nie jestem tu mile widziana - uśmiechnęła się niepewnie.
- Nie mów tak, jesteś jedną z nas, naszą siostrą, po prostu Diego taki jest, nie przejmuj się - próbowała ją pocieszyć Allison.

Gdy mama skończyła już opatrywać ranę dziewczyny, usiadła prosto na krześle, uśmiechnęła się szeroko i spojrzała się prosto przed siebie.
- Czy wszystko z nią okej ? -  szepnęła do Allison i wstała z krzesła.
- Ostatnio jej system szwankuje, zastanawialiśmy się nad jej wyłączeniem, ale Diego się nie zgodził - kobieta spojrzała na Lizz.
- Jaki system ? - Chcesz mi powiedzieć że ona jest robotem ? - zapytała zdziwiona dziewczyna.
- Tak -  powiedział Diego wchodząc do pokoju.

- Lepiej stąd idź - poradziła mu Allison. 
Niewzruszony mężczyzna zaczął się kręcić po pokoju.
- Mam tak samo prawo tu przebywać - podniósł jakąś książkę z półki.
- Nie zmuszaj mnie do użycia mocy - powiedziała kobieta.

Diego stanął przed nią, tylko czekając na to aż użyje ona na nim swojej mocy.
- Nie krępuj się - uśmiechnął się głupio.
Zdesperowana Allison zaczęła wypowiadać słowa :
- Słyszałam plotkę , że wyszedłeś z tego pokoju. - I że już nigdy nie rzucisz w nikogo z nas nożem -dodała.
Mężczyzna bez słowa wyszedł z pokoju.

- A więc tak działa twoja moc - odparła Lizz.
- Niestety tak - westchnęła Allison.
- Jak to niestety, wiesz co możesz z nią zdziałać? - niezrozumiała jej Lizz.
- Już się przekonałam. - Całe życie używałam tej mocy, żeby osiągnąć to co chcę. - Tak naprawdę nic nie osiągnąłam ciężką pracą, całe moje życie to zwykła plotka...

Allison i Lizz gadały ze sobą od 2  godzin.
Lizz dowiedziała się bardzo dużo na temat Allison, a Aillson dowiedziała się dużo o Lizz.
Dziewczyna współczuła  dzieciństwa kobiecie, bo ona przynajmniej spędziła 15 lat z kochająca mamą.

- Nie żartuj, masz teraz 50 lat ? - uśmiechnęła się kobieta.
- Już stara jestem - zaśmiała się ciemnowłosa.
- Przynajmniej nie jesteś tak sztywna jak Five - rzuciła Allison.
- O wilku mowa - powiedziała Lizz, gdy Tylko zobaczyła chłopaka wchodzącego do pomieszczenia. 

- Zebranie rodzinne - podszedł do łóżka na którym siedziały.
- Ja do niej należę ? - spojrzała na niego Lizz.
- Powiedzmy - odwrócił się i wyszedł spokoju.
- Chodź- Allison wstała z łóżka.

Obydwie zeszły ze schodów, słysząc krzyki Klausa.
- Oddaj mi te dragi!
- Teraz jest zebranie rodzinne ! - Oddam Ci potem - uciekał przed nim Luther.
Allison spojrzała na Lizz po czym obie wybuchneły śmiechem.
- Witamy w rodzinie Hargreeves - powiedziała do nich Vanya czekająca na nie w pokoju, w którym miało odbywać się zebranie.
Usiadły na kanapie, a chwilę potem reszta rodzeństwa pojawiła się w pokoju.

- Otwieramy zebranie rodzinne - oznajmił Luther po czym usiadł.
- Co tak oficjalnie ? - zaśmiał się Klaus rozsiadając się na fotelu.

Five wstał z kanapy i wyszedł na środek pokoju.
- Sytuacja jest poważna - powiedział. - Za 6 dni jest koniec świata - spojrzał na wszystkich w pomieszczeniu.

Nikt się nie odezwał.

Klaus nagle wybuchł śmiechem. 
- Koniec świata, no co ty !
- Five ma rację - Lizz wstała z fotela. - Byłam w apokalipsie  i wiem jak to wyglą...
- Musimy coś z tym zrobić - przerwał jej Pięć.
- Mamy uratować świat ? - spytał prześmiewczo Diego.
- Nawet nie mamy żadnej wskazówki, nic od czego moglibyśmy zacząć - Luther rozłożył ręce.

- W zasadzie to mam to - Lizz wyciągnęła szklane oko z kieszeni...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej
A więc to 6 część mojego fanfiction . Mam świadomość że trochę mało się tu dzieje , ale chciałam napisać jakiś rozdział, w którym będzie więcej rodzeństwa Hargreeves. Mimo wszystko mam nadzieję że się podobało :))
Chciałam też dodać że nie wiem co ile będę wstawiać rozdziały ponieważ mam też sporo nauki, więc postaram się pisać jak będę miała czas. Teraz akurat wyjątkowo wstawiłam 2 części w ciągu 2 dni, ponieważ pewna osoba pod ostatnią częścią napisała mi mega miły komentarz który zmotywował mnie do dalszego pisania. Także dziękuję jeszcze raz <3
Zapraszam do zostawiania gwizdek  i komentarzy.
Do zobaczenia






This is not the end | The Umbrella AcademyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz