See you later, or maybe sooner

597 37 13
                                    

~Teraźniejszość~

Drzwi  pokoju w którym siedział Luther zamknęły się.

Lizz razem z Allison stały na długim korytarzu.

A Five znowu gdzieś zniknął.

Szczerze mówiąc nie przeszkadzało to Lizz. Nie przepadała za nim. Uważała że jest trochę podobny do niej, ale nie lubiła ludzi którzy są tacy jak ona. Wkurzało ją gadanie w dzieciństwie o przyjaciółkach które się przyjaźnią tylko dlatego, że są takie same, interesują się tym samym, lubią i nie lubią to samo. Lizz uważała że to właśnie przeciwieństwa się przyciągają.
Jednak uraziła ją opinia Fiva co do oka. Była zła, że nie wierzył jej, że to oko ma związek z apokalipsą. To musi mieć z tym związek. Musi.

- Potrzebuje pobyć chwilę sama - oznajmiła dziewczyna. - Macie teraz jakiś wolny pokój w którym mogłabym posiedzieć ? - spojrzała na pochmurną twarz Allison.

Zawsze wydawała jej się szczęśliwa, nie licząc chwili w której użyła swojej mocy przy niej. Nawet opowiadając o swoim strasznym dzieciństwie wydawała się pogodna. Lubiła to w niej. Dzięki temu spędzało się z nią miło czas. Nie ważne o czym gadały. Lizz zachowywała się przy niej nieco inaczej. Nigdy nie była zbyt towarzyską osobą. Lubiła ciszę i spokój. Nie lubiła ludzi. Jednak przy Allison bardziej się otwierała.

Klaus też dobrze na nią działał. Nigdy nie poznała tak śmiesznej i nawalonej osoby. Co prawda Klaus prawie zawsze był przy niej pijany, ale mimo tego go lubiła. Jest po prostu sobą.

- Wiesz co, ja też potrzebuje pobyć sama, po tej całej sytuacji z Lutherem.
- Zaprowadzę Cię do pokoju - zaczęła iść korytarzem.

Dziewczyna nic nie mówiąc szła za kobietą. A po chwili doszły do drzwi pokoju.

Allison nie wiedząc czemu rozejrzała się po  korytarzu. Tuż obok jej głowy wisiał obraz. Był na nim chłopak, azjatyckiej urody. Miał może z 14 lat.

Kobieta ściągnęła zdjęcie ze ściany i położyła go na podłodze.
Lizz zdezorientowana cały czas patrzyła na to co robi Allison.

Okazało się, że za obrazem wisiał  małej wielkości kluczyk. Kobieta wzięła go do ręki, po czym odwiesiła obraz na swoje miejsce. Przez sekundę nawet spojrzała na zdziwioną twarz Lizz.

Nie zwlekając włożyła klucz do zamka i powolnym ruchem przekręciła go. Gdy drwi były już otworzone złapała za klamkę i uchyliła je.

Oczom Lizz ukazało się małej wielkości pomieszanie w którym były zasłonięte wszystkie rolety.

- Ile tu mogę być zanim właściciel wróci ? - spytała dziewczyna.
- Nie wróci - wymamrotała cicho Allison. - To pokój naszego zmarłego brata, miał na imię Ben.
- Tak mi przykro - powiedziała Lizz.

Naprawdę było jej przykro. O dziwo nie znała Bena. Była z jednej strony ciekawa czy również nie należał to The Umbrella Academy, tak jak Vanya i czy miał moce.

- Oh to nic, minęło 17 lat od tego wydarzenia, Klaus nadal może z nim rozmawiać, czasami mówi nam co Ben chce nam przekazać, dzięki temu nie tęsknimy za nim tak bardzo - uśmiechnęła się nieśmiało Allison.

- Nikt nie wchodził do tego pokoju od 17 lat - odparła opierając się o framugę.
Lizz cały czas chodziła po pokoju i przyglądała się po kolei każdej rzeczy.
- Możesz odsłonić rolety jeśli chcesz - to ostatnie co powiedziała i wyszła z pokoju, cicho zamykając za sobą drzwi.

Lizz znowu została sama. Na szczęście nie była zdenerwowana jak w chwili kiedy Five ją zostawił, bo nie wierzył jej, że posiada ona oko, człowieka który doprowadzi do końca świata.

This is not the end | The Umbrella AcademyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz