Shut up Klaus

553 32 6
                                    

Muszę znaleźć Fiva - pomyślała Lizz wychodząc z kawiarni.

Tylko gdzie on może być?

Szczerze powiedziawszy Five nie jest zbyt przewidywalny. Zazwyczaj działa przemyślanie, ale jaki miałby teraz plan?
Ciężko było uwierzyć, że tak po prostu się poddał, to nie podobne do niego. Musiał usiłować wymyśleć jakieś inne wyjście.

Dziewczyna zaczęła iść chodnikiem, mając nadzieję że spotka gdzieś chłopaka.

- Nie może być daleko- szepnęła pod nosem Lizz.

Tak naprawdę mógł być dalej niż jej się zdawało. Przecież teleportował się i mimo, że miał limit odległości, w której mógł się teleportować, to była ona, i tak spora.

Wokół niej było pełno budynków, między innymi salony fryzjerskie, sklepy, kluby, bary, restauracje...

Lizz nie wiedziała która jest godzina, ale było już ciemno, więc wszędzie paliło się pełno świateł. Były tak jasne, że aż ją raziły. Jeden palący się szyld przykuł jej uwagę.

,,Bar u Petersona"

Długo nie myśląc ciemnowłosa weszła do środka.

Było tam mnóstwo mężczyzn, większość w podeszłym wieku. Pełno napakowanych, wielkich facetów. Było bardzo głośno.

Lizz czuła tam się dziwnie obco. Była ona przecież w ciele 15latki.
Miała 50 lat, a nawet nie czuła się na tyle. Nie czuła się jak nastolatka, ale tym bardziej nie jak pięćdziesięciolatka.

Dziewczyna wstrząsnęła ramionami, jakby zrzucając z nich jakiś ciężar i ruszyła w stronę lady.

-Czystą - odparła do barmana, siadając na krześle.

Gruby mężczyzna za ladą wybuchł śmiechem. Szturchnął łokciem kolegę barmana, który stał obok, po czym kiwnął głową na dziewczynę siedzącą przed nim, cały czas się śmiejąc.

- Słuchaj mała - zwrócił się do niej. - Lepiej stąd spadaj, albo zaraz nie będzie tak miło.

- Ona jest ze mną - wtrącił się nieznajomy, który właśnie podszedł.

Albo raczej znajomy.

Barman bez słowa odszedł od dwójki.
Lizz miała chwilę żeby spojrzeć na człowieka, który ,,postawił się" za nią.

- Szukałam Cię - powiedziała.
- W barze? - przewrócił oczami Five.
- No jakoś Cię tu znalazłam.
- Chciałaś powiedzieć, że ja Ciebie znalazłem - wziął łyk drinka, którego trzymał w ręce.

W międzyczasie podszedł do nich mężczyzna trzymający kieliszek wódki w dłoni. Ten sam mężczyzna który przed chwilą groził dziewczynie. Położył kieliszek na blacie i poszedł.

- Wiem jak wrócić - niespodziewanie powiedziała Lizz. Po wypowiedzeniu zdania, wypiła zawartość naczynia, które przed chwilą przynosił jej barman.

Wyglądała jakby nie przejmowała się tym co właśnie powiedziała. Jej słowa były strasznie bez uczuciowe, jednak w środku czuła się inaczej.

Lizz z natury kryła swoje emocje.

Smutek?

Woli nie pokazywać swojej słabości.

Radość?

Swoje szczęście pokazuje tylko niektórym osobom.

Strach?

Nie chce pokazywać swojego lęku.

Wyjątkiem jest gniew i złość.
Jedyna emocja której nie umie ukrywać, ani nad nią panować.
Częste wybuchy złości są dla niej naturalne. Jednak lubiła to w sobie. Dzięki temu wszyscy się jej bali. Był to dla innych sygnał, aby się z nią nie zadawać. Podziałało.

This is not the end | The Umbrella AcademyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz